wtorek, 23 lutego 2010

Tatooooooo!!!


A modląc się nie mówcie wiele jak poganie. Im się wydaje, że dzięki wielomówności zostaną wysłuchani. Nie upodabniajcie się do nich! Bo wasz Ojciec wie, czego potrzebujecie, zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, niech się święci Twoje Imię, niech przyjdzie Twoje królestwo, niech spełnia się Twoja wola na ziemi, tak jak w niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczyliśmy tym, którzy nam zawinili. I nie dozwól nam ulec pokusie, ale wybaw nas od złego. Bo jeśli przebaczycie ludziom ich przewinienia, to i wam przebaczy wasz Ojciec niebieski. A jeśli ludziom nie przebaczycie, to i wasz Ojciec nie przebaczy waszych przewinień (Mt 6,7-15)


Jaka ma być dobra modlitwa? Najpierw jednak należy zapytać o jej istnienie w życiu konkretnego człowieka. W moim życiu. Modlitwa ma się stawać życiem, by życie mogło stać się modlitwą. Ogólnie znana definicja modlitwy: jest to kontakt (rozmowa) z Bogiem. Myślę, że to nawet coś więcej. To przebywanie w Bogu, ze stopniowym odkrywaniem Jego ojcowskiej miłości. Każda więc chwila spędzona na modlitwie, powinna przemieniać nasze wnętrze. Czasami w bólu, ale ostatecznie: zawsze do radości.

Jezus nie nauczył swoich uczniów słownej formuły idealnej modlitwy, bo w jakimś stopniu mogła by być odczytana jako formuła magiczna. Podał natomiast podstawowy fundament naszego przebywania w Bogu. Nasza modlitwa powinna być naszą: naszymi słowami, naszym sercem, naszym czasem... Taka właśnie podoba się Ojcu. Nie rutynowe powtarzanie wyuczonych w dzieciństwie schematów. I związana często z tym błędna filozofia: im dłuższa litania, tym lepsza modlitwa. Nie o to przecież chodzi. Takie podejście czyni z nas pogan. Jezus mówi: „Nie upodabniajcie się do nich!”

Trzeba uważać, o co się prosi Ojca. Bo... można to czasami otrzymać. Nie zawsze może to nam wyjść na dobre. Dlatego lepiej modlić się do Boga, powierzając Mu wszystkie swoje radości oraz troski, zdając się na Jego wolę w ich rozwiązaniu. Niekiedy to, co wydaje się nam z pozoru dobre, do dobra faktycznie nie prowadzi. 

Wielu ludzi prosi mnie o modlitwę w różnych intencjach. Prosząc o wstawiennictwo u Boga, od razu podają konkretne życzenie, które ma się spełnić. Modlę się w danej intencji, ale zawsze mówię: „Ojcze! Rób tak, jak Ty uważasz!”. Przecież dobry Ojciec wie najlepiej, czego potrzebujemy. Zna nasze serca. Jeśli kocha, nie chce dla nas źle. A wypełnienie Jego woli w nas przyniesie nam więcej niż jesteśmy w stanie pojąć. 

Nie jest łatwo mówić: „Niech spełnia się wola Twoja!”, bo tak naprawdę chcemy, by spełniała się nasza wola. To kwestia zaufania prowadzeniu Bożemu, którego ciągle na nowo trzeba się uczyć. Na tym polega piękno uwielbiania Imienia Boga, naszego ukochanego Tatusia.

 

Ojcze nasz

 

nie tak łatwo

wyciągnąć do góry

ręce

Ojcze nasz

naucz mnie

wyciągać je

na krzyżu

bądź wola Twoja

tak do końca

naucz mnie

umierać

który jesteś w niebie

 

tak bardzo Cię o to proszę

Ojcze nasz

 

(z tomu N i e o b o j ę t n o ś ć, Warszawa 2003)

1 komentarz:

morze myśli pisze...

Nie zawsze łatwo wychodzi powiedzieć "Tatusiu"!