piątek, 5 marca 2010

Chłopy, do roboty!


     Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który "zasadził winnicę, otoczył ją murem, wykuł w niej dół na prasę, zbudował wieżę", wydzierżawił winnicę rolnikom i wyjechał. A kiedy nadszedł czas winobrania, wysłał do rolników swoich służących, aby odebrali należną mu część zbiorów. Lecz rolnicy pochwyciwszy służących jednego pobili, drugiego zabili, a trzeciego obrzucili kamieniami. Posłał znowu innych służących w większej liczbie niż pierwej - i zrobili z nimi to samo. Na koniec posłał do nich swego syna, mówiąc: Syna mojego uszanują. - A rolnicy zobaczywszy syna powiedzieli do siebie: To jest dziedzic, chodźmy, zabijmy go, a zabierzemy jego dziedzictwo. - I pochwyciwszy go wyrzucili poza winnicę i zabili. Kiedy więc pan winnicy przyjdzie, co zrobi z tymi rolnikami? Mówią Mu: - Wytraci ich jak złoczyńców, a winnicę wydzierżawi innym rolnikom, którzy oddadzą mu zbiory we właściwym czasie (Mt 21,33-41)

 

Niegodziwi rolnicy! Niezaspokojeni w swojej chciwości. Łatwo przyzwyczaić się do nie swojego. Popaść w kompleksy i chcieć z dzierżawcy stać się jedynym właścicielem. Za wszelką cenę. Bogactwa często zdobywa się bez żadnego kodeksu etycznego. On przeszkadza, utrudnia, uniemożliwia zdobywanie. Pojawia się zaślepienie, które ukierunkowane jest ku ciemności (grzechowi). Taka sytuacja zawsze prowadzi do zabicia relacji z innymi. Uśmierca bądź boleśnie rani wszystkich, którzy stają na drodze. Pojawia się zaślepienie żądzą. Swoisty rodzaj opętania złem.

Tacy właśnie byli ludzie z elit żyjących w Palestynie za czasów Chrystusa. W dodatku swoją niegodziwość przykrywali Prawem (które było znakiem obecności samego Jahwe!), co tworzyło hipokryzję. Stąd Jezus wielokrotnie sprzeciwia się takiemu życiu. Nic dziwnego, że i w tej przypowieści wyraźnie odczytują oni aluzje pod swoim adresem. Dlatego starali się Go pojmać, wplątać w jakąś aferę, wrobić w skandal obyczajowy, przypisać mu jakieś winy wobec narodu. To działanie ludzi małych.

Dzierżawiona winnica nie jest własnością rolników. Nie mają do niej żadnego prawa. Gospodarz jest cierpliwy: dwukrotnie wysyła do nich sługi, a w końcu swojego syna. Bez rezultatu...

Ile razy Bóg posyła do winnicy naszego serca swoje znaki, sługi, gesty? Ile razy posyła swojego Syna?... Nieustannie. Bo jest cierpliwy i pełen miłosierdzia. Ile razy zabijamy w sobie blask Jego obecności? 

Cóż masz, czego byś nie otrzymał? Nasze życie (choć wolni w nim jesteśmy) jest dzierżawą; darem miłości Stwórcy. Tak często słyszę: „To moje życie i mogę robić z nim, co chcę!”. Jednak ci, którzy tak krzyczą, jak się okazuje, zupełnie sobie z życiem nie radzą. Odrzucając od siebie wszelkie propozycje od Boga, są zaślepieni jak ewangeliczni rolnicy. 

Jako chrześcijanie dzierżawimy w sobie winnicę wiary; żywą winnicę Kościoła. Jesteśmy nowymi robotnikami, którzy są wezwani by przynieśli owocny plon (zob. J 15,15; Łk 10,3). Dłonie pełne miłości, dobra oraz pokoju. To bardzo konkretna misja uczniów Jezusowych. Zasadnicza część pracy już została wykonana przez samego Boga. Naszym zadaniem jest nie przeszkadzać Mu, by Jego praca dokonywała się w nas i przez nas. Mamy po prostu wiernie żyć duchem Ewangelii. Niestety, na tym polu również można być dobrym pracownikiem albo zaślepionym najemnikiem, który zabija w sobie Boże natchnienia.

I niestety, nie ma możliwości być Bożym pracownikiem tylko na pół etatu...

Brak komentarzy: