czwartek, 24 czerwca 2010

Lauda


      Gestami zapytali jego ojca, jakie imię ma ono według niego nosić. On poprosił tabliczkę i napisał na niej: "Jego imieniem jest Jan". Wszyscy się zdziwili. Wtedy z miejsca jego usta i język otwarły się i mówił, wielbiąc Boga. Wszystkich ich sąsiadów strach przeniknął. W całej górzystej krainie judejskiej mówiło się o wszystkich tych rzeczach. Wszyscy wzięli sobie do serca to, co usłyszeli, i pytali: "Kimże to dziecko będzie?" Rzeczywiście ręka Pana była nad nim (Łk 1,62-66)

 

Wobec wielkich dzieł Bożych otwiera się człowiecze serce, otwierają się usta. Po to, aby wielbić miłosiernego Stwórcę. Najpierw jednak trzeba nauczyć się patrzeć i słuchać. To warunek zaistnienia w nas chwały Pana. Tego, czego nie czujemy, nie widzimy, nie słyszymy pozostaje w nas jedynie niezbadaną teorią; niedotkniętą, daleką, abstrakcyjną ideą.

Wiara nie jest teoretyczną wiedzą o Bogu, lecz poczuciem Jego bliskości oraz działania w codziennym życiu. Taka wiara rodzi owoce. Dla Zachariasza tym owocem był upragniony syn. Dar Boga. Bóg nie daje półfabrykatów dobra. Zawsze ofiarowuje w nadmiarze i obfitości. Z naszej strony wystarczy tylko rozplątać język i zacząć chwalić Jahwe za wielkie działa Jego miłości pośród nas.


2 komentarze:

AniaS. pisze...

Tak sobie myślę... Jak długą drogę trzeba było przejść do tego wyznania. Ile wątpliwości. Ile wiary. Ile ufności. Ile było tego milczenia, zanim pozostało pełne wiary uwielbienie. Pozdrawiam z deszczowej Warszawy. :)

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Oj, droga zapewne długa! Ale przecież ON jest tuż obok, i to najważniejsze przecież:) Również pozdrawiam z dzisiaj nie-deszczowej Italii!