niedziela, 25 marca 2012

Niczym będąc wiecznym się stawać



Wśród przybyłych dla oddania czci w czasie święta znajdowało się także trochę Hellenów. Ci podeszli do Filipa z Betsaidy Galilejskiej i prosili go: "Panie, chcielibyśmy zobaczyć się z Jezusem". Filip poszedł i powiedział to Andrzejowi, a Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. Jezus im rzekł: "Przyszedł czas, aby Syn Człowieczy został uwielbiony. O tak, mówię wam, jeśli ziarno pszenicy, gdy spadnie na ziemię, nie obumrze, samo pozostanie; a jeśli obumrze, wyda obfity plon. Kto kocha swoje życie, zmarnuje je, a kto nie dba o swe życie na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Jeśli ktoś będzie chciał mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie ja jestem, tam i sługa mój będzie. Jeśli ktoś będzie mi służył, uczci go Ojciec (J 12,20-26)


Fama Jezusa sięga poza granice Judei. Słyszą o niej poganie, Grecy. Ziarno Ewangelii, rzucone na ziemię przez Mesjasza, zaczyna więc kiełkować. Filip był jedynym uczniem posiadającym greckie imię. Być może miał pochodzenie helleńskie. Grupa Hellenów właśnie poprzez niego chce wyprosić „audiencję” u Bożego Syna.

Odpowiedź Chrystusa wydaje się jakby nie na temat. Zapytują Go o możliwość spotkania z Grekami, a On mówi coś o ziarnie. Jednakże analizując tekst zauważamy, że mowa Jezusa dotyczy owoców Jego misji, która wpisana jest w życie Mesjasza. On jest obumierającym ziarnem, które wyda obfity plon. Przybyli poganie są zaczątkiem tego ziarna.

Z punktu widzenia świata, Jezus całkowicie przegrał swoje życie; dla wielu był nieudacznikiem, niegroźnym szaleńcem, idealistą. Nie osiągnął sukcesu, ludzie się Go wyparli i ukrzyżowali, najbliżsi uczniowie uciekli w godzinie próby, jeden Go zdradził, a inny trzykrotnie zaparł. Klęska na całej linii! Zmarnowane życie.

Z punktu widzenia Ojca owo ogołocenie ze wszystkiego, aż do momentu ekstremum, jakim była śmierć krzyżowa Jezusa, jest zaczynem życia wiecznego.

Nie trzeba martwić się brakiem sukcesów, powodzenia, aprobaty i oklasków ze strony świata. Chwile ziemskiej chwały są bowiem niczym w porównaniu do wieczności, dla której warto obumierać. Wraz z Jezusem. By przynieść obfity plon dobra oraz miłości.


6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"...jeśli ziarno pszenicy, gdy spadnie na ziemię, nie obumrze, samo pozostanie..." problem w tym, że my tak w głębi duszy jesteśmy egoistami. Jak to mówią "bliższa ciału koszula". Mamy osoby bliższe sercu i te dalsze. Dla najbliższych jesteśmy wiele zrobić. Dziwimy się nepotyzmowi u innych, ale czy aby na pewno sami jesteśmy wolni od faworyzowania najbliższych? Dzisiejszy fragment Ewangelii pokazuje, że już za czasów Jezusa tak było. Grecy poprzez Filipa, jakby po znajomości chcieli zorganizować spotkanie ze Zbawicielem. No cóż tacy jesteśmy :(

radosnego świętowania wszystkim życzę:)

Marta

Anonimowy pisze...

jeszcze nasunęła mi się pewna myśl o nepotyzmie na takim najniższym poziomie. Najniższym sensie wagi wyboru. Otóż przez króciutki czas uczyłam w klasie, w której był mój syn. Była to tylko informatyka, a więc przedmiot, który młodzi lubią i im to najczęściej dobrze wychodzi. Gdzie tu nepotyzm? Ocenianie, niezapowiedziane sprawdziany. Trudno być obiektywnym. Sądzę, że tak samo to działa na "wyższych szczeblach". I dokąd nie krzywdzi innych, tzw. obcych jest wg mnie do przyjęcia. Trudno być absolutnie obiektywnym.

