niedziela, 19 czerwca 2011

Zbawienia zagadnienie



Bo tak Bóg umiłował świat, że Syna jednorodzonego wydał, aby każdy wierzący w Niego nie zginął, lecz otrzymał życie wieczne. I nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził ten świat, lecz aby świat dzięki Niemu został zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega sądowi; a kto nie wierzy, już jest osądzony, bo nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego (J 3,16-18)


Jaka to miłość, kiedy Ojciec wydaje Syna? To miłość szaleńcza. I to… do ciebie, do mnie, do każdego człowieka. Bóg w Synu wydał samego siebie, abyśmy poprzez wiarę posiedli w sobie życie.

Czy kochając tak szaleńczo, Syn może być bezlitosnym sędzią, nieludzkim biurokratą dalekim od odczuwania ludzkich problemów? Chrystus nie przyszedł na ziemię ganić człowieka, moralizować, karać. Przyszedł go zbawić! To zbawienie dokonuje się tylko poprzez Jezusa; wiarę w Niego – nie tyle w Jego istnienie, co poprzez ufne, dziecięce przylgnięcie do Nauczyciela.

W momencie naszych wolnych decyzji wobec konkretnych wydarzeń naszego życia, dokonuje się samosąd. Okazuje się, czy faktycznie wierzymy, czy tylko udajemy wierzących. Zbawienie nie dokonuje się automatycznie. Bóg już odkupił ludzkość od jarzma niewoli grzechu i śmierci. Lecz zbawienie jako dar, może zostać przyjęte lub odrzucone. Szanując nasz wybór, na siłę Bóg nie zbawia nikogo. Choć tego bardzo pragnie. Tak bardzo, że wydał za ciebie swojego ukochanego, jednorodzonego Syna.


28 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Czyli należy sobie odpowiedzieć na pytanie czy wierzę w Boga czy Bogu? Łatwiej w Boga uwierzyć niż zaufać i poddać się Jego działaniu. My, jako ludzie, zadajemy sobie pytanie, jak bardzo i czy w ogóle ufamy Bogu. On nie zadaje sobie pytania, lecz wyciąga do nas dłoń. Oddał siebie w postaci jednorodzonego Syna ufając, że nie odrzucimy daru. Jak wielka to musi być miłość, żeby poświęcić Syna? W uszach brzmią ponownie słowa Św. Augustyna „ Bóg stworzył nas bez nas, ale nie może zbawić nas bez nas”. On szanuje nasz wybór, lecz czy my szanujemy Jego dar?
Ciężko, bardzo ciężko uwierzyć w Jego istnienie a jeszcze ciężej zawierzyć Mu tak bezgranicznie i całkowicie. Ciężko.
Udanej i pełnej ufności w Boże działanie niedzieli Wam życzę.
ks

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Zgadza się. Nikt jednak nie obiecał, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Za to obiecaną mamy pomoc oraz żywą obecność w tych trudach Trójjedynego Boga.
Niedzielne pozdrowienia, Pan niech Was prowadzi! Pamiętajmy też w modlitwie o Ani.

Marta pisze...

Bóg nie jest naszą polisą ubezpieczeniową działającą na zasadzie: modle się, to Ty spełniasz moje pragnienia i zachcianki. Tego Bóg nie obiecywał nigdy. Zresztą stosunek do trudności jest w pewnym sensie weryfikacją naszej wiary. Czasem wydaje mi się, że ufam bezgranicznie. Innym razem lęk bierze górę i zaczynam się martwić na zapas. Wtedy bardziej wierzę w Boga niż Bogu. Jednak cały czas mam świadomość, że Bóg mnie kocha taką jaka jestem. Docenia moje starania i wie, że to nie jest moja zła wola, ale zwyczajna ludzka słabość, do której się przyznaję. I Jemu to wystarczy.

Dzisiaj niedziela Trójcy Świętej. Cieszmy się Bogiem Trójjedynym:))
On tak cieszy się nami :))

Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków.
Amen.

Miłej niedzieli z Bogiem :))
O modlitwie w intencji Ani oczywiście pamiętam :))

Anonimowy pisze...

Bóg dał nam Swego Syna, by świat odkupił z jego grzechu. Ustanowił sakrament Kapłaństwa i Eucharystii. Dał nam środki do zbawienia. Czy my jesteśmy tego świadomi? Kochani kapłani. Jak trudne jest Wasze powołanie. Każdy błąd, potknięcie roztrząsane. Przed nami, jako świeckimi stoi wielkie zadanie wspierania Was. Jak u mnie w parafii upadł kapłan /alkohol/ i narzekałam na niego, to spowiednik powiedział mi, że była też to moja wina. I miał rację. W małżeństwie, rodzinie mamy zawsze kogoś z kim możemy porozmawiać, jesteśmy wysłuchani nawet jak czasami, albo często trudno z sobą wytrzymać. Kapłan ma Boga. Tylko, że ta więź z Bogiem może zamierać jak ma parafian ciągle narzekających i porównujących z innymi kapłanami. W mojej parafii był wspaniały kapłan, krótko. Obecnie jest inny, nie tak już lubiany. I parafianki zamówiły za byłego proboszcza mszę, którą odprawił obecny proboszcz. Była to msza koncelebrowana. Na koniec mszy drugi kapłan powiedział, że właśnie dziś proboszcz obecny obchodzi rocznicę święceń kapłańskich, parafianie o tym nie wiedzieli. Tutaj Bóg upomniał się o swego kapłana. Kapłan jest darem jaki otrzymujemy od Boga. Winniśmy go przyjąć takim jaki jest. To nasza modlitwa, współpraca w jego misji powinna być ogromna. A my wymagamy, narzekamy, że coś nie po naszej myśli, albo mówimy to nie moja sprawa, niech zajmą się tym inni. Środki do przemiany naszego życia to post, modlitwa, jałmużna. Jednocześnie. Wszyscy powinni się w to włączyć, kapłani ale szczególnie świeccy. Jeśli chodzę do kościoła to muszę być aktywny. Ja daję przykład innym, a kapłan swoim życiem daje przykład wiernym. Dziś u mnie na kazaniu kapłan powiedział - "Patrząc na obecne czasy czy my jeszcze zdążymy uwierzyć,że Bóg istnieje".
Nika

Anonimowy pisze...

@ Marta
Zgadzam się, że Bóg to nie jest skrzynka próśb i narzekań. Słowa skierowane do Niego mogą mieć różną rozpiętość i różny charakter. Jesteśmy ludźmi i często nasze zachowanie w stosunku do Niego jest również ludzkie. Zadziwiające jest to, że On potrafi zniżyć się do naszego ludzkiego wymiaru. W zasadzie wiara i zaufanie zlewa się w jedno słowo. Można bez dużej dawki zaufania wierzyć w Jego istnienie, ale nie można bez zaufania Jemu wierzyć. Jaki stopień zaufania … taka i nasza wiara.
ks

Marta pisze...

Tak, stopień zaufania jest wyznacznikiem naszej wiary. A to często okazuje się w sytuacjach dla nas niekorzystnych. Kiedy wszystko układa się po naszej myśli łatwo powiedzieć: Jezu, ufam Tobie. Jest towtedy poniekąd spełnienie naszej woli. Czy Bogu wierzymy okazuje się wtedy, gdy nie rozumiemy trudnych sytuacji i nadal mówimy: Jezu, ufam Tobie. Ty przecież o mnie pamiętasz.

Anonimowy pisze...

@ Nika
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc: "Środki do przemiany naszego życia to post, modlitwa, jałmużna".
Jak to środki do przemiany? To chyba nie tylko o to chodzi. Nie ważne ile czasu w kościele spędzę, ale ważne jak spędzę czas w ciągu dnia. Z Nim czy bez Niego. Istotne jak moja codzienność jest z Nim powiązana a nie czy poszczę czy nie. Mylę się?
Oczywiście post może i jest ważny, ale chyba nie najważniejszy?

ks

Zbigniew pisze...

Nika pięknie napisałaś że trzeba nam wspomagać Kapłanów!!!!

Tylko mam jakiś rozdźwięk u Ciebie !
W poprzednim artykule dałaś raczej krytyczny komentarz na temat Kapłanów!

Czy nie powinnaś dać tylko ten komentarz, a temten pominąć ( Bez obrazy)!

