A On podniósł swoje oczy na swoich
uczniów i mówił: Błogosławieni ubodzy, bo wasze jest królestwo Boże. Błogosławieni,
którzy teraz jesteście głodni, bo zostaniecie nasyceni. Błogosławieni teraz
płaczący, bo śmiać się będziecie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie gardzić
wami będą, gdy was odsuną od siebie i znieważą, gdy z powodu Syna Człowieczego
odrzucą wasze imię jako złe. Zacznijcie w takim dniu cieszyć się i skakać z
radości, bo oto w niebie wasza nagroda wielka. Przecież tak samo wasi
przodkowie czynili z prorokami. Natomiast wam, bogatym, biada, bo już macie
swoją pociechę. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, bo głód cierpieć
będziecie. Biada, gdy wszyscy ludzie dobrze o was mówią, bo tak samo wasi przodkowie
czynili z fałszywymi prorokami (Łk
6,20-26)
Chrystus podniósł oczy na swoich uczniów. Tak, by w
Jego oczach ujrzeli siebie jak w zwierciadle, ze swoimi sukcesami i porażkami w
życiu prawdziwie ewangelicznym. Niełatwa to droga. Kroczenie za Mistrzem zakłada
w sobie trud przyjęcia krzyża: płaczu, głodu, ubóstwa, pogardy, odrzucenia. Wbrew
myśleniu świata, krzyż ten jest narzędziem błogosławieństwa dla uczniów.
Jedyne bogactwo wierzących to Chrystus i Jego
królestwo. Mają stawać się w swojej codzienności jak biblijni prorocy, którzy
wbrew wszelkim przeciwnościom przemawiali głosem Jahwe. Nie dziwi więc, iż
doświadczali ze strony otoczenia odrzucenia, niezrozumienia i często agresji. Było
to jednak znakiem autentyczności ich misji. Biada, kiedy byłoby inaczej! Biada i
dla nas, kiedy próbujemy radykalizm życia ewangelicznego zamienić w
neutralność, by przypodobać się ludziom. Prawdziwy świadek zawsze będzie solą
dla świata, ale też i solą w oku dla niektórych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz