piątek, 5 sierpnia 2011

Wiecznościobranie



Jezus powiedział wtedy do swoich uczniów: "Jeśli ktoś chce pójść za mną, niech się wyprze siebie, niech weźmie swój krzyż i niech idzie moimi śladami. Bo jeśli ktoś będzie chciał zabezpieczyć swoje życie, straci je; a kto straci swoje życie z mojego powodu, odzyska je. Jaką przyniesie korzyść człowiekowi, jeśli zdobędzie cały świat, a na duszy dozna straty? Albo co może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Bo Syn Człowieczy przyjdzie w chwale swojego Ojca razem ze swoimi aniołami i wtedy odda każdemu według jego postępowania. Tak, oświadczam wam, że z tych, którzy tu teraz stoją, niektórzy nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego ze swoim królestwem" (Mt 16,24-28)


Nie wypierając się siebie, nie spalając się ogniem miłości dla Ewangelii, istnieje realna groźba zaparcia się Jezusa: w chwili próby, pokusy, niespodziewanego rozwoju wydarzeń. Świat będzie kusił łatwością życia. Lecz korzystając z ofert świata, łatwo się zagubić, zapomnieć o tym, co ważne i najważniejsze, odejść od spraw duchowych. Można utracić życie duchowe, a więc: duszę. A ostatecznie przecież tylko to się liczy: nieśmiertelna dusza. Dlatego zawsze aktualne jest pytanie, które jak najczęściej trzeba sobie stawiać: czy warto?

Droga do życia wiecznego (nieśmiertelności ofiarowanej człowiekowi przez Boga w swoim Synu) wiedzie poprzez krzyże codzienności. Lecz w tych doświadczeniach jest Pan, który przeprowadzając poprzez śmierć swoich uczniów (będącą oczyszczeniem), przywraca im życie.


19 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Kiedy niesiemy swój krzyż, to on nas niesie." - powiedział Jezus do G. Bossis 6.XI.1944r.
Nika

Anonimowy pisze...

Nie wiem.. czy ja dobrze dzisiejsze Słowo rozumiem. „Wyprzeć się siebie” można bowiem rozumieć jako wyrzucenie z siebie ….siebie… A ja uważam, że nie do końca jest to prawda. Obrazowo przyrównałabym to do piaskownicy. Wyprzeć się siebie nie oznacza, że mam cały piasek odrzucić precz. Nie jest to bowiem możliwe…Zostanie bowiem jedynie ławeczka otulająca ….dziurę. Traci wówczas swój sens istnienia taka piaskownica, bo nią zwyczajnie przestaje być. Nie jest to poza tym możliwe.. Przecież człowiek nie może nagle wyzbyć się swojego niepowtarzalnego uśmiechu, swojego gestu czy też charakteru i cech go kształtujących. Według mnie „wyprzeć się siebie” oznacza po prostu odrzucenie egoizmu… Innymi słowy.. nie wyrzucamy całego piasku, tylko jedynie go przesiewamy z kamieni i innych psich kupek…po to by dać siebie innym.
Wyprzeć się siebie, to zamienić egoizm w altruizm. To podjąć walkę z własnym uzależnieniem czy wygodą na rzecz innych.
Innymi słowy.. dzisiejsze Słowo to nic innego jak przykazanie Miłości do bliźniego. Bo przecież kochając innych zwalczamy swój egoizm a tym samym idziemy Jego śladami wypierając się siebie.

A na pytanie czy warto ?... trzeba zapytać się samego siebie... czy wpuścilibyśmy dziecko do brudnej piaskownicy?

ks

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

odrzucić siebie, to też to, co napisał św. Paweł, a co umieściłem w opisie tego bloga, od pewnego czasu:) To odrzucić swoje ziemskie plany, ukryte pragnienia, szarpanie się o coś lub o kogoś w życiu... by całkiem On wypełnił sobą. Odrzucam moje bycie "kimś" dla miłości i poznania Jezusa. Tylko On się liczy, a wraz z nim i inny człowiek.

Pozdrawiam i dzięki za komentarze!

zbigniew pisze...

Ks- uważasz że do końca to nie jest prawda-,,wyprzeć się samego siebie"

MYLISZ SIĘ- TO JEST PRAWDA!!!!

Proszę zwrócić uwagę do kogo Jezus skierował te słowa -DO UCZNIÓW!!!
Czyli do przyszłych Kapłanów!!!

Czy ich posługa - KAPŁANÓW - nie jest wyrzeczeniem się samego siebie?????

Co Oni mają na własność???

TO DZISIEJSZY ŚWIAT CHCE NA SIŁE OFIAROWAĆ IM ZNIESIENIE CELIBATU!!!
A WIĘC ŻONĘ DOM, DZIECI- MYŚLENIE O DZIAŁKACH DLA DZIECI , O STUDIACH DLA NICH - ŚWIAT CHCE ICH TAK SAMO ZNIEWOLIĆ JAK JEST ZNIEWOLONY ZWYKŁY CZŁOWIEK!!!

PÓKI CO ONI WYRZEKAJĄ SIĘ SAMYCH SIEBIE!!!
KTO TEGO NIE WIDZI NIECH OTWORZY OCZY!!!

Anonimowy pisze...

@ ksiądz Tomasz
Ale tak się nie da. Nie mogę całkowicie siebie się wyprzeć. Nie mogę wyprzeć się swoich planów ani pragnień. Jak mam bowiem wypełnić Jego wolę? Jedyne co mogę zrobić to zaprosić Go do swojego życia. Czyli do swojej codzienności, która nie opiera się na siedzeniu w murach kościelnych od świtu po głęboką noc. Czy mam rzucić pracę, która jest dla mnie pasją? Przecież to absurd. Mam porzucić dalsze plany kształcenia.. bo ? Bo inaczej Go nie poznam? A kto wie.. czy poprzez swoją pracę i dokształcanie siebie nie zrobię więcej dobrego?

@ Zbigniew
A mi się wydaje, że wszyscy mamy być Jego uczniami. Nie tylko kapłani. I nie mów mi, że to że mam męża i dziecko czyni mnie zniewoloną. Być matką jest dla mnie powołaniem, z którego jestem dumna. To nie jest zniewolenie.
ks

Anonimowy pisze...

I tak sobie myślę.. że zaprosić Go do życia to również dzielić się z Nim swoją pasją.. a nie tylko wyrzec się siebie i wszystkiego.
ks

Anonimowy pisze...

Jezus kieruje te słowa do uczniów czyli do każdego z nas bez względu na to jaką drogę wybraliśmy. W małżeństwie również jest to możliwe. Wybierając Jezusa zapieramy się siebie, swoich planów i przyjmujemy to wszystko co Jezus nam daje na każdy dzień. Nikogo nie krzywdzimy, bo Jezus zna nasze potrzeby i naszych bliskich i zawsze będzie się o nas troszczył bo mu na to pozwalamy. Przyjęcie krzyża, drobnych codziennych krzyżyków to zgadzanie się z wolą Bożą wobec nas na każdy dzień. Choć może często jest nam trudno, to jednocześnie jest nam lekko, bo nie jesteśmy sami. Zawsze z nami jest TATO.
Nika

Anonimowy pisze...

jeżeli wybieram małżeństwo to wypieram się tak naprawdę egoizmu. Oddaję siebie rodzinie. Ale nie oznacza to, że rezygnuję ze swoich pasji czy z planów. Można to pogodzić. Tak samo będąc kapłanem nie trzeba od razu rezygnować z tego co się lubi (sport/lepienie w glinie itp.).
Wybierając życie z Nim wcale nie oznacza to, że się zapieramy w całości siebie. Czasem z czegoś rezygnujemy to fakt. Ale najważniejsze według mnie to dzielić z Nim naszą codzienność.
ks

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Kasiu, da się, da się... Chodzi o to, by najważniejszym pragnieniem stało się pragnienie Jezusa i pełnienie woli Ojca. czy to w małżeństwie, w swojej pracy, czy gdziekolwiek indziej. Wszędzie! Tak, dzielić z Nim codzienność. Nie chodzi, by nic nie robić... ale to, co robimy, napełniać Nim. I umieć rezygnować z tego, co nas oddziela od Ewangelii.

Zbigniew pisze...

Słowa- ZNIEWOLENIE - użyłem w sensie, oddanie się rodzinie nie jako nie pozwala nam się wyprzeć samych siebie!- to chyba jasne???

Kapłan nie mając nic tylko przydzieloną parafie- wyrzeka się własnego życia według własnych planów!
Jest zobowiązany posłuszeństwem Ks. Biskupowi który jutro może przerzucić Go na drugi koniec diecezji1- to chyba też jest jasne?
czemu się oburzacie tak jakbym ja nazwał małżeństwo -NIEWOLNICTWEM!

Z tym wypieraniem się egoizmu w małżeństwie to nie jest do końca prawda!!!Możemy gloryfikować nasze wybory, ale prosze spojrzeć co się dzieje z małżeństwami!

Anonimowy pisze...

I właśnie o tym mówię. Natomiast stwierdzenie : "To odrzucić swoje ziemskie plany, ukryte pragnienia, szarpanie się o coś lub o kogoś w życiu... by całkiem On wypełnił sobą." wyraźnie sugeruje odrzucenie całkowite siebie i swych pragnień. Brakowało mi w tym zdaniu jednego "umieć rezygnować z tego, co nas oddziela od Ewangelii..
I na to się zgodzę. Odrzucić to co Mi go przysłania. Odrzucić to.. co mi Go zastępuje.
I teraz się rozumiemy.
ks

Anonimowy pisze...

@Zbigniew
To możesz napisać to jaśniej? Mi jako osobie świeckiej zarzucasz, że błądzę mówiąc, że nie da się do końca wyprzeć samego siebie.. by za chwilę pisać, że zniewolenie czyli oddanie się rodzinie nie pozwala nam się wyprzeć samych siebie.
No to Twoim zdaniem.. da się czy też nie da się "wyprzeć samego siebie"? I co to według Ciebie oznacza?

I weź w końcu pod uwagę, że nie tylko kapłani prowadzą taki tryb życia. Zbyt mocno ich gloryfikujesz.
ks

Zbigniew pisze...

Tak Katarzyno , wszyscy mamy być jego uczniami! Tylko On ma być na pierwszym miejscu a nie Twoja fantastyczna praca!
I nie to że Ty zrobisz Mu łaskę i możesz tylko zaprosić Go do Twojej codziennośći!!!
Twoja codzienność to ma być On!!!

Pan Bóg nikogo do niczego nie przymusza i niczego nie każe Ci się wyzbywać!
Gdybyś mi powiedziała że możesz mnie tyko zaprosić do niektórych rzeczy to bym takiego zaproszenia nie przyjął!
Co Pan Bóg na to, nie wiem!

Anonimowy pisze...

@Zbyszek
A gdzie ja napisałam, że praca jest na pierwszym miejscu? Wyraźnie podkreślałam, że poprzez pracę można Go kochać i dawać siebie innym.
A co rozumiesz poprzez sformułowanie "twoja codzienność to ma być On"?

ks

Zbigniew pisze...

Kapłanów gloryfikuję bo należna jest im cześć!
Jak to zrozumiemy to możemy zrobić krok dalej!
jak tego nie rozumiemy to możemy się tylko kręcić w koło jak pies za własnym ogonem!
Z tym zniewoleniem nic nie pokręciłem tylko Ty zaraz zrobiłaś odwet uderzając że w małżeństwie nie czujesz się zniewolona! Nie oto chodziło!
Będąc zaangazowanym w sprawy rodziny trudno jest wyprzeć się spraw które nas pochłaniają!
Kapłan z racji swojej posługi i sprawowania ofiar w naszym imieniu może całkowicie poświęcić się sprawom Bożym a więc wyprzeć się samego siebie!

Gdyby zestawić Małżeństo i Kapłaństwo
i rozeznać jaka jest możliwość wyparcia samego siebie to jest jak
NOC i Dzień!

Anonimowy pisze...

"O, moja córeczko, żyj razem ze Mną. Rozmawiaj ze Mną. Proś Mnie o radę. Wypowiadaj się przede Mną. Niektórzy pomyślą, że to absurdalne i dziecinne. Ale ty myśl jedynie, że jest to prawda" - powiedział Jezus do G. Bossis 1940r.
Nika

Zbigniew pisze...

Gdzie napisałaś Katarzyno a choćby w komentarzu z godz.21.28 Ale tak się nie da. Nie mogę... Nie mogę ...
Jedyne co mogę...Pisząć ,,jedyne" minimalizujesz Twoją gotowość do wyparcia się samej siebie, do całkowitego otwarcia się na Pana Boga!
Pytasz na czy ma polegać ta codzienność z Nim.
Nika dobrze Ci przytoczyła słowa Jezusa wypowiedziane do G. Bossis.( Kom z 22.53)

Anonimowy pisze...

Jasne Zbyszku. Najlepiej zwalić na inną osobę, że ktoś nie zrozumiał niż przyznać się, że kreci się słowami jak na karuzeli.
Po pierwsze w poście (godz.21.28.) pisałam, że nie można się całkowicie wyprzeć samego siebie. Sam to potwierdziłeś (mowa o osobach świeckich "zniewolonych" małżeństwem).
Po drugie.. robisz z kapłanów bożków, a to już jest lekka przesada.
Po trzecie rzucasz sloganami nie umiejąc ich nawet w sposób prosty wytłumaczyć.
Nie wspominając o tym, że Twoje wypowiedzi są na tyle niejasne, że wychodzi z nich że sam sobie przeczysz.
Przykład?
1. "Będąc zaangazowanym w sprawy rodziny trudno jest wyprzeć się spraw które nas pochłaniają!"
2."minimalizujesz Twoją gotowość do wyparcia się samej siebie,"
3."Ks- uważasz że do końca to nie jest prawda-,,wyprzeć się samego siebie"

MYLISZ SIĘ- TO JEST PRAWDA!!!!"
4.Proszę zwrócić uwagę do kogo Jezus skierował te słowa -DO UCZNIÓW!!!
Czyli do przyszłych Kapłanów!!!
5.wszyscy mamy być jego uczniami!

Piszesz to co Ci wygodnie.. a potem sam odwracasz kota ogonem i na dodatek sugerujesz, że Cię atakuje.

ks

Tomek pisze...

Wyrzec się siebie, to wygrać ze swoim ego. Długotrwałe cierpienie uwalnia od jarzma ego, i to jest główny sens słów Chrystusa. Pozdrawiam.

PS (Biblia traktuje egoizm jako źródło zła - Szatana)