wtorek, 20 grudnia 2011

Hola, a wola?!



Bo dla Boga żadna rzecz nie jest niemożliwa". Maryja odpowiedziała: "Oto służebnica Pana. Oby mi się stało według twojego słowa" (Łk 1,37n)


Sługa, służebnica, służba. Słowa niepopularne w dzisiejszym świecie. Używane czasami, by kogoś poniżyć albo obrazić. Wiązane z niewolnictwem, uciskiem, związaniem. Jednakże można inaczej rozumieć służbę: nie w perspektywie przymusowego zniewolenia, ale w perspektywie całkowitej wolności. Motywem takiej służby jest miłość.

Trzeba wiele pokory, aby kochać, zatracając samego siebie. Miłość zawsze zaprasza do ofiarności, czasami (często?) nawet do cierpienia. Maryja była zapewne świadoma trudności, jakie pojawią się na jej drodze życia. Nie wiedziała, jakie, lecz była pewna obecności w nich Boga Jahwe. Tego, dla którego każda rzecz staje się możliwa. Zapewne drżało jej dziewczęce serce, gdy zgodziła się wypełnić do końca wolę Boga. Ukierunkować życie nie według swoich planów, lecz zgodnie ze słowami Najwyższego.

Tylko zawierzenie całego siebie Bogu może przynieść w naszym życiu błogosławione owoce. Może zrodzić w nas Jezusa. Nowe życie, nie pozbawione wszakże trudności, ale nawet w nich pełne radości i szczęścia.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Służebność i zaufanie. W pierwszym momencie wyrazy wykluczające się wzajemnie. Służyć czyli wykonywać czynności, które są nakazane przez inną osobę. Zaufać – to wierzyć danej osobie. I służebności i zaufanie niesie ze sobą pewne więzy łączące obie strony. Różny jest ich charakter. Dla służebności to nakaz a dla zaufania nasz wybór, nasza emocja. Jak więc pogodzić służebność z zaufaniem? Otóż miłość spaja i wygładza fałdy słów. Jeśli kogoś kocham to i ufam. Jeśli ufam to służebność przybiera wówczas inne zabarwienie. Staje się po części emocją wpisaną w miłość. Jeśli kochamy nasze czynności przestają mieć charakter nakazowy a stają się czynnościami wykonywanymi z naszej woli.
Tak jest z przykazaniami. Albo je będziemy traktować jako zapis prawny albo będą one podstawą naszej moralności wypływającej z miłości do Tego co je nam „nakazał”.
Teoretycznie każdego dnia zgadzamy się w słowie modlitwy na Jego wolę. Teoretycznie….bo z praktyką to już różnie bywa. Teoretycznie przygotowujemy się na nadchodzące święta. Ktoś ostatnio zadał bardzo ciekawe pytanie… właśnie.. przygotowujemy się na święta.... czy na Boże Narodzenie?
Dobrego wtorku życzę, wtorku pełnego Jego słów przemienionych w czyn
Kasia

Anonimowy pisze...

"Jeśli kochamy nasze czynności przestają mieć charakter nakazowy a stają się czynnościami wykonywanymi z naszej woli." Doskonale to Kasiu ujęłaś.
Marta