Marta

Anonimowy pisze...

Obumierające ziarenko. Z jednej strony można przyrównać do Niego… ale chyba można też znaleźć podobieństwa w nas. W coś nas musi umrzeć by wyrosło coś nowego. Co ciekawe przychodzą do Niego poganie, gdy zaraz przywódcy żydowscy wydadzą Go na śmierć. O tym właśnie jest też wspomniane w Jego zdaniu. Helleni stojący na dziedzińcu pogan chcą poznać tego, który nie tak dawno wskrzesił Łazarza i którego tłumy witały podczas uroczystego wjazdu do Jerozolimy. Udają się więc do osoby noszącej imię greckiej. Czyżby bali się, że inaczej nie mogą się z Nim spotkać?? Filip nie tylko miał imię greckie, ale również pochodził z Betsaidy, z części Galilei , gdzie wpływy helleńskie były znaczące. Czy do spotkania doszło? Tego już nie wiemy. Znamy jedynie odpowiedź skierowana do Filipa i Andrzeja, a także pośrednio do wszystkich chrześcijan. W odpowiedzi tej zawarte jest jakby znaczenie Jego śmierci. Poganie bowiem uważali, że śmierć człowieka kończy jego żywot i prowadzi w nicość. Tymczasem Jego śmierć daje nam życie. Życie dla tych którzy w Niego uwierzą. Ci którzy nie uwierzą umrą w sensie eschatologicznym.
Skoro zatem poganie uznawali śmierć za coś co kończy nasze życie, to czy warto było żyć skromnie? Skoro tylko tutaj żyjemy to całą naszą energię kierujemy na to aby żyło nam się dostanie i dobrze. Chrześcijaństwo jednak wzywa do dystansu do życia doczesnego. My wierzymy, że na tym się kończy nasza egzystencja ( to znaczy na śmierci). Co więcej.. wierzymy.. że po śmierci czeka nas nowe życie..
No właśnie…? Ale czy wierzymy?? Czy tylko wydaje nam się, że wierzymy? Czy mamy dystans do naszego życia tutaj? Czy jednak zabiegamy bardziej o przyjemności doczesne niż o życie wieczne? Co dla nas ważniejsze ? Oklaski dzisiaj…. gdzie na widowni zasiada świat? czy może… pokorne i ciche zamieszkanie z Nim.. tam gdzie bezczas i miłość??

Dobrej niedzieli życzę
Bez wiatru gniewu i złości…
Kasia

Anonimowy pisze...

Nepotyzm... No tak. To czasem widać. Ale czy to aż tak złe, że swoich bliskich kochamy bardziej? Czy to źle, że ich faworyzujemy czasem?
Tak się zastanawiam.... ale wydaje mi się, że rozsądek i zdrowe podejście do tematu, nie stanowi zagrożenia dla nas byśmy się stali obojętni na innych.
Człowiek kocha różnie.. I to w nim jest zapisane na stałe. Nie jesteśmy w stanie ani być obiektywni, ani sprawiedliwi ani kochać wszystkich po równo. Tacy już jesteśmy.
Groźne może być.. jeśli nepotyzm jest tym właśnie ziarnem.. z którego niestety... wykiełkuje jedynie obojętność, oziębłość, brak miłości i poszanowania innych. Gdy wybierzemy zawsze "swoich" pozostawiając innych.. jakby poza nawiasem naszego świata.

Kasia

Anonimowy pisze...

Św. Paweł w liście go Galatów… napisał „ W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. ” oraz „ Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata.”
Nie zasklepiajmy się tylko w materializmie dzisiejszego świata. Miejmy serce dla wszystkich. Nie ważne… że jednych kochać będziemy bardziej innych mniej. Liczy się miłość i dostrzeżenie drugiego człowieka.
Prawda?
Kasia

Anonimowy pisze...

Oczywiście, że tak Kasiu. Nie można wszystkich kochać w jednakowym stopniu. Teoretycznie tak, ale praktycznie wg mnie nie.

Marta