Tak właśnie widże tę dzisiejszą krytykę przez nas samych - katolików!
Jak ktoś krytykuje to my zaraz przypominamy sobie coś złego o Kapłanie !!!A inym razem bronimy Ich uznając że mają trudną misję do pełnienia!
Nika - nie myśł że Cię atakuję, ale tak to działa!
Powinniśmy mieć jasno wyrobione zdanie i każdego kto atakuje Kapłanów powiedzieć mu: ,,Jak jesteś bez grzechu to rzuć kamieniem!"

Zbigniew pisze...

Katarzyno, dobrze Ci mówi Nika , że post , modlitwa i jałmużna to środki do przemiany naszego życia!

Kościół je wymienia i wierz mi wie co mówi!
Pytasz się :,, Istotne jak moja codzienność jest z Nim powiązana a nie to czy poszczę czy nie. Mylę się?"

Powiem że się mylisz!Wiele rzeczy jest ważnych w Kościele!
Trzeba jednak zaufać Kościołowi i Jego mądrośći!Przecież prowadzi Go Duch Święty!!!
Wiem że każdy ma inną drogę , i co innego jest ważne dla każdego, ale Kośćiól to nie jedna pojedyncza głowa wiernego tylko to Magisterium Kościoła!
Wieki tradycji i przemyślęń pod natchnieniem Ducha Świętego!
Trzeba nam zawierzyć a nie szukać własnych dróg!Własne drogi też przydatne, ale jak Kościół mówi , że post modlitwa i jałmużna to filary to nie ma co z tym dyskutować!

Zbigniew pisze...

Do słow Ks. Tomasza:
,,Bóg już odkupił ludzkość od jarzma niewoli i śmierci"

Tak! Kiedy Pan Jezus modlił się w Ogrojcu
o odsunięcie ,,Kielicha". Stąpił z nieba Anioł i przynióśł Jezusowi Księgę Życia!

Pokazał Mu ją, a w niej zapisani byli ( są)
wszyscy ludzie aż do skończenia świata, z imienia i nazwiska, którzy dostąpią zbawienia!

Kiedy Jezus zobaczył ilu ludzi nie skorzysta z Jego Odkupieńczej Męki to oblał się krwawym potem!

Anonimowy pisze...

Co Wy z tymi kapłanami? Ludzie jak ludzie.
Podoba mi się Zbyszku Twoje stwierdzenie "«Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień»[J 8,7].
Tylko drobna uwaga. To dotyczy nie tylko kapłanów lecz nas wszystkich.
ks

Anonimowy pisze...

@Zbyszku
Nie rozumiem. Jak to zapisani w księdze? I jak rozumieć, że już wtedy On wiedział kto nie skorzysta? Coś mi tu nie gra. To nie tak. A gdzie nasza wolna wola i wybór? To my decydujemy czy chcemy być zbawieni czy nie. A może chodzi Ci o predestynację?
Kurcze... Zbyszek.. akurat pisze o Lalce.. i skojarzyło mi się z szekspirowskim stwierdzeniem "Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają" .,.czy też "makbetowskim"- "Życie jest tylko przechodnim półcieniem. Nędznym aktorem, który swą rolę przez parę godzin wygrawszy na scenie.W nicość przepada – powieścią idioty. Głośną wrzaskliwą, a nic nie znaczącą."
Oj.. coś tu chyba nie jest tak?
Predestynacja.. czy marionetki czy wolność wyboru ???
ks

Anonimowy pisze...

@Zbyszek
Post/modlitwa/jałmużna .. to filary czego?
A gdzie najważniejsze przykazanie? A gdzie życie zgodne z Ewangelią? Do życia zgodnego z Ewangelią można niejako dodać post i jałmużnę ale nie są one filarami wiary.
Jaki sens mojego postu i dania jałmużny czy nawet modlitwy.. skoro w życiu nie kieruję się Słowem? Dlaczego ważniejsze ma być leżenie plackiem w kościele o suchym pysku... niż codzienne zmaganie się z rzeczywistością i podejmowanie próby życia z Nim ?
Zaczynacie sobie przeczyć. Najpierw przyklaskujecie na słowa "nie każdy kto mówi Panie, Panie.." by za chwilę mówić, że post i jałmużna najważniejsza. Czegoś tutaj nie rozumiem.
ks

Anonimowy pisze...

Zbyszku, żebym ja zaczęła walczyć z tą moją nędzą jaką byłam to musiałam najpierw usłyszeć prawdę o sobie. Gorzką prawdę. Nazywa się to zobaczyć siebie w Prawdzie. Kto o sobie źle powie? Będzie wszędzie szukał usprawiedliwienia, ale nie w sobie. Od tego zaczyna się przemiana naszego życia. Jeśli chcemy. Mamy wolną wolę.
Nika

Zbigniew pisze...

Katarzyno napisałem że wiele rzeczy jest ważnych i nasze drogi też i to co ty piszesz też!!!
Ale trzeba się wgłebić w naukę Kościoła!!!
Jak Koścół wskazuje na post , modlitwę i jałmużne jako ważne umartwienia w drodze do naszego doskonalenia to trzeba przyjąć to za pewnik i nie ma co się zastanawiać i zestawiać żę ważniejsze jest jak Ty cały dzień nasz relację z Bogiem!!! To jest ważne, ale nie należy przeciwstawiać jedno drugiemu!!!
Na drodze też masz znaki i nie dyskutujesz z nimi tylko jedziesz według nich a jak się nie będziesz stosować to będzie najprawdopodobniej kolizja!

Anonimowy pisze...

cd. do Zbyszka Jesteś nędzą, wielką nędzą, ale Bóg bardzo cię kocha. Zestawione razem przyjęte przez nas, dają moc do walki. I życie choć chwilami może być trudniejsze, staje się najpiękniejsze.
Tego nie można ująć w słowa.

Zbigniew pisze...

Do zapisu w Księdze Życia.

Katarzyno, wszystko się zgadza!
Dla Boga nie ma czasu przeszłego ani przyszłego!!!
Bóg JEST! Dla Niego Każdy czas jest czasem
teraźniejszym!!!( w Biblii Bóg mówi o sobie: ,,Jestem który Jestem"

A Więć godzina Twojej i mojej śmierci Jest dla Boga obecna!!! Terażniejsza! Czyli widzi całe Twoje życie według Twojej wolnej i nie przymuszonej woli!!!
I Zna wyrok w Twojej i mojej sprawie!!!
Więć może zapisać nas w Księdze Życia!

To co Ci podaje pochodzi z objawień zatwierdzonych przez Kośćiól!!!
A Mell Gipson na podstawie tych objawień
nakrtęcił Pasję!!!

Zbigniew pisze...

Katarzyno- z tym ,,Panie Panie" to jest niby trudno a zasadzie proste jak drut!!!!

To przed ludźmi możemy udawać lepszych niż jesteśmy! Możęmy mówić Panie Panie!

Z Bogiem tak się nie da!!! On wie czym się kierujemy pomagająć innym, czym się kierujemy mówiąć Mu Pania Panie - wie ile w tym miłośći a ile pustych słow!!!

Widzisz jeden będzie leżał plackiem w kościele i może to mu nic nie dać a drugi przycupnie gdzieś w kąciku uzyska to o co prosi!To Bóg to wie!W każdym razie Nasza Matka- Święty Koścół po przez nauki naszych Ojców wie co mówi!!!
Od t3ego trzeba zaczynać!
By nie popełnić takiego błedu jak dzisiaj wielu popełnia mówiąc : ,, Ja w Boga wierże tylko w Księży czyli w Kośćół nie!!!"To jeast bzdura wielka Montewerest!!!
To jest Tak jakby powiedzieć:,,Ja w Boga wierzę tylko w Jezusa nie!!!

Anonimowy pisze...

Zbyszku
Ja nie mówię że jałmużna czy post nie jest właściwa czy dobra. Nie mogę jednak zgodzić się, że jest najważniejsza i stanowi filar wiary. Bo według mnie nie stanowi. Możesz pościć i lać po mordzie żonę lub nie pościć i kochać bliźnich. Spójrz na przypowieść o dwóch synach - Mateusz.. bodajże 26..czy 28 zaraz sprawdzę. I skonfrontuj to z Mateuszem 7,21. Dla mnie przekaz jest jasny i ja go rozumiem, że najpierw trzeba żyć zgodnie ze Słowem. Poza tym tak nie dawno rozważaliśmy, że nie należy swojej wiary utożsamiać jedynie z manifestacją. Gubimy wówczas coś bardzo cennego.
Co do ostatniego Twojego postu. Jeśli przyjąć, że dla Niego nie ma czasu..czas nie istnieje w ludzkim ujęciu - to się zgodzę. To co dla mnie jest przyszłością jest dla Niego teraźniejszością. Ale jak się ma do tego predestynacja?
ks

Anonimowy pisze...

