A wziąwszy prześcieradło nim się
przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać
prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł więc do Szymona Piotra, a on
rzekł do Niego: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Jezus mu odpowiedział: Tego, co
Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział. Rzekł do
Niego Piotr: Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Odpowiedział mu Jezus:
Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną. Rzekł do Niego Szymon
Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę. Powiedział do niego
Jezus: Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy
jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego
powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści. A kiedy im umył nogi, przywdział
szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam
uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim
jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni
sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak
czynili, jak Ja wam uczyniłem (J 13,4b-15)
Kochać, to znaczy służyć. Miłość to nie piękne deklaracje lecz
konkretne wyjście naprzeciw innemu człowiekowi. W pierwszej kolejności ku
wszystkim potrzebującym pomocy. Wielokrotnie Jezus nie tylko mówił, ale zwłaszcza
ukazywał to swoim uczniom, jak dobry Nauczyciel i Mistrz.
Ostatnia wieczerza z uczniami, którzy stali się kimś więcej: zaufanymi
przyjaciółmi, staje się ostatnią, kolejną ważną lekcją odnośnie sensu, programu
i kształtu ich misji. Jest testamentem odchodzącego Mistrza. Gest obmywania nóg
staje się nie tylko symbolem służby rodzącej się wspólnoty Kościoła, ale wręcz
wskazaniem drogi: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i
wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i
wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,14n).
Obmycie nóg w czasach biblijnych nie była uznawana za jakąś ceremonię
czy czynność religijną, lecz po prostu zwykłą i konieczną formą zachowania
higieny. Piaszczyste drogi palestyńskie brudziły stopy tych, którzy je
przemierzali. Bezsprzecznie, w większości kultur tamtych czasów, czynność
obmywania stóp innym była zarezerwowana dla najniższych klas społecznych,
jakimi byli niewolnicy czy słudzy. Uczniowie Jezusa byliby pewnie zdolni
zatrudnić jakiegoś człowieka (sługę), żeby umył im nogi, ale nie poczuwali się
do tego, żeby nawzajem obmywać sobie stopy. Pomiędzy równymi nie czyni się
bowiem tego typu praktyk.
Ale Jezus… obmywa nogi swoim uczniom! Czyn na pewno zaskoczył ich. Ale
też, w połączeniu z jasnymi słowami Chrystusa, które nie pozostawały złudzeń,
stały się ważną lekcją, ostatnią przed pojmaniem Nauczyciela. Wygłoszona tuż po
tym, kiedy uczniowie spierają się między sobą, który z nich jest największy
(zob. Łk 22,24). Pokorny gest Jezusa wstrząsnął nimi. Jak uderzenie biczem. Syn
Boży, Mesjasz klęka przed nimi. Wszechmocny Bóg najpierw w pokorze przyjmuje
ludzkie ciało, a teraz... klęka przed człowiekiem. Wszystko przed nicością, moc
przed słabością. Co to oznaczało?
Opisy ewangeliczne ustawiają nam i zapraszają nas do naśladowania
Chrystusa w przykładzie Jego całościowej służby, czyli w zakresie szerszym niż obmywanie
komuś nóg. Wybrzmiewa to np. w liście św. Pawła do Tymoteusza, gdzie jakaś
chrześcijanka, wdowa, miała w zwyczaju praktykę obmywania stóp „świętym”
(czyli: uczniom). Z kontekstu znaczy to, że była kobietą, która służyła wszystkim,
którzy ją otaczali (1Tm 5,10).
Ten program pokornej i miłosnej, uniżonej służby jest testamentem
Chrystusa, który pragnie, żeby Jego uczniowie ją codziennie praktykowali. Bez wstydu,
lecz z dumą uczniów. Pokora nie poniża, lecz wywyższa. Niekoniecznie w oczach
ludzi. Ale w oczach Ojca na pewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz