poniedziałek, 7 marca 2011

Kamień, kamyk, kamyczek


     Czy nie czytaliście tych słów Pisma: "Ten właśnie kamień, którym budujący wzgardzili, stał się głowicą węgła? Od Pana on pochodzi i w naszych oczach jest godny podziwu"". Próbowali zatem Go pojmać, bo zrozumieli, że przeciwko nim opowiedział tę przypowieść, lecz przestraszyli się tłumu. Zostawili Go i odeszli (Mk 12,10-12)

 

Dla jednych kamień może stanowić niepotrzebny, nieużyteczny przedmiot. W oczach innych ten sam kamień może mieć nieocenioną wartość.

Podobnie z osobą Jezusa. Albo jest On kimś zbytecznym w życiu człowieka, albo też kimś najważniejszym. Albo jest się naśladowcą Jezusa, albo Jego prześladowcą. Letniość, obojętność, bycie „pomiędzy” nie wchodzi w grę. W tym przypadku ma wydźwięk negatywny.

Arcykapłani oraz uczeni w Piśmie wzgardzili nauką przyniesioną przez Mistrza z Nazaretu. Stąd Jego odrzucenie, prześladowanie i w końcu haniebna śmierć na krzyżu. Przywódcy religijni Izraela lękali się nowości nauki, która wywracała ich interpretacje, dostosowane do prowadzonych interesów, do góry nogami. Przyjmując ją, musieliby zmienić swoje postrzeganie Boga i człowieka. Przewartościować od nowa swoje życie. A to ogromny trud. 

Łatwiej było tkwić w systemie, robić swoje i uważać siebie za prawdziwie wierzących.

Czasem również nasze postrzeganie wiary może przypominać zimne, bezuczuciowe, wyrachowane spełnianie minimum swoich chrześcijańskich obowiązków. Nic ponadto. A budując na Chrystusie, musimy stale na nowo odczytywać życiem Ewangelię Królestwa.


Brak komentarzy: