środa, 2 grudnia 2020

Nakarmienie

 


Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: „Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to rzekli Mu uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić takie mnóstwo?” Jezus zapytał ich: „Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem i parę rybek”. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął te siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów (Mt 15,29-37)

 

     Świadectwo o Jezusie jako Mesjaszu dają nie Jego autodeklaracje, lecz cała działalność. A kulminacją, jakby końcowym podpisem wieńczącym dzieło ziemskiego życia, jest misterium paschalne. Czyny, których dokonywał Chrystus miały w sobie wymiar mesjański, i dla Żydów powinien to być ewidentny znak przyjścia na świat długo oczekiwanego Zbawiciela.

     „On ich uzdrowił”. Także z głodu. Nie tego dotykającego żołądek, ale też odwiecznego głodu człowieka: sprawiedliwości, pokoju, radości, szczęścia i dobra. Staje pośród pustkowia ludzkiego życia i łamie swoje życie dla innych. Do samego końca. Wypełnia ich do samego końca, gdyż ma tej miłości wystarczająco dla wszystkich spragnionych.

Brak komentarzy: