czwartek, 21 kwietnia 2011

Słowo twórstwo



Przyszedł także do Nazaretu, gdzie się wychował. Zgodnie ze swoim zwyczajem wszedł w szabat do synagogi i wstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Gdy rozwinął tę księgę, znalazł miejsce, gdzie było napisane: "Duch Pana nade mną. Ze względu na Niego namaścił mnie, abym ubogim przekazał radosną nowinę. Posłał mnie, abym wziętym do niewoli ogłosił uwolnienie, a ślepym przejrzenie; abym załamanych odesłał w wolności, abym ogłosił rok łaski Pana". Po zwinięciu księgi oddał ją słudze i usiadł. Oczy wszystkich w synagodze były z uwagą wpatrzone w Niego. A On tak zaczął do nich mówić: "Dziś w waszych uszach spełniło się to Pismo" (Łk 4,16-30)

Wielu współczesnych ludzi deklaruje się wierzącymi, a nawet: bardzo wierzącymi, lecz… bez Kościoła. Nie jest potrzebny do niczego, wykrzywia tylko prawdziwą wiarę, zawsze tylko związane są z nim skandale, itp., itd. To ich argumenty, by usprawiedliwić swoje lenistwo oraz brak chęci podjęcia trudu uczestnictwa w życiu wspólnotowym. Bo faktycznie nie zawsze jest ono proste i przyjemne.

A Chrystus miał „swój zwyczaj” chodzenia w szabat do świątyni. Nie tylko był tam widzem, lecz aktywnie uczestniczył w życiu wspólnoty. W jej centrum stoi Słowo. Jezus odczytuje je w perspektywie bardzo osobistej. Odnosi je do siebie; pozwala, by przenikało całe Jego życie i misję. Więcej: właśnie w tym żywym Słowie odkrywa przed innymi sens swojej mesjańskiej misji.

Życie każdego z nas zapisane jest na stronicach Biblii. Dlaczego więc szukamy recept na udane życie poza nimi? W naszych uszach i sercu może spełnić się Pismo. Jeśli tylko na to zezwolimy oraz damy szansę Bogu, aby Jego zbawcze Słowo (= Jezus Chrystus) przenikało naszą codzienną wędrówkę.


8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

PIERWSZE CZYTANIE: Czytanie z Księgi proroka Izajasza. Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski u Pana, i dzień pomsty dla naszego Boga; aby pocieszać wszystkich zasmuconych, by rozweselić płaczących na Syjonie, aby dać im wieniec zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty smutku, pieśń chwały zamiast zgnębienia na duchu.
Wy zaś będziecie nazywani kapłanami Pana, mienić was będą sługami Boga naszego. Tak mówi Pan: "Oddam im nagrodę z całą wiernością i zawrę z nimi wieczyste przymierze. Plemię ich będzie znane wśród narodów i między ludami ich potomstwo. Wszyscy, którzy ich zobaczą, uznają, że oni są szczepem, który Pan pobłogosławił".

(Iz 61, 1-3a. 6a. 8b-9)

Anonimowy pisze...

DRUGIE CZYTANIE: Czytanie z Księgi Apokalipsy św. Jana Apostoła. Łaska wam i pokój od Jezusa Chrystusa, świadka wiernego, pierworodnego umarłych i władcy królów ziemi. Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów i uczynił nas królestwem, kapłanami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwała i moc na wieki wieków. Amen.
Oto nadchodzi z obłokami i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebodli. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi. Tak: Amen. Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, który jest, który był i który przychodzi, Wszechmogący.

(Ap 1, 4-8)

Anonimowy pisze...

W dzisiejszym Słowie Stary i Nowy Testament się łączą, Jezus przyszedł aby wypełnić proroctwa z Księgi Izajasza. Niesamowita to księga, w tym tygodniu ją czytam szczególnie i dotyka mnie to Słowo w różnych aspektach. Nawet przyznam, że wzięłam do siebie i do sytuacji naszego społeczeństwa następujące słowa z 8 rozdziału Księgi Izajasza:
"11 Zaiste, tak wyrzekł Pan do mnie,
gdy Jego ręka mocno mnie ujęła,
by mnie odwrócić od postępowania
drogą tego ludu:
12 «Nie nazywajcie spiskiem wszystkiego,
co ten lud nazywa spiskiem;
i nie lękajcie się, czego on się lęka,
ani się nie bójcie!
13 Pan Zastępów - Jego za Świętego miejcie;
On jest Tym, którego się lękać macie
i który was winien bojaźnią przejmować."
Czy sytuacja Polski nie jest właśnie taka? Powinniśmy przede wszystkim zwrócić się do Pana!

Wracając do dzisiejszego Słowa. Jest ono dla mnie pełne radości, nadziei i mocy. Jezus jest tym, który więźniom przynosi wolność, niewidomym przywraca wzrok, podnosi załamanych, ogłasza rok łaski od Pana! To o nas przecież, Jezus kocha i przychodzi do człowieka w jego nędznej często sytuacji. Podźwiga nas i ukazuje nam naszą wartość, człowieczeństwo. To jest piękne i niesamowite!

Jezus jest tym, "który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów i uczynił nas królestwem, kapłanami dla Boga i Ojca swojego". "Jemu chwała i moc na wieki wieków"

Ostatnie zdanie z Apokalipsy też dla mnie pełne mocy: "Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, który jest, który był i który przychodzi, Wszechmogący."

Ania

Anonimowy pisze...

Bez wspólnoty Kościoła trudno się idzie w stronę Boga. Ale do tego trzeba dojrzeć. Człowiekowi się wydaje, że sam da sobie świetnie radę. A to jest bardzo złudne. Ważnym „elementem” są ludzie spotykani w życiu. Osobiście miałam szczęście i spotkałam ludzi, którzy mną pokierowali i pomogli zrozumieć Słowo. Bez Was i Waszych komentarzy niewiele bym mogła zrobić. Dlatego tak ważne jest dawanie świadectwa życia innym.

To właśnie ta nasza maleńka wspólnota pomogła mi się otworzyć na Słowo.

Niestety wciąż wiele osób zadeklarowanych jako wierzących nie zdaje sobie nawet sprawy jak wiele traci pomijając Słowo nie starając się Go słuchać. Nic więc dziwnego, że nie mogli mi przekazać czegoś czego sami nie mieli. Tracą nie tylko oni sami ale również tracą inni.
Dla mnie poznanie Słowa to zupełnie nowe uczucie i doznanie. To odkrywanie samego siebie i podejmowanie wysiłku wdrożenia Go w życie. Dzięki Wam dałam szanse sobie i Bogu. Dziękuję.
ks

Anonimowy pisze...

@ Ania
Pięknie to ujęłaś. Tylko Bóg potrafi nas tak bardzo kochać i akceptować nasze ułomności i słabości. Dla Niego jesteśmy wartościowi nawet w chwili naszego upadku. Zawsze daje nam szanse. I uczy nas by innym dawać szanse i pomagać w chwili zwątpienia. To właśnie jest owa wspólnota.

Piękne jest to, że Ty nie tylko wypowiadasz wspaniałe słowa i deklaracje, ale je wprowadzasz w życie. Dajesz innym odczuć, że Bóg jest obecny w naszym codziennym życiu. Podnosisz innych na duchu wyciągając do nich pomocną dłoń. Nie odrzuciłaś Judasza lecz pomogłaś mu zrozumieć Słowo i odkryć to co jest bezcenne.
To prawdziwa forma chrześcijaństwa. Twoje słowa współgrają z czynami. I to jest niesamowite i piękne.

Fakt, czasem upadamy, ale to czyni nas bardziej realnymi i powoduje, że mamy większą świadomość naszej kruchości i słabości. Nie popadniemy tym samym w pychę i w autouwielbienie siebie :)
Dobrze, że w chwili zwątpienia możemy się oprzeć na doświadczeniu innej osoby i zaufać Bogu i jego Miłosierdziu. Dajesz innym więcej niż Ci się zdaje. Jesteś realnym wcieleniem starego przysłowia, że czyny mówią więcej niż słowa :)
Ania... dziękuję.
ks

Anonimowy pisze...

@ks
Błagam Cię, już mnie tak więcej nie chwal... Znasz mnie tylko wirtualnie na razie... ;)
To jest piękne, że możemy dzielić się swoimi myślami, swoim życiem, Słowo nam pomaga dostrzec. Pan Bóg się o nas troszczy, sprawił, że mogliśmy się spotkać tu, na tym blogu, dał natchnienie, że ten blog mógł powstać. Dzięki temu możemy kroczyć razem ku Niemu. To jest wspaniałe! I wręcz trudne do uwierzenia, że w internecie tak działa Duch Święty. Ale potrzebny nam i realny, dotykalny Kościół, do tego prowadzi Duch Święty. (Ale to i tak wszyscy wiemy)
Ściskam mocno!
Ania

Anonimowy pisze...

@ Ania
Wirtualnie dałaś mi pewne wskazówki, które mi bardzo pomogły. To dzięki Tobie udało mi się wstąpić do realnego Kościoła. A kto mnie wspierał gdy miałam wątpliwości czy pojechać na pewne spotkanie? A kto mnie słuchał gdy niepewność dawała mi się mocno we znaki? A kto przesłał mi literaturę i pliki do słuchania? Kto wyjaśnił pewne kwestie w sposób ludzki i zrozumiały ?
Nie chwalę... stwierdzam fakty.
Ksiądz Tomasz inspiruje mnie Słowem, wyjaśnia to co jest niezrozumiałe dla mnie, Ty robisz więcej bo otrzymuję realną pomoc..mimo że za pośrednictwem internetu. Zrozumieć Słowo to jedno....ale wpleść je w życie to drugie. Do tego czasem potrzebny jest przykład, czasem dodatkowe wyjaśnienie a czasem zwykła rozmowa.
No właśnie..pomagasz a przecież mnie nie znasz.
Tak.. potrzebny jest bez wątpienia realny i dotykalny Kościół, czego doznaję obecnie. Ale bez wsparcia nie doszłabym do miejsca gdzie obecnie jestem. To zasługa Boga i ludzi z tego forum. Przecież sama bym nie dała rady...mam tego świadomość.
Niezbadane są poczynania Boga względem nas.Czasem mały przypadek, coś wręcz niezauważalnego zmienia diametralnie nasze życie :)
ks

Anonimowy pisze...

@ks
Przyszła mi taka myśl do głowy. Kościół jest jak łańcuszek. Od czasów Jezusa byli ludzie, którzy przekazywali dalej wiarę, następnym ludziom, następnym pokoleniom. Dobrze, że poprzez wieki nie zabrakło tych, którzy dzielili się wiarą. My jesteśmy kolejnym ogniwem w tym łańcuszku. Ważne, żebyśmy przekazywali wiarę dalej i dalej... Duch Święty pomaga.
Ania