Uczniowie zapytali Go mówiąc: "Dlaczego uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz"? On w odpowiedzi rzekł: "Eliasz już idzie i wszystko ustanowi od nowa. Tak, zapewniam was: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go, lecz co chcieli, zrobili z nim. Tak również Syn Człowieczy będzie umęczony przez nich". Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu (Mt 17,10-13)
Tradycja żydowska głosi, iż przyjście mesjasza poprzedzi pojawienie się Eliasza, jednego z największych biblijnych proroków. Tego, który nie umarł, lecz odjechał do nieba na ognistym rydwanie. Ma pojawić się w czasach ostatecznych wraz z innym prorokiem, Henochem, którego wg żydowskich wierzeń, również nie dotknęła śmierć. Prorok broniący wiary w jednego Boga. Stąd jego imię: „Moim Bogiem jest Jahwe”.
Chrystus doskonale znał żydowską tradycję, przepowiednie oraz wierzenia. Przecież narodził się i dorastał w religii oraz kulturze judaizmu. Nie neguje tego, iż mesjasza będzie poprzedzał Eliasz.
Jednak wskazuje na duchowy charakter królestwa, dlatego figura Eliasza też musi być odczytana na sposób duchowy. Patrząc na życie Jana Chrzciciela, nie ma wątpliwości, że ma ono wymiar proroczy i apokaliptyczny. Wprost przepowiada rychłe nadejście Zbawiciela. Przesłanie Jana mogą zrozumieć tylko ludzie o otwartym sercu. Ci, którzy słuchają. Bo Jan Chrzciciel to Głos, wołający na pustyni ludzkich serc o przygotowanie drogi Nadchodzącemu.
Uczniowie zrozumieli, iż Chrystus mówił o Janie Chrzcicielu. Dlaczego? Bo wysłuchali kerygmatu Jezusa: zapowiedź Jego chwalebnej śmierci z miłości do człowieka.
Słuchać, ażeby zrozumieć. Jeśli jednak słuchać, to tylko tego, co wnosi w nas jakąś wiedzę i jakieś wartości. Szkoda czasu na inne głosy.
11 komentarzy:
Słuchać by zrozumieć ale i zrozumieć by słuchać (parafraza św. Augustyna). Tego trzeba chcieć. W gwarze i hałasie zwyczajnych epizodów dnia możemy coś przegapić. Dźwięk trwa chwilę… a zrozumienie słowa w Słowie niech trwa w nas jak najdłużej.
Dobrego dnia życzę, ciekawych brzmień życia, odmienności zdarzeń lecz niezmienności w słuchaniu Słowa
Kasia
I żeby ten dżwięk "fizyczny" Słowa trwał w nas wciaż i każdego dnia, tak jak wyjęta płyta, która odtwarza muzykę w nas, choć technicznie to nie jest możloiwe. Oby Słowo zawsze było w nas i trwało.
Pozdrawiam
Kasia
Za dużo wokół nas zgiełku i hałasu. Otacza nas zewsząd. Kocham modlitwę ciszy, ale już wiem, że na taki luksus mogę sobie pozwolić tylko wcześnie rano, kiedy świat jeszcze śpi lub późno wieczór. Wtedy jakby lepiej słychać :)
Do ciszy trzeba się jednak przyzwyczaić. Początkowo może ona nawet przytłaczać, ale jak się już ją pokocha to bez niej życie jest trudne. Cisza jest w każdym z nas. Odkryłam to w ciszy medytacji. Tylko w ciszy można usłyszeć Boga. Brzmi jak slogan, ale to prawda :)
życzę każdemu z nas wewnętrznej ciszy na cały dzień :)
Marta
Aniu S. Zapraszam Ciebie i wszystkich chętnych na "łódź warszawską" www.delurski.pl.
Jakie cudne są tam obrazy.
Nika
Uczestniczę w rekolekcjach internetowych razem z 14 tyś. osób. Można zapisać się na stronie mocneslowo.pl
Nika
Masz rację Marto.
Do ciszy trzeba przywyknąć. Trzeba ją oswoić, a wówczas w ciszy słychać wiele.
Ja również uwielbiam ciszę. Lubię w nią wchodzić i trwać.. choć przez chwilę.
pozdrawiam wieczornie
Kasia
Bo nie wystarczy tylko słuchać słowa Bożego ale przenosić je w życie swoje a wtedy dopiero przynosić będzie owoce wiary.
Dobrej nocy i pewnie że zdrowego żagowania:))
i na tym polega.... Elu "być". Słowo powinno brzmieć w naszych czynach.. a nie istnieć tylko na ustach.
Czego Wam i sobie życzę
Kasia
no, to co tyle razy już tu się rzekło... i rzecze się jeszcze, bo repetito est mater studiorum: słuchać i mówić czynami bardziej niż słowem. Pozdrawiam adwentowo!
Niespodziewałam się tak symaptycznego zaproszenia. :) Już sobie otworzyłam w nowym okienku.
Trochę chorowałam, ale już jestem.
Więcej w tym Adwencie Bożego prowadzenia niż mojej woli. Pewnie tak lepiej... :)
Prześlij komentarz