poniedziałek, 29 marca 2010

Zapach zmieszany z odorem


       Maria tymczasem wzięła funt prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego, i namaściła nim stopy Jezusa, a swoimi włosami te Jego stopy otarła. Zapachem olejku napełnił się cały dom. Wtedy Judasz Iskariota, ten, który miał Go wydać, jeden z Jego uczniów, powiedział: "Czemu to nie sprzedano raczej tego olejku za trzysta denarów i nie dano ubogim?" A powiedział tak nie dlatego, że naprawdę mu zależało na ubogich, ale że był złodziejem i mając trzos, podkradał to, co w nim składano. Na to Jezus odezwał się: "Zostaw ją, niech to sobie zachowa na dzień mojego pogrzebu. Ubogich zawsze mieć będziecie u siebie, mnie nie zawsze mieć będziecie" (J 12,3-8)

 

Jako ludzie Wschodu, Żydzi mieli dobrze wykształcony zmysł powonienia. Stąd też wśród nich spotkać możemy w historii wielu wybitnych specjalistów znających się wyśmienicie na sztuce mieszania zapachów, sporządzania wonnych perfum oraz aromatycznych mieszanek korzennych. W czasach Jezusa, spośród wszystkich mieszanek zapachowych niezwykle docenianym był olejek nardowy. Posiada on ciepły, subtelny, musujący aromat i był uzyskiwany w procesie uciążliwej destylacji. Poza tym w Izraelu był produktem z importu (rośnie na himalajskich wzgórzach). Nie dziwi więc, że stanowił bardzo drogi towar. Jego flakonik kosztował 300 denarów, co stanowiło wartość rocznej, mozolnej pracy rolnika. 

Można więc powiedzieć, że Maria zainwestowała wiele w osobę Jezusa. Oddała Mu coś, co było dla niej cenne. Po raz kolejny „wybierała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” (zob. Łk 10,42). Przez swój czyn stała się prorokinią (zapowiada śmierć Mistrza) i służebnicą Pana (namaszcza oraz włosami ociera stopy Chrystusa). Namaszczenia olejami były codzienną praktyką ludzi starożytnego Wschodu. Służyły do powitania gości, namaszczania chorych i zmarłych. Były również aktami prawnymi (np. namaszczenie niewolników podczas aktu ich uwolnienia czy też kupców po zakończonym sukcesem dużym zakupie). Tuż po niewoli babilońskiej namaszczano królów i arcykapłanów.

Jezus nadaje wydarzeniu charakter prorocki. Rozbite alabastrowe naczynie w którym przechowywano olejek jest symbolem cierpienia i śmierci Mesjasza. Olejek jednak rozniósł dookoła na wszystkich wspaniały zapach, a nie zaciskający nozdrza odór śmierci. Tak, jak odejście Jezusa wkrótce przyniesie zapach życia, a nie stęchły odór śmierci jak by się można spodziewać. Ze strony Marii namaszczenie stóp Nauczyciela było pięknym gestem przyjaźni i oddania. 

Jednak pomiędzy wspaniały zapach nardu wdziera się smród fałszywej dezaprobaty oraz niezrozumienia ze strony Judasza. Nie wyczuwa on atmosfery pożegnania i przyjaźni. Naprzeciw szlachetnego serca Marii staje zakłamane, małostkowe serce Judasza. 

Mamy więc znowu dwie przeciwstawne sobie postawy. I ponownie rodzi się w nas dylemat: czy umiemy ofiarować Chrystusowi to, co w nas najpiękniejsze (pachnieć dla Niego!), czy też pozorując oddanie chciwie brać (kraść) Jego łaski, nie ofiarując z nich nic dla innych (dusić się w smrodzie własnego egoizmu)

Brak komentarzy: