sobota, 6 marca 2010

Szata czy łachman?


      Pójdę zaraz do mego ojca i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciw tobie i nie jestem już godzien nazywać się twoim synem; zrób mnie choćby jednym z twoich najemników. I zaraz poszedł do swego ojca. Kiedy był jeszcze daleko, ojciec go zobaczył i wzruszył się bardzo. Pobiegł do niego i rzucił się mu na szyję, i ucałował. Syn mu powiedział: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciw tobie. Nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i włóżcie na niego, dajcie mu też pierścień na palec i sandały na nogi (Łk 15,18-22)

 

Synowski bunt i ojcowskie przebaczenie. Miłość potrafi przebaczać najgorsze występki skierowane przeciwko kochającemu. Lecz jest tutaj również skrucha i konsekwencja w podjętym trudzie prośby o przebaczenie. To swoista konstrukcja uzmysławiająca nam, jak skomplikowany jest proces przebaczania. Jest też miłosierdzie, czyli miłość współodczuwająca.

Można się zadziwiać tą historią, która w ustach Jezusa jest alegoryczną historią wspaniałomyślności Ojca niebieskiego wobec grzeszników, którzy przyznają się do swojej słabości. Tylko skruszone serce jest w stanie szczerze prosić o wybaczenie błędów. W odróżnieniu od zatwardziałego, które nawet pomimo widocznych oraz doświadczalnych skutków złych decyzji i działań, pozostaje niewzruszone. Dla osób o takim sercu, każde przyznanie się do błędu jest okazaniem swojej słabości. W konsekwencji muszą wtedy runąć misternie budowane mity o potędze człowieka. To prawdziwie szatańska pokusa: by czuć się nieomylnymi, bezbłędnymi, idealnymi, doskonałymi. Takie niezdrowe pragnienie strąciło w ogień piekielny Lucyfera. Pozorny ideał bycia doskonałym (na równi z Bogiem!) który w rezultacie prowadzi do zguby.

Wielu unika spowiedzi, tłumacząc sobie: „Nie jestem przecież taki zły... Obok są inni, gorsi. Nikogo nie zabiłem, nie okradłem, etc.” Czy gdzieś w takim sercu nie ma przekonania o własnej doskonałości? Jeżeli jednak spojrzeć pod tę podszewkę idealności, odkryłoby się wiele spraw, które wymagają zbliżenia się do Boga i wyznania, że coś w nas jednak nie domaga.

Ojciec czeka z przebaczeniem; wspaniałym darem Jego miłosiernej miłości. Pragnie przytulić, wybiec na spotkanie, ucałować! Nie chłostać, karać, obrzucić wymówkami. Chce przywrócić nam godność swoich dzieci,  zbrudzoną przez grzech. Czyż to nie piękna perspektywa dla nas?! Więc... na co czekać? Szata idealnie skrojona, pierścień oraz sandały na twój rozmiar nóg czekają. Lepiej ubrać się w odświętne szaty prawdy i przebaczenia niż w cuchnące łachmany zdradliwego poczucia bycia bezgrzesznym.

            Syn marnotrawny to ten, który marnuje ojcowski dar godziwego przyodziania się w Łaskę.

Brak komentarzy: