poniedziałek, 26 grudnia 2011

Nie rwać, ale trwać



Bądźcie ostrożni wobec tych ludzi, bo wydawać was będą do sądów, a w swoich synagogach poddawać was będą chłoście. Z mojego powodu poprowadzą was przed namiestników i królów na świadectwo przeciw sobie i poganom. A gdy was wydadzą, nie martwcie się, jak albo co powiedzieć macie. W owej godzinie będzie wam podane, co macie powiedzieć. Bo to nie wy mówicie, lecz Duch Ojca waszego mówi przez was. Brat brata wyda na śmierć, a ojciec [swoje] dziecko. Dzieci powstaną przeciw rodzicom i na śmierć ich skażą. Będziecie znienawidzeni przez wszystkich z powodu mojego imienia. Kto jednak wytrwa do końca, będzie zbawiony (Mt 10,17-22)


Chrześcijaństwo nie polega na prowokacji albo odpowiedzi na prowokacje, by wystawiać się na razy. Nie na tym polega męczeństwo. Jezus wprost mówi: „Bądźcie ostrożni wobec niektórych ludzi”. Tzn. rozważni w relacjach z innymi.

Znaczy to jednocześnie: gotowi na ewentualne prześladowania. Chrystus i Jego nauka zawsze budziły kontrowersje i sprzeciw świata. Nawet ze strony tych, od których niezrozumienie boli najbardziej: rodziny oraz przyjaciół. Nie można z góry przewidzieć naszego zachowania wobec prześladowań. Dlatego nie warto na to tracić czasu. Tym bardziej, że może okazać się, iż postępując według swoich zasad, w końcu okażemy się niewierni.

Chrystus zaprasza do zaufania w chwilach utrapień i trudów: o resztę zatroszczy się Duch. O słowa i moc świadectwa. Do nas należy sprawa wytrwania, cierpliwości, wiary do samego końca.


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

„Chrześcijaństwo nie polega na prowokacji albo odpowiedzi na prowokacje”… Odważne i ciekawe w treści zdanie. I chyba mało popularne. Jego życie pełne przecież było ..odpowiedzi na prowokacje…lub też Jego czyny były prowokujące. A zachowanie w świątyni?? Przecież wiedział, czym grozi takie zachowanie? Sprowokował? Czy tylko wybuchł gniewem? Bezpardonowe czasem łamanie zasad ówczesnego prawa. Prowokacja ? czy próba wytłumaczenia czegoś? Nie słowem.. tłumaczył.. ale czynami….co Go również wyróżniało. A z drugiej strony był rozważny w relacjach z innymi. Czasami zastanawiam się czemu po uzdrowieniu jednym zakazał o tym mówić a innym wprost przeciwnie ?
A dzisiaj? Dzisiaj czytamy Pismo i uznajemy jednogłośnie, że uczeni w piśmie i Faryzeusze prowokowali Chrystusa.. a nawet dosyć często podkreślamy, że byli oni.. głupcami. Tylko nie zauważamy jednego. Świat bowiem się nie zmienił. Podkreślając nierozwagę Faryzueszy…zapominamy, że wielu z nas jest dokładnie ich odbiciem. Prowokujemy siebie wzajemnie i Jego też. Wystarczy spojrzeć na ostatnie dwa dni. Niby obchodzimy Jego narodziny. To czemu wplatamy aż tyle zabobonów i rytuałów ?? Skąd wiemy o tak wielu szczegółach ? czemu przywiązujemy wagę do tego kto pierwszy przekroczy próg naszego domu? Czemu nie wolno siadać przy rogu stołu? Czemu nie mogę położyć torebki na podłodze? Po co liczymy potrawy ? Po co mi rybia łuska???? Skąd wzięło się przekonanie, że jak spędzę Wigilię to i taki będzie cały rok?? Mam pluć przez lewe ramię i okręcić się wokoło siebie??? Ale po co ?? Czemu głośno krzyczymy, że tarot jest zły a i wróżby andrzejkowe również niezbyt mile widziane.. skoro sami sobie..”horoskop” malujemy w Wigilię?

On zaprasza do zaufania i wiary. Wiary w co? Wiary komu? Czasem… wracają do mnie myśli zagubione sprzed parunastu miesięcy. Sama już nie wiem… Dzisiejsi uczeni i „prostaczkowie” potrafią podważyć już wszystko. Zagmatwać i pomieszać. I jak się w tym odnaleźć? Skoro.. my sami sobie przeczymy… to gdzie jest prawda??
Do nas należy sprawa wytrwania, wiara do samego końca. Ale po ostatnich wydarzeniach.. czegoś mi brak. Tylko… czego ???
Kasia

Anonimowy pisze...

PS.

żeby nie było...
1. NIKOGO nie oskarżam.
2. Nie prowokuję.
3. Piszę o własnych doświadczeniach i spostrzeżeniach.
4. Nikogo konkretnego nie mam na myśli.. a jeśli nawet mam.. to i tak owych osób nie znacie.
5. Pogubiłam się i tyle.

głośno myślę.. nic więcej.

Kasia