sobota, 28 maja 2011

Układ



Jeśli świat będzie was nienawidził, pamiętajcie, że wcześniej niż was mnie znienawidził. Gdybyście ze świata byli, świat lubiłby to, co swoje. A że ze świata nie jesteście, lecz to ja was sobie ze świata wybrałem, dlatego świat was nienawidzi. Przypominajcie sobie naukę, którą wam przekazałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli mnie prześladowali, i was prześladować będą. Gdyby naukę moją zachowali, i waszą by zachowali. Jednak to wszystko wam uczynią z powodu mojego imienia, nie znają bowiem Tego, który mnie posłał (J 15,18-21)


Nienawiść to postawa przeciwna miłości. To poczucie wstrętu, wzgardy, odrzucenia kogoś.

Ewangelie wskazują na kontrast jaki zachodzi pomiędzy Bogiem i szatanem, dobrem i złem, miłością i nienawiścią. Te rzeczywistości wzajemnie się wykluczają (w sensie ich charakteru, a nie w ujęciu manicheistycznym).

Chrystus wskazuje na trudności, jakie spotkają na swojej drodze uczniowie. Nadejdą ze strony „świata”, czyli wszelkie mechanizmy przeciwne nauce Jezusa; odrzucające wrogo osobę Boga objawioną w Synu i dlatego trwające w nieprawości. Nic dziwnego, że autentyczne świadectwo wierzących napotka opór ze strony świata. Można by rzec: kto nie spotyka na swojej drodze nienawiści świata, być może nie jest jeszcze dostatecznie świadkiem Chrystusa. Być może szuka kompromisów ze światem? Może tchórzliwie ucieka od starcia z nim? Może z bojaźni przed odrzuceniem ze strony świata mości sobie wygodne miejsce w życiu? To też znak aprobaty dla Babilonu.

Czy aby nie o nas mowa?...


40 komentarzy:

Marta pisze...

Tak, czas bez internetu to swoiste rekolekcje:))
Jeszcze raz gratulujemy Księdzu Doktorowi.
Nienawiść to uczucie, którego się boję.Był czas w moim życiu, że musiałam go pokonać i od tego czasu w zarodku zwalczam każdą niechęć do kogokolwiek. Twego nie można pielęgnować w sobie.

Anonimowy pisze...

Nienawiść świata kontra ja? No to stoję na przegranej pozycji… lub idę na pewien układ płacąc swoim poczuciem wolności… Decyduję się na życie zwane śmiercią……to może lepiej … nienawiść świata kontra ja z Nim? Czyli co? Rodzaj przymierza z Nim ?..tylko… czy nie za dużo tu kalkulacji i swoistej obłudy? A gdyby przeczytać dzisiejsze Słowo … inaczej?? Jako ostrzeżenie… że Miłość to swojego rodzaju wyzwanie… i że nie zawsze będzie dobrze… ale lepiej wybrać śmierć zwaną życiem.?… Taki wydźwięk Słowa jest dla mnie bardziej szczery…. Nie ma w nim wyliczeń szans….nie ma co mi się bardziej opłaca… Ale jest Miłość, zaufanie, pokora, pogodzenie się z własnymi lękami… i prostota…której poszukuję …jak na razie bezskutecznie.
kasia

Zbigniew pisze...

Każde pójście ze światem na kompromiś to utrata wolności lub przynajmniej jakiejś jej części , a po czasie i tak to się sprowadza do całkowitej utraty wolności!

Wystarczy komuś przychwalić nie chcąc się narazić i już brniemy w zależności!

Nigdy nie idę na takie kompromisy i nigdy nie przychwalam komuś w brew własnym przekonaniom!

Kiedy nasz Ksiądz Proboszcz próbował na ,,siłe"wprowadzać przyjmowanie komuni na stojąco to sprzeciwiłem się jasno i wyraźnie mówiąc : ,,Kto ma ochotę przyjmować na stojąco i niewidzi w tym nic co by mu przeszkadzało należycie przystępować do Komuni - to proszę bardzo! Jam czuję i mam wewnętrzną potrzebę uklęknięcia i tak będę robił i niech mnie nikt nie zmusza do innej postawy!"

Dziś nawet Watykan wydał w tej sprawie instrukcję dotyczącą należytego przystępowania do komuniu i powrotu do klęczenia!

Nawet mała zazdrość zniewala zcłowieka, mówienie nieprawdy by pokazać się w lepszym świetle niż to jest to też zniewolenie!
By być wolnym należy mówić tak tak nie nie, reszta od Złego pochodzi!!!

Anonimowy pisze...

@Marta
Nienawiść to rodzaj miłości. Ale tej samotnej i zgubionej. Tej opuszczonej i sierocej. Tej zranionej i poszarpanej kłami odtrącenia. Zamglona percepcja nienawiści powoduje, że postrzegany świat jest nam wrogi. A gdy już nienawiść zawładnie tobą to nawet się nie spostrzeżesz jak zemsta będzie twoją myślą przewodnią i każde działanie będzie jej podporządkowane. Można popaść wówczas w swoisty rodzaj obłędu czy wręcz obsesji.
I w miłości i w nienawiści jest jeden wspólny mianownik…. Nieustanne myślenie o danej osobie. Oczywiście skrajnie różne myślenie…
Prawdą jest , że nie należy tego uczucia w sobie pielęgnować, lecz czasem jest tak…że tobie wydaje się że kochasz a tak naprawdę już nienawidzisz. Właśnie tego boję się najbardziej.
kasia

Marta pisze...

Z tym też wiąże się też problem przebaczenia. Bez niego nie pokonamy nienawiści.

Anonimowy pisze...

Tylko, że do przebaczenia droga jest daleka i ciągle rozkopana pytaniami i wątpliwościami. Nie da się jej po prostu łagodnie przejść.To właśnie na tej drodze musisz zaakceptować siebie i pogodzić się z historią własnego życia. Tu spotkasz się ze swoją przeszłością. To na tej drodze musisz pokazać Mu miejsca najbardziej bolące. To właśnie tej drogi... może nie udać ci się przejść.
To na tej drodze jest najwięcej dziur do załatania.
kasia

Zbigniew pisze...

Marto masz rację co do przebaczenia!
Jeśli trzeba przebaczyć, a nie czujemy tego, że chcemy , ąlbo że mozemy to należy wbrew temu co czujemy powiedzieć przebaczam!
Najlepiej jeżeli powiemy to na głos by nasze własne uszy słyszały co mówimy!
A jeżeli to nie możliwe bo jesteśmy w śród ludzi to półszeptem, ąle tak by nasze wargi powtarzały wypowiadane słowa!!!
To ważne!!!To jest ta pieczęć dająca Bogu zezwolenie na działanie!Albo glejt jakby dawniej powiedziano!
Spróbujcie ! Zobaczycie jakie to przynosi efekty!!!

X.Tomaszu czekam , że X. się pochwali tym czymś z wiązanym z doktoratem bo nie wiem czy to prawda czy nie ! Czy tylko nasze Kobiety jak te przy zmartwychstaniu rozgłaszają wieści którym nie wiadomo czy dać wiarę czy nie!

Marta pisze...

Zbyszku, nie wierzysz kobietom????

Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć, ale po prostu nie szukać zemsty i odwetu. I masz rację Zbyszku, to trzeba POWIEDZIEĆ.
A z przeszłością trzeba się Kasiu rozliczyć, bo będzie nas nieustannie ścigać.

Anonimowy pisze...

@ Zbigniew
Przebaczenie nie zaczyna się od wypowiedzi słów bo one w tym przypadku są puste i nic nie znaczą. Wypowiadając słowo "przebaczam" wbrew sobie...w końcu oszukasz samego siebie i uwierzysz, że ono już się dokonało. A tak nie jest. Tak ja to odbieram.
kasia

Zbigniew pisze...

To nie tak Katarzyno! Choćbyś nie wiem jak była poraniona Trzeba powiedzieć : Przebaczam! Nawet gdy nie czujesz, alę w imię Tego ktory mówi, że trzeba przebaczać nie siedem razy , ąle 77 razy!!!Tu nie ma żadnych kalkulacji! Trzeba zaufać, że Bóg chce naszego dobra!
jak mówi ,że trzeba p[rzebaczyć to trzeba i to nie po to by temu komuś zrobić dobrze tylko by przebaczając sobie zrobić dobrze!
ja to już przetestowałem i nie opowiadam Ci teorii bez praktyki lecz mówię Ci rzeczy sprawdzone!To jest wolność!!! Mówisz; Przebaczam Panie choć Ty widziśz ,że nie czuję tego, ąle robię to w Twoję imię!!!I nagle widzisz działanie Tego w imię którego przebaczyłaś! I wypływasz na szerokie wody wiary!
Oj chyba się rozgadałem1

Anonimowy pisze...

Nie rozliczyć... a ewentualnie przejść przez przeszłość ...lecz nie samemu a z Nim. Nie powiedzieć... bo to nic nie daje... żeby nie powiedzieć pogarsza sprawę.
Przeszłość nas nie ściga...lecz tworzy teraźniejszość.
To proces bardzo skomplikowany i bolesny.
kasia

Zbigniew pisze...

Marto wierzę Kobietom! Ale zważ że św. Piotr też pobiegł do groby by sprawdzić to co Kobiety mówiłY!

Jak X. Tomasz powie to nie będę już musiał wierzyć tylko będę wiedział1 vhahaha

Anonimowy pisze...

Każdy człowiek jest inny. Nie ma wzorów i kanonów które można przyłożyć do każdego człowieka. U mnie mówienie pogarsza sprawę i ją bardziej komplikuje. Nie chcę mówić....ja chcę przebaczyć.
kasia

Marta pisze...

Przebaczyć trzeba ze względu na siebie. Jest to może egoistyczne podejście, ale to prawda. Nienawiść niszczy przede wszystkim tego kto nienawidzi. Nienawidzony często tego nawet nie odczuwa.Samo powiedzenie: PRZEBACZAM na pewno nie wystarczy. Jednak trzeba o tym mówić, aby powoli nabierać dystansu do problemu. Jak ważne jest przebaczenie świadczy to, że w modlitwie Ojcze nasz... Jezus zawarł warunek boskiego przebaczenia: jako i my przebaczamy. Zatem MUSIMY przebaczyć, aby w pełni żyć.

Zbigniew pisze...

I tu jest Katarzyno Twój Problem!
Kierujesz się tym co Ty chcesz a nie tym co nakazuje Chrystus!
A To trzeba jak dziecko mówi Ci Tatuś idź przeproś- ty nie chcesz, ąle tatuś karze więc idziesz!!!! Tak robiłaś jak byłaś mała, a teraz co? Jesteś mądrzejsza od Tego co Ci karze?bo dorosłaś? A Pan Nie powiedział? Jak nie staniecie się jak te dzieci to nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego! Kasiu nie bierz tego do siebie, że tobie wymawiam tylko w tej formie łatwiej wyrazić mi moje myśli, więc bez urazy- ok.?

Marta pisze...

@Zbyszek
Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli :))
Oj ciężko by miały z Tobą te ewangeliczne niewiasty :))
Niedowiarku :))))
Mówimy Ci, że prawda to prawda :))

Zbigniew pisze...

Będę jak ten Tomasz ten niewierny! Jak nie usłyszę tego od X. Tomasza to....
Jak sam powie to pójdę z gratulacjami!

Anonimowy pisze...

@Zbigniew
Wyjaśnialiśmy już sobie wcześniej, że ja nie biorę nic do siebie. Wasze wskazówki są dla mnie cenne.
Mów do mnie tak jak Ci wygodniej się wyrażać. Wtedy będzie prawdziwa dyskusja.

Co do przebaczania. Nie robię tak jak ja chcę. I nie ma co się silić na przymus....to ma wyjść samo z mojego wnętrza. To nie może być suchy gest pod przymusem... bo tak mi ktoś karze.

Marta
Nie da się czasem mówić o przeszłości.. to za bardzo boli.
kasia

zbigniew pisze...

Nie ma to tam to! Ma być czarno na białym!
Zakomunikuje! Będę otwierał szampana!NIe powie to znaczy że chowa światło pod korcem!!!hahaha

Marta pisze...

@Kasia
Wyraziłam się nieprecyzyjnie. . Rozliczyć z przeszłością to dla mnie oznacza przeanalizować ją z Bogiem. Na przeszłość nie masz już wpływu. Możesz ją jedynie obejrzeć jak na filmie. Nic jednak już tam nie zmienisz. Musisz ją zaakceptować, bo to kawał Twojego życia. Darowanie urazów jest może po ludzku głupie i bez sensu, ale to JEDYNA droga do pokoju. Tacy już jesteśmy.

Zbigniew pisze...

ZPanem Bogiem da się mówić o wszystkim!
i właśnie na przymus trzeba powiedzieć : przebaczam bo właśnie Ci każa !O tym mówię!To nić ,że nie czujesz!
Pan Jezus tak po ludzku też chciał by Ojciec odsunął ten kielich! Ale przyjął wolę Ojca!Przemyśl to! Bądź jak dziecko!bo inaczej wciąż będziesz mieć trudności!

Marta pisze...

@Zbyszek
Jesteś typowym facetem. Nie zobaczy - nie uwierzy. Dlatego Jezus wybrał kobiety. Z facetami by się nie dogadał. Chcieliby od razu czarno na białym :))
hi hi hi :))

Marta pisze...

@Kasia
A o rozterkach trzeba Kasiu mówić, bo sama już nic więcej nie wymyślisz. Trzeba żeby ktoś pomógł Ci obiektywnie spojrzeć na problem. Zbyszek ma rację. Uczucia są tu najmniej ważne. Nad nimi nie panujesz. I to jest całkowicie normalne. Przebaczasz rozumem i wolą.

Zbigniew pisze...

Marto Marto , świetnie to dopowiedziałaś- rozumem i wolą!!!!!!!!

Zbigniew pisze...

Kasiu Tak na marginesie!
Ztym myśleniem miałabyś problem z przeczytaniem Bibli!

Anonimowy pisze...

Nie da się mówić...próbowałam. Jedna osoba mnie nie chciała słuchać..Nie kończyłam więc tematu.. bo po co?. Druga wysłuchała... (dziękuję) ale to chyba nie pomogło...Chyba mam więcej pytań... ale nie będę ich już zadawać. Nikomu więcej nie powiem.
Kropka.
Próbuje z Nim o tym rozmawiać... ale to łatwe też nie jest.

Zbyszku... ja cały czas mam problem ze zrozumieniem. Widocznie nie "pasuje" do roli bycia katolikiem. Co jeszcze nie oznacza, że się poddaje.
kasia

Zbigniew pisze...

Katarzyno! Pytać trzeba i nie poddawać się!Ale trzeba też te rady próbować wprowadzać w życie!
Wiadomo , każdy jest inny i naczej reaguje na różne rzeczy! To jednak nie znaczy, że zasady wiary zmieniają się w zależności do osoby!
One są stałe i nie zmienne! I czy to święty czy mniej święty, czy ktoś kto poszukuje ma miejsce w wymiarze wiary!
Nikt nie jest odrzucony!
Nasza wiara jest trudna i wymagająca, ale i piękna! To my! To ja i TY jesteśmy tylko niedoskonali i dlatego czasem wydaje się że te zasady są jakieś pokręcone i nie na dzisiejsze czasy!
Tak nie jest! Pan Bóg wie co robi!!!Każdemu daje talenty na miarę jego możliwości i krzyże , ąle takie by każdy mógł je unieść!
Gdyby było inaczej Bóg zaprzczyłby Sam Sobie! Czegoś takiego nie ma!
Nierozumiemy, to prawda, ale gdybyśmy wszystko rozumieli wira nie byłaby nam potrzebna!

X.Tomaszu!Mam nadzieje,że Ksiądz to sprawdza co mówię! Ja nie jestem teologiem i jeżeli coś przekręcam to prosze postawić mnie do raportu!

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

@Zbigniewie,,, czasami warto wierzyć kobietom:] Lecz również nie wiedzą wszystkiego: to mój drugi doktorat:) Dlatego wielkiej wagi temu wydarzeniu nie nadaję. Jakiś tam etap w drodze, dzięki asystencji Ducha przeszły pozytywnie i otwierający nowe perspektywy, przynajmniej naukowe. Do zbawienia niepotrzebne wszakże. Udanego wieczoru!

Zbigniew pisze...

Katarzyno! Właśnie przypomniało mi sie.
Mam gdzieś wiersz na tem podejścia do Kapłana! On obrazuje jaka jest zależnośc między wiernym a Kapłanem!
Tylko jak ja go znajdę to nie wiem!

Zbigniew pisze...

Pewno to dobrze, że Ksiądz nie każe przed sobą iść z fanfarami ,aale czy do zbawienia nie potrzebne to będę się spierał! Kościół potrzebuje ludzi mądrych!,
Zwłaszcza w dzisiejszym świecie kiedy nauka osiągnęła wysoki pułap i na domiar złego jest używana do walki z Kościołem!

To ja swoim dzieciom mówię,że Kościół potrzebuje ludzi mądrych i by takimi były, a Ks.dr.umniesza te sprawy.Hahaha

Od teraz będę Księdza tytułował: Ksiądz doktor! I nikt mi tego nie zabroni1 Hahaha
No i oczywiścię moje gratulacje! Szampana wypiję sam, no nie, podzielę się tą radością z Żoną i wypiejemy za sukces Księdza Doktora!
Stuknął bym się z Księdzem, ąle przez internet się nie da!
Jeszcze raz gratuluję!Kobiety miały rację i jak ich tu nie lubić!

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Bez jaj, Zbigniewie! - nie lubię tytułomanii. Dziękuję za gratulacje. Miłego szampańskiego spotkania:) Mądrość wcale nie polega na kolekcji tytułów naukowych. Mądry to idący drogami Pana. No, tutaj mi jeszcze wiele brakuje. Więc i z tą mądrością u mnie słabo.

Zbigniew pisze...

No będę się od Ks.Dr.uczył skromności! Hahaha

Marta pisze...

@X. Tomek
Zbyszek jest upaarrty :)) I nie łatwo go zbyć. Jak sobie coś umyśli to masakra :))

Anonimowy pisze...

Wielki szacunek dla ks.Tomasza. Też nie lubie tytulow. :)
Tytul nie oznacza stopnia wiedzy ani madrosci. Jak się studiuje na kolejnej uczelni i kolejny kierunek to się o tym wie doskonale.
A swoja droga.. Ja oblalam jeden z egzaminow z hydrauliki.jestem wzywana na rozmowe...fajnie bedzie bo wole ustne egzaminy.
kasia

Marta pisze...

Lubię bezpośredniość w kontaktach międzyludzkich. Im mądrzejszy człowiek tym skromniejszy.
Powodzenia Kasiu na egzaminie :)

Anonimowy pisze...

A dziękuję, dziękuję. W sumie pierwszy oblany egzamin też ma swój posmak. I zgadzam się z Tobą Marta całkowicie. Bezpośredniość i szczerość w rozmowie jest najważniejsza. Są ludzie którzy potrafią fantastycznie wręcz przekazywać wiedzę i nie zawsze mają lub lubią tytuły :)
kasia

marta pisze...

A są tacy, którzy kochają się w hołdach :))
dobranoc :))

brat_czeremcha pisze...

jest jakaś możliwość przeczytania księdza doktoratu?

Tu_Małgosia pisze...

Dołączam się do gratulacji dla Księdza Tomasza. :)))

"Przebaczyć to nie znaczy zapomnieć, ale po prostu nie szukać zemsty i odwetu." To prawda :))

Kasiu,
w pełni rozumiem Twoje dylematy!!! To bardzo łatwo tak radzić "wypowiedz głośno", "spełnij wolę", ale dokonać tego wiedząc, że głęboko w sercu to się czuje- bardzo ciężka praca. Pozdrawiam :)))

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Pierwszy doktorat wyszedł drukiem po polsku, z zakresu ekumenii duchowej JPII... do nabycia w dobrych księgarniach;) Drugi jest po włosku, broniony po włosku i pisany po włosku. Równocześnie po polsku pisałem, z myślą o druku w Polsce. Dogrywam sprawę, ale z pewnością i w Ojczyźnie wyjdzie. Więc... generalnie szansa na przeczytanie jest spooooora;)))
Niedzielne pozdrowienia! Bożego odpoczynku życzę!