Zbyszku
Co do fragmentu "Panie, Panie" zgadzamy się całkowicie. Ale nie pasuje on mi do filarów wiary : post/jałmużna/modlitwa.
Nie chodzi mi o sens Mateusza 7,21 a o porównanie ich z tymi właśnie filarami.
ks

Anonimowy pisze...

Trudno... ale dalej się będę upierać, że Słowo nas odmienia a nie jałmużna czy post.
ks

Anonimowy pisze...

Inaczej...
Słowo nas prowokuje.. my podejmujemy próbę ale odmienia nas On. Bo uzdrawia tych co chcą być uzdrowieni.
ks

Anonimowy pisze...

Kasiu Post jest bardzo ważny w naszym życiu. Jezus pokazał nam swoim życiem np. 40 dni postu na pustyni. Stary testament też mówi o poście. Jest to umartwianie naszego ciała, walka z sobą. Poszczę w środy i piątki. Ale nie wolno mi spróbować ani plasterka kiełbaski tak sobie postanowiłam.. Szef mnie częstuję, a ja muszę powiedzieć, że nie spróbuję bo poszczę. Na początku było to trudne. Albo odmówić sobie tego na co mam tego dnia wielką ochotę. W Wielki Piątek do godz. 16.00 nic nie jadłam i nie piłam. Jezus pościł i modlił się, a także uzdrawiał chorych, karmił głodnych. To Jezus swoim życiem wskazuje nam drogę do Boga Ojca. Jezus jest Drogą. Ale mamy też wolną wolę i to on nas zależy czy powiemy Bogu tak. Pamiętajmy, że jak nie zaprosiliśmy Go jeszcze do naszego życia to Bóg czeka cały czas u drzwi naszego serca delikatnie puka i czeka, aż mu otworzymy. Chciałby bardzo obdarować nas swoją miłością. Bez naszej zgody nie zrobi tego, bo nie chce nam narzucać swojej woli.
Nika

Anonimowy pisze...

@ Nika
Ja nie mówię, że post czy wyrzeczenia są czymś złym. Ale nie są najważniejszym kryterium naszej wiary. On nie tylko pokazał nam jak pościć. Pokazał jak żyć. A życie postem nie jest. Codzienność nasza jest ważna. Oczywiście, że można pościć, ale ważniejsze jest obcowanie z Nim w codziennych naszych zmaganiach.
Jak postrzegasz nakaz chodzenia na niedzielną Mszę Św ? Co wybierzesz? Obowiązek pójścia na Mszę czy zostanie w gronie rodzinnym?
Bo ja bez wahania zostanę z rodziną. Bo takie jest moje powołanie. Być matką. Nie zostawię dziecka by iść na Mszę. Nie to się liczy.
Innymi słowy, chcę powiedzieć jeszcze raz jasno. Post jest ważny ale ważniejsze jest życie z Nim. A sam post tego nie załatwi.
ks

Anonimowy pisze...

Codzienność może stać się postem. Post to nie tylko nie jedzenie pewnych rzeczy...

Anonimowy pisze...

@ Anonimowa/y

Krótkie zdanie lecz wielki sens.

ks

Anonimowy pisze...

A cóż to znaczy
'Codzienność może stać się postem.' Jeszcze o tym nie słyszałam.
Nika

Anonimowy pisze...

Chodzi o to, że w naszej codzienności wykorzystujemy różne formy postu w celu doskonalenia naszej więzi z Nim. Post to nie tylko ograniczenie się do spożywania pokarmów mięsnych w piątek i środę. Można na przykład w dowolny dzień ograniczyć korzystanie z Internetu, ograniczyć granie w ulubioną grę, nie palić papierosów itp. Innymi słowy ograniczyć to, co się lubi. Na przykład nie pić kawy w danym dniu. Post to wyrzeczenie się, zrezygnowanie z czegoś, co lubimy. Te nasze drobne wyrzeczenia w ciągu dnia mogą stanowić pewien rodzaj podarowaniu Jemu czegoś od nas samych. Nie kojarzy mi się post z czymś smutnym czy z gorzkim rozgoryczeniem. To taki rodzaj naszej pokory wobec Niego. On sam naucza nas Mt 6, 16-18. „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.”
Tak ja to rozumiem.
ks