Wy zwróciliście się do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Lecz ja nie od człowieka otrzymuję świadectwo, a mówię to, abyście wy przyjęli zbawienie. On był lampą palącą się i świecącą, wy na krótko raczyliście się cieszyć jej światłem. Ja mam świadectwo większe od Janowego: dzieła, które mi dał Ojciec do spełnienia. Te właśnie dzieła, które wykonuję, świadczą za mną, że Ojciec mnie posłał (J 5,33-36)
Świadectwo, poświadczenie, potwierdzenie, orzeczenie. Janowe świadectwo było ważne, gdyż dane prawdzie. Mesjaszowi Jezusowi, który jest jedyną wyzwalającą Prawdą.
Jezus nie musi wskazywać, że jest Zbawicielem. Potwierdzają to bowiem jego dzieła. Nikt nie jest w stanie ich pełnić oprócz Ojca. To wiarygodne świadectwo, iż Duch Pański był nad Chrystusem.
Jan Chrzciciel to lampa; naczynie które odnajduje swój sens w oświetlaniu otoczenia. Chrystus to światło oświecające człowieka i cały świat.
Być jak lampa: wypełnionymi po brzegi Jezusem oraz Jego Ewangelią. I świecić miłością, a nie kopcić grzechem – oto zadanie świadków Pana.
6 komentarzy:
Coś wam powiem.Kiedy wczoraj na roratach(u mnie są wieczorem ponieważ ranna msza jest o 17 a wieczorna o 18:)słuchałam słów ksiedza w krótkim kazaniu.On zazwyczaj ma krótkie ale do mnie trafia w samo oko mojego sumienia i tak sobie myślałam że to co on mówi jest jakby rozwinięcie tego co tu na tym blogu jest.I wiecie co jeszcze?Stwierdziłam że to moje częste tu zaglądanie jest dla mnie cos w rodzaju rekolekcji.Tak to są dla mnie rekolekcje i mało tego dacie wiarę że od czasu jak tu zaczęłam bywać bardziej ze tak powiem czuwam nad tym by moje sumienie nie było obciążone czymś naprawdę ciężkim.Czasami zwyczajnie mi się nie chce ,czasami nie mam juz sił by modlić sie tak jak powinno sie to robić ale bywanie tu wzbudza we mnie poczucie jakiegoś wypełnienia którego brakowało w moim życiu.Dacie wiarę że staje się przez to lepsza?No dacie wiarę że tak naprawdę jest.I jeszcze jedno kiedy w kościele lub nawet w tv mówi sie coś na temat wspólnoty pierwsze moje myśli kieruje własnie do was i do tych wszystkich ludzi do których zaglądam na blogi a są one różnego kalibru.Nie wiem odczuwam przedziwną więż i wiecie że ja sie z tego bardzo cieszę?cholipa nawet sobie nie wyobrażacie jak!!Ale mnie jakoś dziś naszło ale no chcę wam to poprostu powiedzieć.Uściski serdeczne dla was zostawiam i nie ma to tamto kurna trzeba brać sie za robotę:)))
Ostatnio Słowo wspomina codziennie postać Jana Chrzciciela. Niezwykła to postać!Jak napisała kilka dni temu Marta - ognista! Dla mnie jakiś wzór postawy życiowej. Bycie świadkiem. Dawanie świadectwa zarówno swoim życiem jak i słowem. Bycie lampą palącą się i świecącą. Wskazywanie swoim życiem na Jezusa.
Ania Karczemska
Jan Chrzciciel -ulubiony uczeń Jezusa , a jakże inny od niego .Jezus 30 lat swojego życia przeżywał w rodzinie . Jadł , pił lubił się gościć , rozmawiać .Był ciepły serdeczny , współczujący . nie mozna powiedziec o Jezusie ,że byl ascetą . Nie rozprawiał się też brutalnie z przeciwnikami , przystawał z prostytutkami , celnikami . Był zawsze otwarty na przebaczenie . Jan żył samotnie ,nie miał rodziny . Byl bardzo posłuszny Bogu . Jan kazał zabić proroków gdy uznał ,że zagrażają Bogu. Nie było dla niego kompromisu ...mnie to zawsze nurtuje ...pozdrawiam w ten piękny słoneczny dzień .Anna
Być jak lampa. Chciałoby się. Czasem jednak mój knot troszkę się zakopci.
Pozdrawiam
Kasia
Nie kopić grzechem - ładnie ujęte! W świecy to jest tak, że knot trzeba czasem przyciąć. Tak i w życiu - spowiedź jest przycięciem konta, by nie kopcił.
Pozdrawiam adwentowo.
Oj czasem nasze lampy faktycznie nieco kopcą. Trudno być wiarygodnym świadkiem Chrystusa. Ostatnio jestem bardzo zabiegana, nie ma czasu na nic, w więc i na refleksje nad Słowem. I to nie tak, że nie myślę nad tym, nie. Ale brakuje mi czasu na zadumę i ciszę. Z jednej strony, tak w sercu bardzo lubię czas Bożego Narodzenia, ale z drugiej nie lubię tego czasu. Ogarnęła go komercja. Już od dawna mamy świąteczne dekoracje. Byłam dziś na poczcie. Jakaś kobieta chciała kupić świąteczną kartkę. Pani w okienku zapytała: pobożną czy świecką? Pomyślałam wtedy: jeśli świecką to z jakiej okazji? W pracy od kilku dni słyszę o spowiedziach przed świętami, o kolejkach z tym związanych. Szczerze to nie rozumiem tego.Staram się żyć w przyjaźni z Bogiem przez cały rok, a nie tylko w święta. Spowiedź to dla mnie Spotkanie z Chrystusem, a nie zaliczenie jednego z punktów przedświątecznego programu. Kolacje wigilijne tylko jako uroczyste kolacje. Smutne. Lubię czas już po świętach kiedy mogę się spokojnie zatrzymać przy żłóbku i cieszyć z faktu narodzenia się Boga w ludzkiej postaci.
miłego wieczoru :)
Marta
Prześlij komentarz