sobota, 26 lutego 2011

Dzieciak


       Przyprowadzano do Niego dzieci, aby je dotknął. Uczniowie zaczęli je strofować. Gdy Jezus to zauważył, oburzył się i rzekł im: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie, nie zabraniajcie im, bo do takich należy królestwo Boże. O tak, oświadczam wam: kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, nie wejdzie do niego". Potem obejmował je ramieniem i błogosławił, kładąc na nie ręce (Mk 10,13-16)

 

Dotknięcie Jezusa uzdrawia. To też widzialny znak upraszanego błogosławieństwa Bożego. Uczniowie byli widać bardzo poruszeni tą zażyłością swojego Mistrza z dziećmi. Dla Niego to kolejna okazja, by przekazać swoje nauczanie.

Postawa dziecka jest niezbędna do tego, by wejść do królestwa. To postawa zaufania, otwartości, szczerości, dzięki której następuje spotkanie, zbliżenie, poznanie. Tworzą się relacje wzajemnej bliskości. Dzieci doskonale potrafią odczuwać to, kto jest im szczerze życzliwy i pragnie dla nich dobra. Umieją to dobro przyjąć, bez zbędnych kalkulacji. Takich, jakie często czynią dorośli, szczerą postawę dziecka nazywając naiwnością.

Musimy odrywać w sobie wolność dziecka w relacji do Boga i do innych ludzi. Radość wynikającą z tejże wolności. Sprawiać, że wszystko dookoła będzie świeże, nowe i warte poznania. Niekiedy to trudne, bo życie przynosi również smutki i rozczarowania. Lecz kiedy odnajdziemy w sobie dziecko, jednocześnie odczujemy obecność ukochanego Ojca.


9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Być małym dzieckiem w ramionach Ojca. Małym dzieckiem, które może niewiele potrafi ale przede wszystkim kocha i ufa.
Ania

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Otóż to. Byle by tylko być!

Anonimowy pisze...

Byle być. Tak wiele za tak niewiele ?
ks

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Tak. Tak niewiele za tak wiele:)

Anonimowy pisze...

Szczerze powiem, że nie rozumiem. Trzeba być jak dziecko a z drugiej strony rozumieć zagadnienia dotyczące wiary? Rozpoznać sumienie, rozumieć Słowo, kierować się w życiu odpowiednimi regułami moralnymi czy etycznymi. Dziecko jest szczere, ale wiele nie jest w stanie zrozumieć. Nie pstryknę palcami i nie uwierzę z dnia na dzień. Dla mnie wiara to "porozumienie" serca i rozumu z dużą dawką ufności. Dziecko ufa i ma serce. A gdzie rozum? Bez zrozumienia choćby istoty sakramentów i ich niejednokrotnie wieloznaczności człowiek nie jest w pełni "świadomy" przystępując do nich. Wiara to nie wiedza. Wiem. Ale przecież mamy rozum i potrzebujemy pewnego zakresu wiedzy, żeby pojąć sens. dziecko myśli innymi kategoriami niż dorosły. Nie chodzi mi o kalkulację. Chodzi o opisywanie rzeczywistości. I nie twierdzę, że dziecko nie ma rozumu. Ma. Ale postrzega świat na swój dziecięcy sposób. Jak się więc ma do tego idea "zrozum a uwierzysz, uwierz a zrozumiesz" ? To powiedzenie św. Augustyna przyświeca mi w drodze powrotnej. Radykalizm wiary i dziecięca szczerość - bycie dzieckiem? Przykro mi. Nie rozumiem. Jedno w pewnym sensie wyklucza drugie.
ks

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Nie chodzi o infantylizm, nie chodzi o to, żeby dorosły człowiek miał się cofnąć do mentalności dziecka. Chodzi o pewne cechy, które posiadają dzieci, które są piękne i czyste, nie zbrukane żadnymi dorosłymi kalkulacjami. Dziecko samo oczywiście nie pozna Słowa, lecz jego rodzice są dla niego Słowem (jeśli sami się kierują tym Słowem). Zrozumienie bazuje na zaufaniu nauczycielom. Etap dziecięcy jest niezwykle ważny w kształtowaniu przyszłej wiary. Bez tej szkoły jest potem pustka sakramentów i często pustka życia bez Boga. Tak myślę. Jezus zwraca uwagę na niektóre, bardzo istotne w dojrzałej wierze, cechy które z reguły posiadają dzieci: otwartość, zaufanie, świeżość relacji, zadziwienie...

Anonimowy pisze...

Dziękuję za wyjaśnienie. Przemyślę.
ks

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Trzeba nam dzielić się Słowem. Wzrastamy wtedy w wierze. Również dziękuję. Nie ma gotowych matryc interpretacji, bo Słowo jest żywe przecież. Z Bogiem!

Anonimowy pisze...

Dobrze, że ksiądz się podjął interpretacji Słowa. Ale nawet interpretacja nie jest w pełni zrozumiała dla mnie. Być może Słowo jest żywe, ale przecież nie podlega gruntownej zmianie dajmy na to raz na kwartał. Jakaś wspólna baza musi istnieć. Ogólnie to wszystko jest dla mnie jeszcze mało zrozumiałe. Krok po kroczku i może będzie coraz lepiej a nie jak obecnie coraz gorzej.
ks