środa, 9 lutego 2011

Urzędasy i brudasy


      I dalej mówił: "Co z człowieka wychodzi, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzi, wychodzą złe myśli, rozpusty, złodziejstwa, zabójstwa, cudzołóstwa, żądze posiadania, zepsucie, podstęp, wyuzdanie, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota. To całe zepsucie z wnętrza wychodzi i nieczystym czyni człowieka" (Mk 7,20-23)

 

Zewnętrzność i wewnętrzność. Ważne, by w człowieku szły w parze. Inaczej staje się on hipokrytą, fałszywie pokazującym siebie innym.

Faryzeusze byli ludźmi wiary, lecz zewnętrzny jej wymiar przerastał to, co wewnątrz. Szereg skrupulatnie wypełnianych norm prawnych był centralnym założeniem religii. Im kto precyzyjniej je realizował, tym bardziej był osobą bogobojną oraz wierzącą. Szczególnie drażniącą sprawą dla faryzeuszów była sprawa nieczystości, połączona z licznymi ablucjami a także powiązana z segregacją pogan od wierzących.

Jezus znosi tę granicę pomiędzy ludźmi, jaką postawili przywódcy Izraela. Akcentuje, że wiara pochodzi z serca człowieka a jej miarą niekoniecznie musi być ścisłe zachowywanie tradycji religijnej przodków, która została ustalona przez ludzi.

I tak jak wiara ma zakorzenienie nie w zewnętrznej tradycji, tak wszelki popełniany grzech ma swoje źródło również we wnętrzu człowieka. Zamiast więc koncentrować się na pilnowaniu zachowania przepisów Prawa, należy skupić się na tym, by serce człowieka było wypełnione dobrem. A jeśli tak będzie, to i na zewnątrz to dobro będzie się przejawiało. Nieczystość więc i czystość wypływająca z serca człowieka, czyni go czystym albo nieczystym. Nie w odniesieniu do ludzkich ustaleń oraz przepisów, lecz w relacji do Boga (który zna ludzkie serce dogłębnie) i innych ludzi.


2 komentarze:

Baranka pisze...

Więc czystość i nieczystość dotyczy wolności człowieka...
Serce czyste, stwórz we mnie, Panie!

Anonimowy pisze...

więc wołam oczyść serce me, chcę jak złoto lśnić i jak czyste srebro!