czwartek, 7 czerwca 2012

Jedna miłość



Będziesz miłował Pana, swojego Boga, całym swoim sercem, i całą swoją duszą, i całą swoją myślą, i całą swoją mocą". Drugie jest: "Będziesz miłował bliźniego swego jak samego siebie". Nie ma innego przykazania większego od tych". Wtedy uczony w Piśmie rzekł: "Dobrze, Nauczycielu, trafnie powiedziałeś. Jedyny jest i poza Nim nie ma innego (Mk 12,30-32)

Miłować Boga całym sobą, znaczy: całkowicie ofiarować Mu samego siebie. Jest to możliwe jedynie poprzez miłość innego człowieka, lecz wcześniej… miłość samego siebie. To nie zachęta do przesadnego miłowania siebie, które byłoby egoizmem. Kochać innych to nic innego, jak szczerze pragnąć dla nich jak najlepiej. Zapewnienie innym drogi pokoju oraz szczęścia, bez zazdrości i pretensji o swoje miejsce.
Chrystus, jako Nauczyciel, nie odrzuca wiary i religijności przodków. Nie chce jej zniszczyć, lecz wskazać na istotne jej punkty. W zakres  wiary Izraela wchodzi nie tylko Tora i prawo jakie przynosi, ale nade wszystko wzajemna miłość braterska. Litera Prawa nie może być pozbawiona ducha. Miłość jest bowiem zaproszeniem, a nie narzuconym nakazem. Posiada w sobie jednak pewne uwarunkowanie. Kochając duchem miłości ewangelicznej bliźniego, miłujemy jednocześnie samego Boga. Nie można w inny sposób pokazać prawdziwości naszej miłości.

2 komentarze:

zagubiona pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=a01YRLy-ItI

Anonimowy pisze...

Kochać bliźniego i Boga. Idea wcale nie taka obca judaizmowi. Wszystkie te trzy dialogi (wcześniejsze wersy) pokazują stosunki panujące pomiędzy faryzeuszami, saduceuszami i uczonymi w piśmie. Mimo, że mieli wspólnego „wroga” w osobie Nauczyciela, ich poglądy znacznie się różniły co w owych pytaniach wyraźne zostało pokazane (choćby pytanie drugie zadane przez saduceuszy, a dotyczące zmartwychwstania). Zresztą nie było ono w sumie pytaniem. Miało zupełnie inny cel.
Uczeni w piśmie lubowali się w interpretacji prawa i jego rozdrabniania. Pytanie szczerze raczej było postawione aczkolwiek, na pierwszy rzut oka.. jak wybrać jedno przykazanie spośród sześciuset trzynastu uznanych przykazań? W judaizmie istniały bowiem jakby dwie tendencje. Pierwsza charakteryzowała się rozszerzaniem prawa i tworzenia setek i tysięcy reguł. Druga zaś szła w kierunku minimalizowania. W I wieku przed Nauczycielem żył pewien słynny badacz Tory. Nazywał się Hillel. Kiedyś przyszedł do niego prozelita i poprosił o zwięzłe nauki całego prawa, gdy on (prozelita) będzie stał na jednej nodze. Hillel odparł mu: „ Czego sam nie lubisz, nie czyń bliźniemu. Oto i całe prawo, a reszta jest komentarzem. Idź i ucz się”.
Podobnie i Nauczyciel uczynił. Wskazał dwa przykazania będące w zasadzie jednym. Jeśli bowiem miłujemy bliźniego i Boga, to wszelkie nakazy i reguły stają się naturalnym naszym wewnętrznym głosem, ukierunkowującym nas na Niego.
Miłość łatwa nie jest. To akurat dobrze wiemy. Szczególnie jeśli mamy miłować każdego bliźniego, bez względu na wiek, wyznanie czy przekonanie.
Nad jednym tylko się zastanawiam. Czy zaczynać trzeba od miłości do samego siebie? W pewnym stopniu z pewnością tak, ale niesie to za sobą pewne…niebezpieczeństwo. Żyjemy bowiem w świecie konsumpcyjnym, gdzie właśnie wszelka polityka nastawione jest na moje „ja”. „Ja” się liczę… „Ja” mam prawa. „Ja” wymagam. „Ja” mam głos. Czasem to bardzo złudne, bo odnoszę wrażenie, że moje „ja” narzucone jest przez media i wszechobecną reklamę.
Czy zatem… można pokochać Jego, tak.. by dopiero pokochać siebie samego?? Przecież kochając Nauczyciela naturalną wręcz rzeczą jest kochać zarówno siebie jak i innych. No bo jak inaczej?? Kochać Stwórcę a nie dostrzegać Jego dzieł….? Lub na odwrót.. kochać Jego dzieła.. nie kochając Stwórcy?? [myśl zaczerpnięta z Augustyna].
Dobrego dnia przeżywania życzę
Kasia