piątek, 30 grudnia 2011

Kościelne babki



Była tam też prorokini Anna, córka Fanuela, z pokolenia Asera. Posunęła się już w latach. Kiedyś, od swojego panieństwa, żyła ze swoim mężem przez siedem lat. Potem, aż do osiemdziesiątego czwartego roku, była wdową. Nie odstępowała od świątyni, lecz każdego dnia i każdej nocy służyła Bogu poszcząc i modląc się. Ona również o tej właśnie godzinie przyszła i wysławiała Boga. Mówiła o tym [Dzieciątku] wszystkim oczekującym wyzwolenia Jeruzalem (Łk 2,36-38)


Nie dobrze jest oceniać wiarę. Nie należy oceniać wiary i sposobu jej wyrażania. Chyba, że faktycznie z wiarą nie ma wiele wspólnego.

Czytając ten fragment Ewangelii stają mi przed oczyma grupy modlących się staruszek, szepczących nieustannie swoje modlitwy, przebywające zawsze w świątyni. Można by osądzić ich wiarę jako niepogłębioną, nieco drażniącą czasami, fanatyczną. Radiomaryjną.

A przecież to Anna, posunięta w latach wdowa, potrafiła rozpoznać w Dzieciątku obiecanego Mesjasza i być Jego świadkiem. Dlatego, że była blisko świątyni. Nie po to, by znaleźć dla siebie bezpieczne zaplecze, ale służyła Bogu. Tak, jak umiała. Podczas, gdy wykształceni, oczytani faryzeusze nie rozpoznali Mesjasza, ani w Jego dzieciństwie, ani gdy stał się dojrzałym mężczyzną.

Anna staje się więc prorokinią; znakiem dla ludu.

Tak sobie myślę, że gdyby nie te staruszki dniem i nocą modlące się w kościele, świątynie stałyby się opustoszałe. I gdy się zastanowić, wiara niektórych z nich, potrafi zawstydzić.


7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

A mi w dzisiejszym Słowie..nie wiek rzuca się w oczy a wytrwałość. Tak sobie pomyślałam, że gdybym ewentualnie dożyła wieku emerytalnego (według starych widełek wiekowych)… to czy trwałabym nadal ?? czy stukając laseczką…echo odbijałoby posadzkę kościelną ?? Nie wiem.
I bardziej chodzi mi o ciągłość w trwaniu...niż o zmianę nastawienia związaną z wiekiem.
Dobrego dnia życzę
Kasia

Baranka pisze...

Chciałabym być w swoim pokoleniu taką Anną. Imię już mam :) - jeszcze tylko pozwolić sobie żyć pełnią łaski chrzcielnej, by widzieć Mesjasza.

Anonimowy pisze...

Mnie też bardziej porusza wytrwałość Anny niż jej wiek. A co do wieku to irytują mnie stwierdzenia: na starość to tylko modlitwa zostaje człowiekowi. To prawda, że na emeryturze jest więcej czasu, że człowiek "tanieje" na starość, ale... Jeśli człowiek nawiąże osobowy kontakt z Bogiem, to wiek nie ma znaczenia. Zawsze znajdzie się czas na modlitwę. Staram się nie oceniać nikogo, ale nie lubię głośnych tzw. spontanicznych modlitw starszych osób w moim kościele. Jeślibym chciała w ciszy pobyć z Bogiem przed Mszą św. w tygodniu to jest to niemożliwe. Zawsze ktoś zabija ciszę jakimiś modlitwami. Nie oceniam tego, ale stwierdzam, że po prostu nie lubię. A co do pobożności tzw. staruszków to często bywa tak, że codzienną Mszę traktują jako talizman na zasadzie: jak dziś nie pójdę to stanie się coś złego. Nie chce żeby moja wypowiedź zabrzmiała jako krytyka kogokolwiek. To tylko takie moje spostrzeżenia.
miłego wieczoru :)
Marta

Anonimowy pisze...

"Jeśli człowiek nawiąże osobowy kontakt z Bogiem, to wiek nie ma znaczenia"
Podobne mam przemyślenia.

a co do staruszek w kościele.. to masz rację Marto. Ale...i tu wiek się czasem nie liczy. Różni ludzie przestępują progi świątyni. Różne są ich relacje i zachowania. I różny jest ich wiek. Z jednej strony jesteśmy trochę egoistami i chcemy dla siebie zawładnąć ciszę. Ale z drugiej strony są osoby zachowujące się w kościele rzeczywiście zbyt hałaśliwie. I czasem jest to demonstracja... a czasem.. modlitwa przemienia się w pogaduszki. To rozprasza i drażni.
A staruszki.. cóż..czasem bywają nazbyt ciekawskie i rejestrują każdą wchodzącą osobę mierząc ją swym bacznym wzrokiem od góry do dołu.
Zamykam wtedy oczy i staram się odizolować. Nie zawsze mi się to udaje, więc wtedy wychodzę przed ... i w nocnym szumie miasta znajduję to ...czego szukam - lekkości ciszy bez wzroku innych ludzi.

Nikogo nie chcę obrazić ani ocenić. Tak odbieram świat.

dobrej nocy wszystkim życzę
Kasia

Anonimowy pisze...

Jeśli chodzi o hałas w kościele, to nie lubię śpiewu chóru (chyba, że jest bardzo uroczysta okazja), jazgotliwych chórków młodzieżowych, demonstracyjnego przekładania "bogatych" różańców, które stukają po ławkach.
Marta

Anonimowy pisze...

Obyśmy zostały takimi pobożnymi charyzmatycznymi babkami, jeśli dożyjemy. ;) (niektórzy dziadkami) Myślę, że warto też zapamiętać co nas może denerwuje (jako młodszych) i jeśli jeszcze będziemy w stanie to nie denerwować młodzieży w ten sposób. ;)
Ania Karczemska

Ela pisze...

I ja myslę ze o wytrwałośc bardziej chodzi niz o wiek.To prawda ze czasami koscioły swieciłyby pustkami gdyby nie te osoby starsze ale na moje oko czasami bywa to tylko wypełnieniem czasu ktory posiadają.znam ja takie babcie 'Bogobojne"co w swoim zachowaniu z Bogiem nie maja nic do czynienia.NIE zmienie zdania ze nadgorliwosc gorsza bywa od faszyzmu.Ja zdecydowanie wole starac się byc wierna wierze choc grzeszna.Upadam i znowu powstaje za kazdym razem silniejsza.