Tak przybliżyli się do wsi, do
której zdążali, a On okazywał, jakby miał iść dalej. Lecz przymusili Go,
mówiąc: "Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już
nachylił". Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u
stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy
otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między
sobą: "Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma
nam wyjaśniał?" W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem.
Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: «Pan
rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi". Oni również
opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba (Łk
24,28-35)
Obecność Chrystusa otwiera oczy człowieka, żeby umiały spojrzeć na
życie z innej niż dotychczas perspektywy. Obecność Jezusa sprawia, że często oziębłe
serce człowieka potrafi na nowo zapłonąć. Zapalić się ogniem miłości silniejszej
od odwiecznego lęku człowieka, od śmierci. Ten ogień daje siłę, żeby obumierać
dla sprawy Zmartwychwstałego i moc do głoszenia, że Jezus żyje.
Tego doświadczyli dwaj uczniowie zmierzający do Emaus. Do miasta –
widma, które nie istnieje na mapach. Uczniowie idą donikąd, z zawiedzionymi
oczekiwaniami i straconą nadzieją. Zalęknieni uciekają z Jerozolimy, miejsca,
które przypominało im porażkę Nauczyciela i po Jego śmierci stało się dla nich
niebezpieczne. Kto wie, czy wkrótce nie spotka ich ten sam los?
Chrystus staje z darem samego siebie (Słowo, łamanie chleba,
błogosławieństwo) i wszystko staje do góry nogami! Smutek zamienia się w
radość. Lęk w odwagę. Spętane strachem usta zaczynają głosić zwycięstwo Jezusa
nad śmiercią. Także nad ich śmiercią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz