niedziela, 1 maja 2011

TomTom wiary



Potem zwrócił się do Tomasza: "Wyciągnij tu swój palec, obejrzyj moje ręce; wyciągnij swoją dłoń i włóż do mojego boku i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym". Tomasz rzekł Mu na to: "Pan mój i Bóg mój". Jezus powiedział mu: "Uwierzyłeś, bo mnie zobaczyłeś? Błogosławieni, którzy choć nie widzieli, uwierzyli". Jeszcze wiele innych znaków uczynił Jezus w obecności swych uczniów, które nie są zapisane w tej księdze. Te natomiast są zapisane, abyście uwierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga; i abyście wierząc, mieli życie w Jego imieniu (J 20,27-31)


Tomasz. Mówimy, myślimy: niedowiarek. Sam Jezus tak nazywa jego sceptyczną, może nazbyt racjonalną postawę życia. Chciał dotknąć, zobaczyć, doświadczyć. To trudne, kiedy przedmiot poznania wymyka się rozumowi. Ale nie sprzeciwia. Ową pustkę spowodowaną w nas niepojęciem, możemy wypełnić wiarą. Stąd jezusowe zaproszenie skierowane do Tomasza, by uwierzył: „nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!” Człowiek wierzący jest błogosławionym, bo zaczyna przebywać w świetle misterium samego Boga. I dzięki wierze może odczytywać ogrom znaków Bożej miłosnej obecności (która zawsze jest cudem; jest cudowna!), której nie pomieszczą żadne księgi.

Nie przypadkowo imię Tomasz, po aramejsku znaczy: bliźniak. Każdy z nas jest w drodze do prawdziwej pełni wiary. I każdy w taki czy inny sposób ma problem z nieuchwytnością ogromu miłości Boga. Jeden z etapów drogi katechumenalnej chrześcijan pierwszych wieków, prowadzonych przez wspólnotę Kościoła, kończył się dojściem do Tomaszowego wyznania wiary: „Pan mój i Bóg mój!”.

Tomasz to nie patron przysłowiowych niedowiarków, lecz patron autentycznej wiary poszukującej obecności żywego Boga.


3 komentarze:

Marta pisze...

Cieszę się, że był taki Tomasz. Jego reakcja była całkiem naturalna. Czytając ten fragment Ewangelii zawsze myślę o tym, że Jezus jest zawsze blisko nas, że zna nasze myśli, wątpliwości, lęki. Kiedy Tomasz myślał i mówił, że nie wierzy w Zmartwychwstanie sadził, że Jezus tego nie słyszy. I tu go Jezus zaskoczył, bo zaczął od tego rozmowę.Piękne jest dla mnie to, że Jezus chciał wiary Tomasza i chce naszej wiary. Zmartwychwstał z bliznami, żeby nam było łatwiej uwierzyć. Skoro nie potępił Tomasza za chwile słabości, to nie potępi i nas. Kiedy Tomasz już uwierzył to uwierzył mocno. A szczere powiedzenie Jezusowi w czasie przeistoczenia „Pan mój i Bóg mój!” jest głębokim wyznaniem wiary.
Człowiek wierzący jest po prostu szczęśliwy. Szukając szczerze Boga znajdzie Go, bo On chce być znaleziony. A życie w przyjaźni z Bogiem jest pełnią życia, bo to jednocześnie przyjaźń ze sobą, innymi ludźmi i otaczającym światem. Jest to życie w harmonii, do jakiej Bóg nas powołał.

Anonimowy pisze...

Dominus meus et Deus meus (Pan mój i Bóg mój)...piękne słowa…lecz wymagające wiele odwagi i wiary. Dotknąć ran Chrystusa to zmierzyć się z rzeczywistością w świetle Słowa. Czy więc zwątpienie jest integralną częścią naszej wiary? Czy zwątpienie może być przyczyną pogłębiania wiary ? Wydaje mi się, że tak.
Paradoks? Niekonsekwencja?
No właśnie chyba nie do końca. Właśnie w sytuacji gdy jest ciężko słowa „wierzę” nabierają głębokiego sensu i są ….. prawdziwe. Bóg jest zawsze blisko nas….ale jak daleko my jesteśmy od Niego?
ks

Marta pisze...

Jeśli jesteśmy od Niego daleko, to Jego słów nie chcemy słyszeć. Są to słowa dające radość, ale bardzo wymagające. I jeśli się nie godzimy na te wymagania, to udajemy, że Pismo Św. nas nie interesuje, bo jest za trudne. Tak jest trudne, ale tu nie chodzi przecież o wywody teologiczne, ale przede wszystkim o serce Myślę, że zwątpienie i kryzys wiary często są przyczyną jej pogłębienia. Całe życie można być letnim, ale nie gorącym.