A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła
przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z
Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe
skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie
nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny (Mt
2,9b-12)
Lud Izraela, przekraczający pustynne tereny Egiptu w drodze do ziemi
obiecanej, prowadziła Opatrzność Jahwe. W dzień w postaci obłoku, w nocy jako
słup ognia. Dla dawnych ludów zjawiska astronomiczne były przypisywane
istnieniu i działaniu różnych bogów. Jedyny Bóg, uniżając się do mentalności
człowieka tamtych czasów, również w zrozumiały dla nich sposób, wskazywał
właściwą drogę z pomocą pewnych zjawisk natury.
Trzej mędrcy, nazywani również w tradycji królami albo magami, znali na pewno astronomię oraz dawne księgi mądrościowe. Umieli je również właściwie odczytać. I, co chyba najtrudniejsze, zaryzykować, żeby uwierzyć w cel ich poszukiwań oraz konsekwentnie, z odwagą, wyruszyć w drogę za gwiazdą.
Również ile wiary potrzeba było, żeby uznać Zbawicielem świata małe dziecko, które przyszło na świat w zabitej deskami dziurze gdzieś na końcu świata, jakim było Betlejem. Ileż pokory, żeby pokłonić się Dziecięciu, i zaraz potem udać się w drogę powrotną. Cały czas wierni prowadzeniu Boga.
Mędrcy przybyli ze Wschodu mogą nas wiele nauczyć. Mimo, że nie byli wcale przedstawicielami narodu wybranego. Postawa innych może nas ubogacić. To też wezwanie, żeby w otwartym sercu ugościć każdego spotkanego człowieka. Jak uczyniła to święta rodzina w Betlejemie: domie, w którym narodził się Chleb miłości i którego od samego początku nie zabrakło nikomu.
Trzej mędrcy, nazywani również w tradycji królami albo magami, znali na pewno astronomię oraz dawne księgi mądrościowe. Umieli je również właściwie odczytać. I, co chyba najtrudniejsze, zaryzykować, żeby uwierzyć w cel ich poszukiwań oraz konsekwentnie, z odwagą, wyruszyć w drogę za gwiazdą.
Również ile wiary potrzeba było, żeby uznać Zbawicielem świata małe dziecko, które przyszło na świat w zabitej deskami dziurze gdzieś na końcu świata, jakim było Betlejem. Ileż pokory, żeby pokłonić się Dziecięciu, i zaraz potem udać się w drogę powrotną. Cały czas wierni prowadzeniu Boga.
Mędrcy przybyli ze Wschodu mogą nas wiele nauczyć. Mimo, że nie byli wcale przedstawicielami narodu wybranego. Postawa innych może nas ubogacić. To też wezwanie, żeby w otwartym sercu ugościć każdego spotkanego człowieka. Jak uczyniła to święta rodzina w Betlejemie: domie, w którym narodził się Chleb miłości i którego od samego początku nie zabrakło nikomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz