czwartek, 18 lutego 2010

Ogień krzyżowy


Powiedział im: - Trzeba, aby Syn Człowieczy wiele wycierpiał i został odrzucony przez starszych, arcykapłanów i nauczycieli Pisma, i umarł, a trzeciego dnia powstał z martwych. A do wszystkich mówił: - Jeśli kto chce iść za Mną, niech wyrzeknie się siebie i codziennie bierze swój krzyż, i idzie ze Mną. A kto by chciał zachować swoje życie, straci je. A kto by stracił swoje życie z powodu Mnie, ten je zachowa. Bo cóż zyskuje człowiek, który zdobył cały świat, a siebie samego zgubił albo skrzywdził? (Łk 9,22-25)

 

Tuż przed tym fragmentem, Chrystus zapytuje, za kogo uważają Go tłumy? Odpowiedzi przytaczane przez uczniów są bardzo różne: za jakiegoś proroka, Eliasza, zmartwychwstałego Jana Chrzciciela. Apostoł Piotr uznaje w Nim Mesjasza.

A Jezus sam przedstawia się jako Ukrzyżowany. W zadziwiający sposób właśnie na krzyżu, Jezus w pełni objawi ludziom swoje oblicze Boga – Człowieka. Lecz na tym nie koniec. Trzeciego dnia powstanie ponownie do życia. Nie jest łatwo mówić o śmierci. Nie jest łatwo słuchać o śmierci, bo to rodzi odniesienia do naszej śmierci. Zapewne to czuli uczniowie słuchając swojego Nauczyciela. A On, zamiast pocieszać, potwierdza ich obawy. I nasze też, bo mówi „do wszystkich”.

Nie może być uczeń nad mistrza. Chcesz być z Jezusem? Spotkasz na swojej drodze krzyż. Ale nie będzie to narzędzie okrutnej śmierci lecz zbawienia. Krzyż hańby stanie się krzyżem chwalebnym, jeśli tylko przestaniesz się z nim szarpać, a przyjmiesz go w imię swojego Pana. Nie chodzi o samoudręczenie, masochizm, bierność wobec cierpienia (która jest niemożliwa, kiedy przychodzi ból). Nie chodzi o akceptację cierpienia. Chodzi o odnalezienie siebie. Przyjmując z wiarą krzyż, odnajdziemy samych siebie. W ramionach Bożego Syna oraz Jego przebitym sercu.

Przypominam sobie piękne poetyckie słowa Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, zapisane w wierszu „Psalm 2. O krzyżu”, który zadedykował swojej matce:


Nie nadaremnie jest ten krzyż,

który przykuwa trzepot rąk.

Posłuchaj tylko: czas jak mysz

podgryza rozłożysty dąb.

 

Nie nadaremny jest ten krzyż,

jakby odarty z czaszki mózg,

gdzie tysiącmłotem wieków łzy,

tak jakbyś ziemię w dłoniach niósł.

 

On w miłość, w roli skowyt psi,

on się wyciosa z ciszy snu;

jest u każdego progu dni;

jest, jakbyś ziemię w sercu niósł.

 

I nie daremny, bo gdy w lustro łez -

- jak w lustro nieba - śmiercią spojrzysz.

zobaczysz, powiesz: otom jest,

którym się krzyżem w Bugu drążył.

                                                                                                                                                                              (15.XII.1941)

Brak komentarzy: