czwartek, 7 kwietnia 2011

Chwalba


       Wy jednak nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie. Chwały od ludzi nie otrzymuję. Wiem jednak, że wy nie macie w sobie miłości Boga. Ja przyszedłem w imieniu mojego Ojca, a nie przyjmujecie mnie. Jeśli inny przyjdzie w imieniu własnym, przyjmiecie go. Jak wy możecie uwierzyć, jeśli wzajemnie od siebie chwałę przyjmujecie, a nie szukacie chwały od jedynego Boga? (J 5,40-44)

 

Gorzkie słowa z ust Jezusa skierowane są do przywódców żydowskich, którzy nie uwierzyli w Jego Boże synostwo oraz mesjańską misję. Zanegowali Jego słowa, przeinaczyli intencje, hermetycznie zamknęli swoje serca, okrzyknęli szkodliwym przewrotowcem Prawa.

Jezus nie oczekiwał oklasków w reakcji na swoje nauczanie oraz cuda, które czynił. Wszystko to bowiem czynił w duchu bezinteresownej miłości („chwały od ludzi nie otrzymuję”). Kto naprawdę kochał, potrafił rozpoznać w Chrystusie posłańca miłości Boga. Miłość rozpoznaje miłość. Miłość przywołuje miłość.

Ta właśnie miłość sprawia życie. Zadziwiające, że wielu ludzi, którzy odczuwają w sobie pustkę miłości oraz bezsens życia, szuka ich poza Chrystusem. Ułudne iluzje zastępują prawdziwe źródło życia i miłości: „Jeśli inny przyjdzie w imieniu własnym, przyjmiecie go”. Ów „inny” – to wszystko to, czym ludzie chcą zastąpić; wyprzeć Boga z serca. Często są to... oni sami. Egocentryzm, zawoalowany subtelnie wewnątrz człowieka – czyniący zabiegi dla pozyskania chwały swojej, a nie Boga.  Zbyt wielka wiara w siebie i swoje siły, wypiera z nas wiarę w Boga i Jego moc.


7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Z dzisiejszej Jutrzni:

Psalm 143

Usłysz, Panie, modlitwę moją, †
w swojej wierności przyjm moje błaganie, *
wysłuchaj mnie w swej sprawiedliwości.
Nie wzywaj na sąd swojego sługi, *
bo nikt z żyjących nie jest sprawiedliwy przed Tobą.
Albowiem prześladuje mnie nieprzyjaciel, †
moje życie na ziemię powalił, *
pogrążył mnie w ciemnościach, jak dawno umarłych.
A we mnie duch mój omdlewa, *
zamiera we mnie serce.
Wspominam dni dawno minione, †
rozmyślam o wszystkich Twych dziełach, *
rozważam dzieło rąk Twoich.
Wyciągam do Ciebie ręce, *
jak zeschła ziemia pragnie Cię moja dusza.
Wysłuchaj mnie prędko, Panie, *
albowiem duch mój omdlewa.
Nie ukrywaj przede mną swojego oblicza, *
bym się nie stał podobny do tych, którzy schodzą do grobu.
Daj mi już o świcie doznać łaski Twojej, *
bo w Tobie pokładam nadzieję.
Pokaż mi drogę, którą mam kroczyć, *
bo wznoszę ku Tobie moją duszę.
Wybaw mnie, Panie, od moich wrogów, *
uciekam się do Ciebie.
Naucz mnie spełniać Twoją wolę, *
bo Ty jesteś moim Bogiem.
Niech mnie Twój dobry duch prowadzi *
po bezpiecznej równinie.
Przez wzgląd na Twoje imię, Panie, zachowaj mnie przy życiu, *
w swej sprawiedliwości wyprowadź mnie z niedoli.
Chwała Ojcu i Synowi, *
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, *
i na wieki wieków. Amen.

Anonimowy pisze...

Ludzie samotnego serca oraz odczuwający dokuczliwy bezsens życia…niestety nie zawsze potrafią odszukać w sobie Boga. Powodem tego jest, że brakuje im „namacalności” zarówno sensu jak i miłości. Nie zawsze popadają w egocentryzm. Czasem pseudo ratunkiem dla nich jest zbyt mocne zaangażowanie się w rzeczywistość co procentuje później między innymi pracoholizmem a w efekcie końcowym szybkim wypaleniem zawodowym. „Zapychają” czas by nie myśleć o swojej nieporadności i braku miłości. Czasem bywa i tak… że popadają w depresję czy też nałogi. Dokuczliwy brak miłości może u człowieka wywołać efekt zabrnięcia w ślepy zaułek…czy w rzeczywistość nierealną taką ja na przykład cyberprzestrzeń. Czemu tak się dzieje? Bo takie „ucieczki” nie wymagają wysiłku… a przecież dobrze wiemy, że droga do Boga łatwą nie jest i potrzebuje człowiek dużo cierpliwości do siebie … a tego właśnie brak takim ludziom. Oni mają już dość,..i szukają „szybkich” rozwiązań. Takie rozwiązanie ich w pewien sposób dowartościowuje. Zadowalają się substytutem… co może prowadzić niejednokrotnie do tragedii… gdy nastąpi zderzenie na przykład rzeczywistości z wykreowaną przez nich samych namiastką „miłości” z cyberprzestrzeni.
Trudno z pustką w sercu uwierzyć w Boga i podjąć trud nawrócenia. Może właśnie takich ludzi należy objąć i utulić szczerą modlitwą? A może ktoś… nie wiem kto.. modlił się i o moje nawrócenie? Tego … nie wiem….
Ten .. kto nie zaznał miłości wcześniej, jest zagubiony w swych domysłach i kreacjach tego nieopisanego uczucia. W każdym razie.. ja tak to postrzegam… i chyba nie tylko postrzegam… oglądając się wstecz.
Ale zgodzę się również, że stwierdzeniem, że nasza własna wiara w swoje siły… zastępuje nam Boga… w sumie to chyba my się nim stajemy dla nas samych.
Każda istota ludzka jest inaczej uformowana pod względem psychiki, umysłu i emocji.. Nie można tu przypasować jednego uniwersalnego szablonu…. Więc może jednak warto…modlić się za nich?
ks

Anonimowy pisze...

Psalmy... są piękne w swym wyrazie... ale czyż nie piękniej było być takim "żywym psalmem"? Dogonić chociaż cień... ideału..
ks

Anonimowy pisze...

"Wy jednak nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie." Dzisiaj porusza mnie to zdanie szczególnie. Człowiek nie chce przyjść do Jezusa, żeby mieć życie. Czy to nie bezsensowne, nie straszne? Szuka życia tam gdzie go nie ma. A przecież Bóg chce, żebyśmy żyli.
Tak, trzeba się modlić za siebie nawzajem, żebyśmy mieli życie!
Ania

Anonimowy pisze...

@ Ania
Ja dziś już wiem, że to straszne, ale należy pamiętać, że często ludzie są nieświadomi tego gdzie szukać "życia".
Czy człowiek nie chce przyjść do Boga? Tak.. czasem nie chce.. ale czasem nie wie, że ma taką możliwość..czasem nie ma "odwagi".
Tak... to zdanie i mnie poruszyło. tylko, że ja je dziś rozumiem.. a wcześniej? Wcześniej było tylko pustym niezrozumiałym zdaniem.
ks

Anonimowy pisze...

Czasem to wina nas - chrześcijan, że człowiek obok nie wie gdzie szukać życia.
Ania

Anonimowy pisze...

@ Ania
Tu masz rację.. Powinniśmy być żywym przykładem dla innych...lecz to nie zawsze nam wychodzi.
ks