A potem i On obchodził miasta i wsie, nauczał publicznie i rozgłaszał wiadomość o królestwie Boga. Przy Nim było Dwunastu, a także niektóre wyleczone ze złych duchów i z chorób kobiety: Maria, nazywana Magdaleną, z której wyszło siedmiu demonów, Joanna, żona Chuzy, Herodowego zarządcy, Zuzanna i wiele innych. Troszczyły się one o nich ze swoich zasobów (Łk 8,1-3)
Królestwo Boże jest dostępne dla każdego człowieka. Dlatego do jego głoszenia powołani są wszyscy, którzy odkryli w sobie płomień wiary i chcą się nim dzielić z innymi. Jeżeli ten płomień jest najcenniejszy w ich życiu, oczywistym jest dawaniem z siebie tego, co cenne, każdemu spotkanemu człowiekowi.
Wszyscy głoszący spotkali żywego Jezusa: Jego moc ich uzdrowiła w taki czy inny sposób. Namacalnie odczuli obecność Emmanuela – Boga z nami. W wyniku tego doświadczenia zostawili wszystko, by podążyć za Mesjaszem. To naśladowanie Nauczyciela stało się ich życiową misją.
Podobnie dzieje się w sercu chrześcijan, których nadrzędną sprawą staje się rozgłaszanie dobrej nowiny o królestwie najpierw w swoim życiu, a następnie swoim życiem.
11 komentarzy:
"Dlatego do jego głoszenia powołani są wszyscy, którzy odkryli w sobie płomień wiary i chcą się nim dzielić z innymi. Jeżeli ten płomień jest najcenniejszy w ich życiu, oczywistym jest dawaniem z siebie tego, co cenne, każdemu spotkanemu człowiekowi. "
osobiście tego doświadczyłam..jako osoba biorąca. Ten płomień ma ogromną moc.. i daje dużo ciepła. W ten właśnie sposób dane mi było spotkać Go. Nie w książce, nie w sloganie.. a w drugim człowieku i poprzez drugiego człowieka.
Kasia
Jeśli osobiście doświadczymy Spotkania z żywym Bogiem to niemożliwe jest zatrzymanie tego dla siebie. Naturalna staje się potrzeba dzielenia się Nim. Świadczenia o Nim. Czasem nieudolnie, ale szczerze. I radością staje się wspólne odkrywanie Boga. Takie odkrywanie niesamowicie ubogaca :)
Marta
Oczywiście,,, spotkanie przynosi owoce, jako rzeczywistość ciągle żywa. Cieszę się Waszymi spotkaniami:) Pięknego, Bożego dnia dla Was!
Po owocach ich poznacie....Nie wystarczy tylko wierzyc ale dawac tej wiary swiadectwo i to na kazdej płaszczyznie naszego zycia.nie kazdy jest profesjonalistą.trzeba miec szczere checi i odwagę by pokazywac ze wiara w Boga jest dla nas czyms waznym i wyjatkowym.I ja pozdrawiam wszystkich.Dziewczyny jak was tu nie ma to smutno i pusto bo kiedy zostawiacie tu swoja obecnośc gebusia sie usmiecha do was:))
a nasza do Ciebie Elu :)
Szczere rozmowy ubogacają nas wszystkich.
Pięknego i Bożego dnia, jak to pięknie wyraził ksiądz Tomek, dla nas wszystkich :)
Marta
Oj tak Elu, „po owocach ich poznacie”. To naprawdę zadziwiające zjawisko. Ktoś kto już spotkał Boga żywego w sposób naturalny i szczery potrafi Go pokazać drugiej osobie. Nie da się przekazać miłości jeśli w środku siedzi jedynie fałsz i trochę już nadkruszona tradycja. Najlepsza Ewangelizacja to żyć z Nim…ot tak po prostu. A gdy pojawiają się pytania, wspólnie odnajdywać odpowiedź. Lubię dzielić się swoim zaciekawieniem życia z innymi, szczególnie gdy wiem, że jestem słuchana. Lubię też słuchać. Powiem wprost. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że rozmowy o Nim mogą być nie tyle ubogacające, co ciepłe w swym wymiarze a co najważniejsze żywe. Wyczuwa się w rozmowie tę ogromną miłość i uczuciowość osoby mówiącej. To nie są jedynie radosne emocje uniesienia. To słowa wypowiadane z pełną świadomością i miłością. A rozmowa jest żywa, bo jej konsekwencje odbijają się w codziennym życiu obu stron. Nie jest to więc czcza gadanina.
@ ks. Tomasz
A jak ja się cieszę. Te spotkania.. czy za pośrednictwem Internetu czy w świecie rzeczywistym.. czy w smsach…powodują, że człowiek daje sobie radę z samym sobą w codziennym dokonywaniu wyborów i w codziennym zmaganiu. Więcej czynności robi się świadomie. A świadectwo pozwala mi zrozumieć, poznać i zasmakować tego co nazywamy miłością.
Wszystkie komentarze na tym blogu są ciekawe i zmuszają do refleksji. Dobrze gdy panuje spokój. Bo przecież w aurze pokoju i wzajemnego uszanowania można dyskutować. Tego każdy z nas się uczy. Trzeba czasem na coś spojrzeć z innej perspektywy. No i …przede wszystkim jest tu Słowo. Słowo, które zachwyca, uczy milczenia, pokory, wyjaśnia, nawiązuje relacje z Nim, pośredniczy w poznawaniu Go.
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za obecność w obcowaniu ze Słowem
Kasia – (już nie agnostyk)
i dodam tylko jeszcze jedno zdanie..
Ja wciąż mam kawowe oczy, wciąż kręcę się po tych samych miejscach, wciąż spotykam ludzi i wciąż niezmiennie wydostaję się ze stery papierów każdego dnia..waga ciała wciąż ta sama, humor nie zgasł... a jednak widzę inaczej, postrzegam inaczej.
Zawierzyłam.. powierzyłam.. zaufałam ...oddałam.. a jednak.. paradoksalnie.. dostałam.
dziękuję że byliście ze mną.. i ze wciąż jesteście... a w zasadzie.. jesteśmy.
Kasia
I to jest właśnie w życiu z Bogiem piękne. Wszystko zostaje takie niby samo, ale my na to patrzymy już inaczej. Dziękuję Ci Kasiu za poszerzenie perspektywy patrzenia. Wspólnie więcej się zauważa.
Marta
Bo w gromadzie człowiek wydaje sie silniejszy a szczerość nasza wszystkim nam pomaga i pokazuje jak kazdy jest inny.Gdybyśmy byli wszyscy jednakowi wiałoby nuda na odległość:)))Mówię wam ze to jest dobre miejsce zeby umocnic to co jeszcze słabe i pomóc to zrobić innym.To nie jest tak ze kiedy wyłanczam kompa przestaję o was myśleć.Nie .w ciagu całego dnia przewijaja sie mysli o was a i westchnienie moje do boga jest by miał was w swojej opiece:)Wierzę ze z wami jest podobnie.No nie wspomne tu o ks.Tomku bo on niejako jest ogniwem który nas łaczy a powiem tez całkiem szczerze ze po cichutku licze na to że on jako ksiądz ma lepsze "układy ":))) tam w górze to i chociaz od czasu do czasu westchnie w naszym imieniu:))Za co z góry dziękuję bo jestem przekonana ze tak własnie jest!Trzymajcie sie ludziska zdrowo i bądżcie pełni dobrych myśli...
@Ela,
Bo tak właśnie jest. Tutaj każdy po swojemu poleca innych opiece tego, który do nas na blogu przemawia swoim Słowem. Ja dzisiaj bardzo potrzebowałam takiego wsparcia. Człowiek nosi w sobie tak wiele rodzajów strachu, leku i obaw. Niby samotnie podążałam po bruku starówki.. to jednak nie byłam sama. Niby w osamotnieniu czułam chłód murów…a jednak ktoś opierał się ze mną o furtę klasztorną. Niby sama byłam na wąskich schodach i sama wsłuchiwałam się w odgłos butów na schodach…wymieszany z nierytmicznym pulsem.. to jednak nie byłam sama. Zapewne było nas więcej tak w ogóle.
W cieniu mroku gdzie milczącą na pozór toczę rozmowę, zawsze w niej uczestniczycie. Żywo wplatacie się w mój świat. Tak samo żywe staje się Słowo zarówno w szklance jak i okalających miasteczko lasach.
Dobrego wieczoru życzę
Kasia
Niezmiernie się cieszę, Kasiu! Bez rozwijania wątku, tak zwyczajnie się cieszę.
Dobrej nocy!
Prześlij komentarz