Wyszli z miasta i udali się do Niego. W tym czasie uczniowie prosili Go, mówiąc: "Rabbi, zjedz coś". On rzekł im: "Mam pokarm do zjedzenia, o którym wy nie wiecie". Na to uczniowie mówili między sobą: "Czy kto przyniósł Mu coś do zjedzenia?" Jezus rzekł im: "Moim pokarmem jest wykonać wolę Tego, który mnie posłał, i dopełnić Jego dzieło. Czyż wy nie mawiacie: "Jeszcze cztery miesiące, a zaczną się żniwa"? Oto co wam mówię: podnieście swe oczy i spójrzcie po polach, że białe już są do żniw (J 4,30-35)
Jezus często próbował ująć sprawy ducha w proste słowa. Jednak i one okazywały się zbyt skomplikowane do zrozumienia nawet przez uczniów, którzy znali Mistrza, słuchali Go i przebywali z Nim na co dzień. To jak my mamy zrozumieć te Jego zawiłe nauki?!
Miłość jest cierpliwa. Dlatego Nauczyciel nie obrusza się, ale wytrwale tłumaczy swoje słowa. Pożywieniem, którym karmi się, jest wypełnienie woli Ojca. Kulminacja tego nastąpi na krzyżu. Wszystko, co się wydarzyło, zmierza do tego momentu. Jezus przeczuwa bliską śmierć. W swojej wolności przyjmuje ją, co jednakże nie oddala od Niego lęku, myśli o tym, co ma wkrótce nastąpić. Bóg, cudownie wcielony w zwykłe, ludzkie ciało.
Cała trzyletnia formacja uczniów polegała na dojrzewaniu do całkowitego oddania się na służbę Boga. Ta służba to wypełnianie Jego woli. Chrystus próbował nastroić serca uczniów do idealnego, krystalicznego dźwięku kamertonu Ewangelii. By żyli poruszani pięknem tego dźwięku. Jako uczniowie – możemy. Jeśli tylko zechcemy...
7 komentarzy:
Dobrej niedzieli!To Slowo pobudzilo mnie do refleksji nad rola kobiety.Dzieki
Psalm 63
Boże, mój Boże, szukam Ciebie *
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą, *
jak zeschła ziemia łaknąca wody.
Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni, *
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Twoja łaska jest cenniejsza od życia, *
więc sławić Cię będą moje wargi.
Będę Cię wielbił przez całe me życie *
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie, *
a usta Cię wielbią radosnymi wargami,
Gdy myślę o Tobie na moim posłaniu *
i o Tobie rozważam w czasie moich czuwań.
Bo stałeś się dla mnie pomocą *
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
"Do Ciebie lgnie moja dusza, *
prawica Twoja mnie wspiera".
Chwała Ojcu i Synowi, *
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, *
i na wieki wieków. Amen.
Aby zrozumieć Słowo potrzebujemy również cierpliwości…cierpliwości naszej i Słowa zarazem. Często zdarza się, że rozumiem zbyt dosłownie i za bardzo po ludzku by odkryć prawdziwy sens. Utrudnieniem dla mnie jest także nie rozróżnianie metafor od zdarzeń rzeczywistych. Mimo wszystko jednak warto trwać przy Słowie. Ono nie tylko zmusza do refleksji ale powoduje, że człowiek zaczyna dostrzegać pewne elementy człowieczeństwa w zupełnie innym świetle. Nie tylko dowiadujemy się prawdy o sobie ale również dostajemy wskazówki jak stawać się uczniem i żyć zgodnie z wolą Boga. Każdy zwykły codzienny dzień może stać się dniem niezwykłym, pełnym odrywania Boga i radości z poniesionych trudów wędrowania wybraną przez nas ścieżką. Ścieżką pełną drogowskazów zawartą w Słowie, ale również ścieżką pełną niespodzianek, zakrętów, niespodziewanych robót drogowych czy dziur po długiej mroźnej zimie. Wpaść w dziurę jest łatwo jeśli na czas nie dostrzeżemy znaku z informacją o niebezpieczeństwie. Ale i wtedy jest dla nas ratunek. Wystarczy poprosić o pomoc i chwycić wyciągniętą dłoń. Dla Chrystusa pokarmem było Słowo Boga i wypełnienie woli Ojca. A czym ja karmię swoją duszę? Czy jestem gotowa pójść za znakami Słowa i wypełnić wolę Boga, której jeszcze nie rozeznaje i nie rozumiem? Czy zaufam? Czy wytrwam? Czy potrafię? Trudne pytania na niedzielne popołudnie. Bardzo trudne.
ks
@Anonimowy
Możesz rozwinąć temat?
Piękny psalm. Szczególnie słowa "Do Ciebie lgnie moja dusza, *
prawica Twoja mnie wspiera".
Dusza lgnie...lecz rozum się jeszcze buntuje a serce zbyt cicho daje znać o sobie
ks
Tak, świętej niedzieli dla Was! Proszę o to Ojca. Dziękuję za obecność i słowa. Psalmy są poetyckim oddechem Biblii. Również dla tych, którzy się modlą ich słowami.
Tutaj tylko fragment dzisiejszej Ewangelii. Ale cała mówi o potrzebach naszej duszy. Pragnienie wody żywej i głód pokarmu duchowego można powiedzieć. A pokarmem jest pełnienie woli Ojca. Jezus też pragnie. Święty Augustyn mówi, że pragnie wiary Samarytanki (dzisiaj Benedykt XVI o tym wspomniał). Czyli pragnie mnie, mojej wiary, bliskości ze mną. W kaplicah sióstr Matka Teresa z Kalkuty obok krzyża umieszczała właśnie napis "PRAGNĘ". Bo Jezus pragnie. Pragnie naszej Miłości, obecności, głębokiej relacji z Nim.
Ja też pragnę Boga. Ten psalm to pięknie wyraża! Jeszcze wiele mi brakuje ale to pragnienie ważne. Że jest.
Ania
Święty Augustyn o dzisiejszej Ewangelii:
"Nadeszła kobieta, by zaczerpnąć wody". Ta kobieta jest obrazem Kościoła, który ma dostąpić usprawiedliwienia. Takie bowiem jest znaczenie wydarzenia opisanego w Ewangelii. Ta kobieta nie przeczuwa tego, co ją czeka; spotyka Jezusa, a On z nią rozmawia. Zastanówmy się nad tym opisem, rozważmy, czemu to "nadeszła kobieta z Samarii, by zaczerpnąć wody". Otóż Samarytanie, jako cudzoziemcy, nie należeli do narodu żydowskiego. Samarytanka jest typem Kościoła powołanego spośród pogan, etnicznie obcych Żydom. Należy więc to do całości obrazu, że wywodzi się ona z plemienia, z którym Żydzi nie utrzymywali kontaktów.
Rozpoznajmy się więc i my w tej kobiecie z Samarii, usłyszmy w jej słowach nasz głos i przez jej usta składajmy Bogu dzięki za nas samych. Była ona tylko typem Kościoła, ale spełniła się w niej rzeczywistość Kościoła, bo uwierzyła w Jezusa i w ten sposób nasz Pan ukazał nam przez nią nasze własne powołanie. Samarytanka przyszła po prostu, by zaczerpnąć wody, tak jak jedna z wielu kobiet czy mężczyzn przychodzących w tym celu do studni.
"Jezus rzekł do niej: Daj Mi pić. Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: Jakże Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym ci się dała napić? Żydzi bowiem nie utrzymują stosunków z Samarytanami".
Oto co znaczyło być cudzoziemcem; Żydzi nie chcieli nawet posługiwać się ich naczyniami. Ta zaś kobieta przyniosła ze sobą naczynie na wodę, zdumiała się więc, że Żyd prosi ją o podanie mu wody, bo rzeczywiście ze strony Żyda było to czymś niesłychanym. Lecz Ten, który chciał się napić, był spragniony wiary tej kobiety.
Bo posłuchajmy tylko, co mówi Jezus: "Odpowiedział jej na to: O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi pić, prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej".
Jezus prosi o wodę i obiecuje wodę. Prosi jak ten, który chce ugasić pragnienie, a jest Tym, który zaspokaja pragnienie. "O, gdybyś znała dar Boży", mówi. Dar Boży to Duch Święty. Ale o tym Jezus nie mówi jeszcze otwarcie, lecz stopniowo oświeca serce tej kobiety. Poucza ją łagodnie i z dobrocią: "Gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: Daj Mi pić, prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej".
O jakąż tu chodzi wodę, jeśli nie o tę, o której powiedziano: "W Tobie jest źródło życia". Bo czyż mogą dłużej pragnąć ci, którzy "nasycą się obfitością domu Twojego?"
Duch Święty swoją mocą napełnia i syci człowieka, i to właśnie zapowiada Jezus owej kobiecie. Ta jednak niczego jeszcze nie pojmuje i mówi: "Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać". Konieczność zmuszała ją do trudu czerpania wody, a jej słabe siły wzbraniały się przed tym wysiłkiem. O gdyby mogła pojąć te słowa Pana: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię!" Bo Jezus to właśnie chciał jej powiedzieć, aby się już więcej nie trudziła. Ona jednak wciąż jeszcze nie pojmowała.
Warty przeczytania tekst!
Ania
Prześlij komentarz