środa, 17 lutego 2010

Niezła pokazówka



Strzeżcie się, abyście dobrych czynów nie spełniali na oczach ludzi, aby was podziwiano. Bo inaczej nie będziecie mieli zapłaty u waszego Ojca w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie każ trąbić przed sobą, jak czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: Już odebrali swoją zapłatę. A kiedy dajesz jałmużnę, niech twoja lewa ręka nie wie, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A twój Ojciec, który widzi to, co jest ukryte, odpłaci tobie. A kiedy się modlicie, nie postępujcie jak obłudnicy, bo oni lubią się modlić, wystawając w synagogach i na narożnikach ulic, aby się pokazać ludziom. Zaprawdę, powiadam wam: Już odebrali swoją zapłatę. A ty, kiedy się modlisz, wejdź do komórki i zamknąwszy drzwi, módl się w ukryciu do swego Ojca, a twój Ojciec, który widzi to, co jest ukryte, odpłaci tobie. A kiedy pościcie, nie udawajcie smutnych jak obłudnicy. Oni szpecą twarze, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: Już odebrali swoją zapłatę. A ty, kiedy pościsz, wonnym olejkiem pokrop głowę i umyj twarz, aby było widać, że nie dla ludzi pościsz, ale dla twego Ojca, który jest ukryty. A twój Ojciec, który widzi to, co ukryte, odpłaci tobie (Mt 6,1-6.16-18)


Być podziwianym... Lub przynajmniej docenionym. Choćby zauważonym...

Chrześcijaństwo nie jest religijnym obnoszeniem się swoją wiarą, strojeniem w eleganckie piórka skrupulatnego wypełniania przepisanych zasad, by poczuć się sprawiedliwym przed Bogiem i ludźmi. Często bardziej przed otaczającymi ludźmi niźli przed Bogiem. To obłuda, której sprzeciwia się Jezus. Radykalizm wiary polega na opowiedzeniu się po jednej z możliwości, tej właściwej. Prawda lub fałsz. Ewangelia zawsze wskazuje dwa całkowicie różne bieguny ludzkich zachowań. Stawia przed wyborem: albo jest się naśladowcą Chrystusa oraz Jego Ewangelii, albo jest się Jego prześladowcą.

W kontekście dzisiejszego Słowa: możemy afiszować się wiarą; wystawiać na pokaz, albo przeciwnie: możemy nią żyć w cichości oraz pokorze serca. Bez pokory nie ma prawdziwej miłości. Tak, jak bez wewnętrznej relacji z Ojcem (która dokonuje się w nas) wszelkie gesty, słowa, wyrazy pobożności i kultu, stanowią bezsensowny teatrzyk, w którym człowiek jest jak pusta wewnątrz kukiełka, odgrywająca swoją rolę. 

W takich praktykach do perfekcji wyspecjalizowali się faryzeusze. Według ich filozofii,  człowiek tym bardziej był wierzący, im skrupulatniej wypełniał szereg przepisanych zakazów i nakazów, praw i obowiązków religijnych. 

Prawo nakładało obowiązek postu raz w roku w Dzień Przebłagania (Jom Kippur, zob. Kpł 23.27-28), a w kilku innych dniach pozostawiało możliwość indywidualnego wyboru. Faryzeusze pościli dwa razy w tygodniu, czyli ponad sto razy więcej niż wynikało to z Prawa. To dawało im powód do satysfakcji oraz wynoszenia się ponad innych. Do destrukcyjnego samouwielbienia, prowadzącego do zaniku człowieczych relacji z innymi.   

Jezusowa modlitwa nigdy nie była na pokaz, choć modlił się przecież publicznie. Całe Jego życie było modlitwą. Ale na stronach ewangelii, często widzimy, jak oddala się w miejsca odosobnione by się modlić. Przed rozpoczęciem swojej misji długo pości na pustyni, gdzie nikt Go nie widzi. Ta modlitwa przybliżała Jezusa do swojego Ojca oraz do człowieka.  

Uczniowie mają kolejny wybór: być jak faryzeusze, albo być jak Jezus. Żyć dla siebie albo żyć dla innych. Żyć na pokaz albo żyć w pokornej miłości, która zawsze realizuje się w cichości serca. Stąd potrzeba naszej ciągłej teshuvy; powrotu do kontaktu z Ojcem. Przez Niego z kolei, do swojego człowieczeństwa oraz do każdego spotkanego człowieka. 


Brak komentarzy: