środa, 30 maja 2012

Polowanie na królowanie



Wtedy Jezus przywołał ich i powiedział: "Wiecie, że ci, którzy zamierzają utrzymać władzę nad narodami i ich wielcy [urzędnicy], poddają je swojej władczej woli. Nie tak będzie między wami, lecz kto wśród was będzie chciał stać się kimś wielki, ten będzie waszym sługą; a kto będzie chciał być pierwszy wśród was, będzie waszym niewolnikiem. Bo i Syn Człowieczy przyszedł, nie aby być obsługiwanym, lecz aby służyć i oddać swoje życie jako okup za wielu" (Mk 10,42-45)

Wiara jest siłą. Dlatego religia bazując na wierze, stanowi siłę. Problem w tym, jak tę siłę wykorzystamy i jak ją pojmujemy. Można Kościół pojmować jako siłę polityczną, władzę, strukturę polityczną, instytucję rządzącą. Wielu hierarchów tak właśnie czyni, zwłaszcza zajmując „uprzywilejowane” miejsca w tej strukturze. Owa wielkość nie ma w sobie nic z Ewangelii i nauczania Chrystusa.
Jedyna słuszna droga do tego, by być uczniem Jezusa, to Jego naśladownictwo. A życie Nauczyciela było niczym innym, jak tylko służbą człowiekowi. Zwłaszcza temu, który potrzebuje pomocy, jest zamknięty w swojej samotności i problemach, w bezbrzeżnej ciemności swojego grzechu. Służba Jezusa była wyzwalaniem z ciemności śmierci ku światłu życia. Sam traktuje swoją misję jako służbę innym. Nie wahał się oddać za to swojego życia.
Wszelkie tendencje do nakładania na głowę Jezusa ciężkich, złotych koron i przedstawianie Go z władczym, dominującym i wręcz przerażającym spojrzeniem, we władczej postawie, jest wynikiem nie zrozumienia Chrystusowej Ewangelii. Prawdziwa wielkość kryje się bowiem w służbie miłości, a nie zaszczytach, stopniach w hierarchii, tytułach. To często rodzi odczłowieczenie. I jednocześnie od-chrześcijanienie. 

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nauczyciel wielokrotnie wyjaśniał uczniom na czym polega jego posłannictwo, a mimo to wciąż nie został do końca zrozumiany. Nieustannie w człowieku (i nie ma co go za to winić) tkwi postrzeganie świata na sposób ludzki.
W dzisiejszym świecie wiele się nie zmieniło. Spotykam się często ze stwierdzeniem, że ten co zasiada na konkretnym stołku to „gość” i takiej osobie nie należy się sprzeciwiać. Takie czy inne osoby korzystają z przywilejów bo im się one należą.
Nie do końca się z tym zgadzam i stąd często powoduje to ogólne niezadowolenie. Dla mnie osobiście Pan Ksiądz… to człek taki jak ja….tylko, że ma on nie tyle większą wiedzę co raczej ma możliwość sprawowania określonych sakramentów. Ale to, że stoi za ołtarzem a ja przed, nie czyni go od razu ministrem w kościele i nie ma on zagwarantowanego miejsca po Jego prawicy.
Może to i pycha…??? Ale ja się kłaniać w pas nie będę przed człekiem w sutannie ani nie będę ślepo wierzyła w każde jego słowo. Nie znaczy, to że wiem lepiej. Nie. Wolę sobie sama czasem sprawdzić i poszukać niż… ślepo zawierzyć słowom. Mogą mnie osoby duchowne nakierować, ale niekoniecznie muszą podawać gotową odpowiedź.
Kościół postrzegany jest na wiele sposobów. Jedni widzą w nim wspólnotę inni zaś określoną instytucję. Biurokracja jest w obecnym kościele ogromna. Niestety często ta biurokracja przybiera formy zakłamania. Nie oznacza to bynajmniej dla mnie, że całościowo kościół wraz z jego hierarchiczną strukturą mam odrzucić. Nie da się wrócić do dziecięcych lat kościoła… bo ten już wyrósł na prawie dorosłego …( przecież i ja .. nie cofnę się do przedszkola).
Podobnie przecież jest też w każdej innej grupie czy to społecznej czy politycznej.
A przecież wers 10. 35-41 wyraźnie podkreśla, że podstawową kwestią chrześcijaństwa nie są uprzywilejowane stanowiska i władza ale wzajemna służba pełna miłości ( w. 10 42-44).
Czym zatem jest chrześcijaństwo? Bynajmniej nie strukturą polityczną czy też „wyznaniową” partią. Jest wspólnotą tak naprawdę równych.
A może się mylę??
Kasia

Anonimowy pisze...

Na ile próbuję poddać innych swoje władczej woli a na ile jestem sługą (służącą), już nie mówiąc niewolnicą? Kurczę, to Słowo pokazuje prawdę o mnie, jak daleko mi jeszcze do chrześcijaństwa.

Znacie tę piosenkę (x.Tomek na pewno zna!), tak mi się nasunęła:

WILKI DWA
byłem wilkiem w potrzasku
odgryzłem łapę o brzasku
wolność gęstą czerwienią
pokryła moje kły
uciekłem ranny
strach, ból i trzy łapy
w amoku biegnąc
oprócz krwi spijałem łzy
wyłem do księżyca
i prosiłem o litość
kiedy głód i łatwy łup
przywołał gończe psy
wilk wolny wilk kaleka
miałem trwać, a nie uciekać
Karmiłem wilka
którego psy rozszarpią dziś

a we mnie samym wilki dwa
oblicze dobra oblicze zła
walczą ze sobą nieustannie
wygrywa ten którego karmie
wygrywa ten którego karmie

uciekałem bez siły
wilki za plecami wyły
miałem tylko nadzieję
i otwarte drzwi
padłem na kolana
i walczyłem do rana
nie wiedziałem
że jestem w sobie taki zły
latami dokarmiałem
tego którego nie chciałem
on głęboko zatopił
we mnie swoje kły
twoja modlitwa
złapała go w sidła
teraz jestem wolny
tak jak Ty

a we mnie samym wilki dwa
oblicze dobra oblicze zła
walczą ze sobą nieustannie
wygrywa ten którego karmie
wygrywa ten którego karmie

W budzie skundlone myśli
Ochłapy marzeń w brudzie miski
Rzucone smutną
Jałmużną psu
Karuzela świata pędzi
Zaprasza blaskiem rtęci
I jaskrą zazdrości
pokrywa wzrok
Wiara i miłość nad wszystko
Reszta to proch pył i nicość
Wolisz egoizm życia bez granic?
Wygra w tobie ten wilk
Którego nakarmisz
AUTOR TEKSTU: Hans, Litza

Ściskam Was mocno, oby wygrał w nas dobry wilk!
Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

Nie znam tejże piosenki... ale Hans..czy to nie Luxtopreda..? czy jakoś tak??
Tekst bardzo mi się podoba.. ale muzyki do tego utworu to się raczej obawiam.

Ania... Tylko zwróć uwagę, że dzisiaj słowo "służyć" ma zupełnie inny wydźwięk niż w tamtych czasach. Mi się wydaje, że służyć.. to nic innego jak po prostu dawać siebie innym. Dawać im swój czas, dostrzegać innych problemy. Czasem zatrzymać się i pogadać, choć nie bardzo nam się chce. A czasem po prostu z kimś być... nawet na odległość (taka świadomość, że nie jest się samym, bardzo pomaga.
W dzisiejszym świecie, ludzie zakopali inne odcienie znaczenia słowa "służyć", a na wierzch wyciągnęli tylko te przesiąknięte barwami negatywnymi. Ileż to razy można usłyszeć " a co ja służąca jestem?? Sam sobie zrób".. itp. itd.
a poza tym,....
dzisiaj nie wypada być sługą. Mało tego, dzisiaj jeśli pomożesz komuś bezinteresownie to jesteś w oczach innych debilem lub naiwnym człekiem.
Każdy gest człowieka na tej ziemi ma niestety swoją cenę (wyrażoną w sposób brzęczący lub szeleszczący). Bardzo rzadko się spotyka, że ktoś komuś pomoże.
Ale i zdarza się i tak…. że chcąc komuś pomóc jesteś potem wciąż… wykorzystywana…Wielu ludzi przyzwyczaja się, że zrobisz coś dla nich i jak odmawiasz to jest rozgoryczenie..bo przecież komuś należy sie.. jak przysłowiowa buda dla psa.. twoja pomoc.
Udzielanie pomocy… to bardzo delikatna wbrew pozorom czynność.. trzeba to umieć robić. Wiele osób, którym pomoc by się przydała nie chcą jej… bo czują się.. upokorzeni.
Jest taki super powiedzenie….że lepiej komuś dać wędkę.. niż rybę.
Kasia

PS. Dzięki Aniu za słowa piosenki. tekst mi się bardzo podoba:)

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

hahah, znam piosnkę, owszem. lux-usowa ;) dzięki. pozdrawiam Was w Chrystusie. dobrze, że jesteście.