„Ojcze, daj mi część własności,
która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem
młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją
własność, żyjąc rozrzutnie […] Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy
był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł
naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego:
„Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien
nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście
szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i
sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i
weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł
się”. I zaczęli się weselić (Łk 15,12-13.20-25)
Wzrusza mnie ta relacja ojca do syna. To miłość, która pozwala nawet
odejść. Która zgadza się na ból spowodowany odległością. Ten dystans jest
pozorny, tylko przestrzenny. Bo ten wewnętrzny zostaje jeszcze bardziej
zacieśniony w sercu ojca.
Miłość ojca to miłość, która pozostawia wolność wyboru, nie chce kogoś
zdominować, lecz szanować wolny wybór. Nawet, jeśli według ojca, nie był on
najlepszym wyborem syna.
Wreszcie, to miłość miłosierna, która przebacza i przygarnia. Nie buduje
muru oskarżeń, wyrzutów, ocen, domysłów. Nie czerpie satysfakcji z tego, że „wyszło
na moje”. Miłość cierpliwa, która czeka, wygląda, nasyca się nadzieją, pomimo
łez. Taka relacja przywraca godność innemu człowiekowi. Wynosi go na wyżyny,
inspiruje. I wtedy rodzi się pomiędzy prawdziwa radość.
Zastanawiam się, czy potrafię tak kochać, jak mój Ojciec? Staram się. Ale
nie urastam do tego ideału. Na szczęście, jest Jego miłosierna miłość, która to
rozumie, wspomaga i przebacza moje niedoskonałe miłowanie.
2 komentarze:
Zastosuję dzisiaj do sytuacji rodzinnej. Czuję się zmobilizowany! Thx.
Tak, jak najbardziej do praktykowania. Wszędzie! Pozdrawiam w Panu! Dzięki.
Prześlij komentarz