niedziela, 28 marca 2010

Windą wprost do nieba


       Również jeden z powieszonych złoczyńców urągał Mu mówiąc: "Czyż Ty nie jesteś Mesjaszem? Uratuj siebie i nas!" Na to ten drugi, ganiąc go, powiedział: "Czy ty nawet Boga się nie boisz? Przecież temu samemu wyrokowi podlegasz! My - słusznie, bo otrzymaliśmy, co godne naszych czynów, a On niczego niestosownego nie zrobił". I jeszcze mówił: "Jezusie, wspomnij na mnie, kiedy wejdziesz do swojego królestwa". Odpowiedział mu: "O tak, oświadczam ci, dziś będziesz ze mną w raju" (Łk 23,39-43)

 

Wobec przychodzących do nas sytuacji możemy przybierać różne postawy. Przykładem tego są bezimienni złoczyńcy (potencjalnie każdy z nas...), obydwoje mieszczący się w tej samej kategorii przestępstwa, które karane było śmiercią. Jeden urągał Jezusowi, na wzór stojących pod krzyżem żołdaków rzymskich oraz notabli żydowskich. Drugi potrafił uznać swoją winę, odnaleźć bojaźń Boga w ostatnich momentach swojego życia i w końcu uznać Jezusa za Mesjasza. 

            Przez swoje krótkie wyznanie wdziera się niejako siłą do królestwa Bożego. Daje świadectwo swojej wiary. Chwyta się osoby Chrystusa jak ostatniej deski ratunku w obliczu przegranego życia. Dlatego staje się pierwszym świętym oficjalnie kanonizowanym przez Jezusa. Jakże wspaniałe jest miłosierdzie Jahwe! 

            Patrząc na nasze grzechy musimy przyznać, że każdy z nas występuje przeciwko miłości Boga. Jesteśmy przestępcami; złoczyńcami zasługującymi na śmierć. W tej sytuacji możemy posądzać Boga o życiowe niepowodzenia, urągać Jemu, podejrzewać o zło lub obojętność względem nas. Albo możemy przyznać, że niepowodzenia są owocem naszych grzechów oraz zbłądzenia. I wołać o łaskę przebaczenia. I prosić o bilet wstępu do nieba. 

            Tak niewiele potrzeba, a takie to trudne!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Tak to często bywa trudne:( Kiedy dzieję się w naszym życiu źle, wtedy tak trudno zdobyć się na miłość i wiarę.
Z drugiej jednak strony nie mogę zrozumieć jak można życ bez Boga i bez tej nadziei... gdyby nie ona pewnie juz dawno stracilabym sens mojego zycia.

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Można łudzić się, iż życie bez Boga przyniesie jakieś korzyści. Lecz wkrótce w życiu ludzi tak myślących, pojawia się piekło beznadziei. Wcześniej czy później. Życie z Bogiem przynosi trud, lecz owocny i w końcu zawsze zwycięski. Bo można przez niego odnaleźć sens siebie. Dziękuję za komentarze! Niech Pan Was prowadzi!