Powiedział im: - Trzeba, aby Syn Człowieczy wiele wycierpiał i został odrzucony przez starszych, arcykapłanów i nauczycieli Pisma, i umarł, a trzeciego dnia powstał z martwych. A do wszystkich mówił: - Jeśli kto chce iść za Mną, niech wyrzeknie się siebie i codziennie bierze swój krzyż, i idzie ze Mną. A kto by chciał zachować swoje życie, straci je. A kto by stracił swoje życie z powodu Mnie, ten je zachowa. Bo cóż zyskuje człowiek, który zdobył cały świat, a siebie samego zgubił albo skrzywdził? (Łk 9,22-25)
Tuż przed tym fragmentem, Chrystus zapytuje, za kogo uważają Go tłumy? Odpowiedzi przytaczane przez uczniów są bardzo różne: za jakiegoś proroka, Eliasza, zmartwychwstałego Jana Chrzciciela. Apostoł Piotr uznaje w Nim Mesjasza.
A Jezus sam przedstawia się jako Ukrzyżowany. W zadziwiający sposób właśnie na krzyżu, Jezus w pełni objawi ludziom swoje oblicze Boga – Człowieka. Lecz na tym nie koniec. Trzeciego dnia powstanie ponownie do życia. Nie jest łatwo mówić o śmierci. Nie jest łatwo słuchać o śmierci, bo to rodzi odniesienia do naszej śmierci. Zapewne to czuli uczniowie słuchając swojego Nauczyciela. A On, zamiast pocieszać, potwierdza ich obawy. I nasze też, bo mówi „do wszystkich”.
Nie może być uczeń nad mistrza. Chcesz być z Jezusem? Spotkasz na swojej drodze krzyż. Ale nie będzie to narzędzie okrutnej śmierci lecz zbawienia. Krzyż hańby stanie się krzyżem chwalebnym, jeśli tylko przestaniesz się z nim szarpać, a przyjmiesz go w imię swojego Pana. Nie chodzi o samoudręczenie, masochizm, bierność wobec cierpienia (która jest niemożliwa, kiedy przychodzi ból). Nie chodzi o akceptację cierpienia. Chodzi o odnalezienie siebie. Przyjmując z wiarą krzyż, odnajdziemy samych siebie. W ramionach Bożego Syna oraz Jego przebitym sercu.
Przypominam sobie piękne poetyckie słowa Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, zapisane w wierszu „Psalm 2. O krzyżu”, który zadedykował swojej matce:
Nie nadaremnie jest ten krzyż,
który przykuwa trzepot rąk.
Posłuchaj tylko: czas jak mysz
podgryza rozłożysty dąb.
Nie nadaremny jest ten krzyż,
jakby odarty z czaszki mózg,
gdzie tysiącmłotem wieków łzy,
tak jakbyś ziemię w dłoniach niósł.
On w miłość, w roli skowyt psi,
on się wyciosa z ciszy snu;
jest u każdego progu dni;
jest, jakbyś ziemię w sercu niósł.
I nie daremny, bo gdy w lustro łez -
- jak w lustro nieba - śmiercią spojrzysz.
zobaczysz, powiesz: otom jest,
którym się krzyżem w Bugu drążył.
(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz