sobota, 20 kwietnia 2013

Wolny wybór





Bo moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Po usłyszeniu tego wielu Jego uczniów powiedziało: "Trudna jest ta mowa. Kto może jej słuchać?" Jezus był świadomy, że jego uczniowie szemrzą na to, dlatego odezwał się do nich: "To was gorszy? A jeśli zobaczycie, jak Syn Człowieczy wstępuje tam, gdzie był przedtem? Duch ożywia, ciało w niczym nie pomoże. Słowa, które wam powiedziałem, duchem są i życiem. Są wśród was tacy, którzy nie wierzą". A wiedział Jezus od początku, którzy są tymi nie wierzącymi i który Go wyda. I jeszcze dodał: "Dlatego wam powiedziałem, że nikt nie jest zdolny przyjść do mnie, jeśli mu to nie będzie dane od Ojca". Wtedy wielu Jego uczniów odeszło od Niego i potem już z Nim nie chodziło. Jezus zatem zapytał Dwunastu: "Czy i wy chcecie odejść?" Odpowiedział Mu Szymon Piotr: "Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. My uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Boga" (J 6,55. 60-69)      

Trud w pojęciu nauki Jezusa, a jeszcze bardziej wcieleniu jej w codzienne życie, wywołała skandal, zgorszenie, niezrozumienie, swoisty bunt. Stąd uczniowie szemrzą a niektórzy z nich opuszczają szeregi uczniów, wybierając pozornie łatwiejsze życie, bez pytań i szukania na nie odpowiedzi. Może zbyt bardzo ufali sile swojego rozumu? Może zbytnio ufali sobie? A taka postawa rodzi niewiarę. Im więcej wiary w swoje siły, tym mniej wiary w Syna Bożego.
Chrystus wskazuje, że bez pomocy Ducha (daru Ojca) człowiek nie może uwierzyć. Wiara jest drogą. Niełatwą, ale też jedyną prowadzącą do życia. Nie jest przymusem, więc człowiek w swojej pełnej wolności musi zdecydować: chce nią kroczyć, czy też nie. Jezus pyta uczniów, czy chcą z Nim nadal być, czy chcą odejść?
Ci, którzy zbyt ufają sobie, wcześniej czy później odejdą. Ci, którzy zaufali Słowu i uwierzyli, krok po kroku zbliżają się do Nieba.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Trudne to słowa.. Nie w brzmieniu, nie w zrozumieniu, ale trudne w realizacji. Wielu odeszło. Trud wpisany jest w chrześcijaństwo, w codzienność, w życie. Chrześcijaństwo to nie różowe skarpetki frotte. Idziemy wąską ścieżką i dość kamienistą. Ludzie opierają się często ewangelizacji wcale nie dlatego, że nie potrafią zrozumieć, ale raczej dlatego, że stawiane są przed nami określone wymagania moralne. Kto jest stawia ?? On… i dlatego trudne to słowa. Uznać, uwierzyć i sprostać wymaganiom moralnym a wszystko to na płaszczyźnie miłowania. Trudne to słowa.
kasia

Anonimowy pisze...

"Panie, do kogo pójdziemy?"
Tak, zaufać Bogu, że On wie lepiej co jest mi każdego dnia potrzebne. Słoneczna pogoda, czy deszcz, miejsce siedzące w autobusie, czy gdy starszej pani ustąpię miejsca. A może zamiast pracy spokojnie wykonanej trudna sprawę, którą rozwiąże przy pomocy drugiej osoby? Najważniejsze by uwierzyć, że chociażby nie wiem co się w moim życiu działo, to już o wszystkim wie mój Bóg i za wszystko powinnam Mu dziękować. Szczególnie te trudności w naszym życiu są nam bardzo potrzebne. Jezus nigdy nie zostawi nas bez pomocy.
Jakże jest pięknie dostrzegać w ciszy codzienności działanie Boga. Będziemy często mile zaskakiwani. Tylko tego musimy pragnąć. Pragnąć, by w moim życiu działał Bóg.
Maria

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

tak, dostrzec Boga w codzienności, każdej chwili, w ciszy a nawet w hałasie dnia - przynosi niespodzianki Obecności.