wtorek, 14 czerwca 2011

Może możliwe?



Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano: «Będziesz miłował swego bliźniego», a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5,43-48)


Miłość nie jest nowością przyniesioną przez Jezusa. Lecz nowością jest bez wątpienia Jego interpretacja prawdziwego miłowania. Takiego, jakim miłuje sam Bóg, który jest Miłością. Więc najlepiej wie, jak ma wyglądać autentyczna miłość. I również wie, jak nie powinna ona wyglądać. Często ludziom wydaje się, że kochają. A potem już przy pierwszej próbie okazuje się, że owa „miłość” była jedynie pobożnym życzeniem, marzeniem, imaginacją. Można przejść przez życie bez miłości, łudząc się jej posiadaniem.

Jezus podniósł miłość do wyżyn doskonałości. Pokazał, jak ma wyglądać; nauczał, dokąd ma zmierzać i jak ma dojrzewać. Nie jest sztuką kochać tych, którzy nas kochają albo przynajmniej akceptują. Chrześcijanin to ten, który nie wyklucza prześladowców i nieprzyjaciół spod zasięgu swojej miłości. W ten sposób upodabnia się do Boga, który w osobie Jezusa wskazał, jaka ma być prawdziwa miłość.

Jeżeli więc nie potrafimy jeszcze kochać według wskazań Ewangelii, możemy zapraszać do serca Chrystusa, aby w nas kochał naszych wrogów. W taki sposób, z Jego pomocą, praktyka codziennej, trudnej miłości stanie się możliwa. Wbrew logice świata, która uzna to za nienormalne, chore, niemożliwe. Jezus jest Mistrzem rzeczy niemożliwych. My też możemy tacy być dla świata. Jeśli tylko do końca zaufamy Jego pozornie nielogicznym wskazaniom.


23 komentarze:

Marta pisze...

Sztuką jest kochać obcego człowieka nie za "coś", ale tylko dlatego, że jest dzieckiem tego samego Boga. To jest miłość, której niedościgły wzór zostawił nam Chrystus.

miłego dnia :)

Anonimowy pisze...

"Słońce wschodzi nad złymi i dobrymi".
ks

Marta pisze...

tak, o to chodzi :)
Kasiu, miłego dnia i samych życzliwych ludzi wokół :)

Anonimowy pisze...

Dziękuję.
Wszystkim tego również życzę
ks

Marta pisze...

Pozytywne nastawienie do ludzi naprawdę jest połową sukcesu :))

Anonimowy pisze...

Nie.

ks

Anonimowy pisze...

Jego wskazania może i są logiczne, ale dla ludzi często zbyt trudne do osiągnięcia. Wiele prawdy w dzisiejszym Słowie. Słońce i deszcz jest jednakie dla dobrych jak i dla złych. Nie potrafię kochać zgodnie z Ewangelią. Nie oznacza to, że się nie staram. Próbuję. Ale czasem ciężko pokonać samego siebie. Wpasować Słowo w realia otaczającego nas świata jest niezwykle trudno. On jest mistrzem rzeczy niemożliwych…mi trudno możliwe zrealizować na co dzień.
ks

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

No, i właśnie dlatego mamy Jego:) Bo sami nie potrafimy. Każdy gdzieś nie domaga na gruncie miłości. Ważne, to starać się. A starać się - to przecież wierzyć, że to możliwe. Bo inaczej - co po staraniach, jeśli cel niemożliwy do osiągnięcia?

Anonimowy pisze...

Niedomaganie a prawie całkowita negacja... to jednak spora różnica. Ma ksiądz rację mamy Jego. Będę Go kochać na swój sposób.
ks

Anonimowy pisze...

Nasze zranienia, które niesiemy ze sobą nie pozwalają nam otworzyć się na miłość Jezusa. Najlepszym lekarzem jest Bóg. Już w Księdze Rodzaju 15,26 Bóg mówi też i do nas "Ja, Pan, chcę być twym lekarzem. Miłość nieprzyjaciół jest możliwa ,ale tylko z Jezusem. To jest cały czas moja walka ze sobą. Naśladowanie życia świętych o których wiele czytam. To Jan Paweł II mówił ,że każdy może być święty. Jak każdy to znaczy, że też i ja i Ty.Ale powiedział też, żeby od siebie wymagać.Wymagajmy więcej od siebie by na koniec każdego dnia, w ciszy patrząc na piękną twarz Jezusa Miłosiernego opowiedzieć mu nasze sukcesy i to co nam się dziś nie udało. Będą w Twoim życiu działy się maleńkie cuda. Ja wierzę, że Bóg to miłość i Jemu można zaufać tak do końca.
Nika

Zbigniew pisze...

Moja znajoma powiedziała tak ; ,, Jak się ma zdolne dzieci i dobrze się uczą to nie sztuka ich posyłać do szkoły"!!!

Z nami jest podobnie!Wydaje się że jesteśmy w swojej wierze od dziecka i pewne rzeczy są jakby normalne!
Natomiast Katarzyna dużo później zaczęła szukać swojej drogi do Boga i ma dużo więcej wątpliwości niż my!
My jej tak doradzamy, ale ta dorada jakby nie jest dopasowana do tego czego Ona szuka!
Na dodatek pisanie Komentarza ma to do siebie, że jest jakoś tam ograniczone w emocjach i ten przekaz nie jest jakby 100%!
Przeglądnąłem jeszcze raz poprzednie komentarze i znalazłem, że rozjechała nam sie dyskusja o agresji!
Katarzynie chodziło o sam moment agresywnego odpowiedzenia na daną sytuacje , a ja np. mówiłem jej że nie chowam urazy, a jak już trochę mnie boli to nie przenoszę tego na innych!

To jest pewnie ta trudność mówienia przez wszystkich o sednie sprawy!
Dlatego pewnie katarzyna nawet mogła się zirytować jacy to my jesteśmy święci!
I nie zdziwię się jak teraz mnie nie zrozumiecie1 hahaha

zbigniew pisze...

Zapomniałem dopowiedzieć!!!!

Katarzyno! Oj jak czasem się wkurzam to wszyscy w domu stoją na baczność!!!!
I lepiej w tym momencie nie dyskutować ze mną tylko robić to co każę!!!

Dopiero potem jest, że nie chowam urazy!!!

Anonimowy pisze...

@ Zbigniewie
Trafiłeś w sedno. Owszem burza emocji we mnie nastała. Wy tacy święci i wspaniali..a ja...cóż...szkoda gadać :) Chodziło mi o moment naszej odpowiedzi na daną sytuację. Ale już nie ważne. Zrozumiałam Was. Jest już dobrze.
I wiele racji jest w tym, że to co dla Was normalne dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Rozmawiałam o tym nawet z Martą.
To nie Wasze porady są niedopasowane tylko ja jestem niedopasowana do Was. Stąd zapewne te drobne nieporozumienia. Nie odnajduję się w Waszym świecie. A Wasze uwagi są bardzo cenne. Doceniam Wasze starania.
ks

Anonimowy pisze...

oj.. Zbysio małym tyranem ?? :)
A z pozoru taki sympatyczny jesteś :)
ks

Marta pisze...

Kasiu, wkurzać to się każdy z nas potrafi. Nie tylko Zbyszek :)

Zbigniew pisze...

Oj Kasiu hahaha,ja jestem że na ranę mnie można przyłożyć!Ale gdy struna jest przeciągnięta lub ktoś przebiera miarę( w domu)to ktoś musi wziąć ster w swoje ręce!! Wszyscy nie mogą rządzić! hahaha

Anonimowy pisze...

To wiem. I to właśnie starałam się powiedzieć. Każdy z nas jest czasem po jednej lub po drugiej stronie.Jesteśmy ludźmi a nie aniołami jak to ksiądz Tomasz powiedział. Tyle, że Wy potraficie coś z tym zrobić. A ja nie tyle nie potrafię ile tak naprawdę nie chcę. Nie pokocham nieprzyjaciół. Wam to się udaje. Ja nie jestem zdolna do takiego wysiłku. Nie pokonam samej siebie. Zresztą Marta.. sama wiesz o czym mówię. Rozmawiałyśmy o tym.
:)
ks

Anonimowy pisze...

No właśnie Zbyszku... gdy struna się zbytnio naciąga to człowiek nie wytrzymuje. U mnie struna sama się napina w spotkaniu z drugim człowiekiem. Podchodzę neutralnie...ale jak coś mi grozi.. no to się bronię. Inaczej nie potrafię i nie chcę.
Jedno Wam mogę powiedzieć. Jesteście wspaniali. Jako ludzie i jako chrześcijanie. Rzadko się takich fantastycznych ludzi spotyka.
ks

Marta pisze...

Nie, Kasiu jesteśmy całkowicie normalni i też wiele rzeczy nam się nie udaje. A z tą miłością nieprzyjaciół to też nie jest takie proste. Z tym zmaga się każdy.

Anonimowy pisze...

@ Marta
Zgoda. Zmagacie się. Próbujecie, podejmujecie wyzwanie. Ale uznajecie to. Prawda?
A jeśli ktoś nie może się pogodzić z pewnymi "prawami"? To tak ..jak ze spowiedzią...Zobacz, jak sens byłby chodzenia do spowiedzi skoro nie ma chęci poprawy?
ks

Marta pisze...

no bez chęci poprawy to rzeczywiście jest bez sensu :(

Marta pisze...

Ale warto próbować, bo może to się odmieni?

Anonimowy pisze...

może..... ?! Za dużo Marta dajesz mi do myślenia :)
ks