Potem znowu ukazał się Jezus uczniom nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się tak: Byli razem: Szymon Piotr, i Tomasz, nazywany Didymos, i Natanael z Kany Galilejskiej, i synowie Zebedeusza, i jeszcze dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr odezwał się do nich: "Idę łowić ryby". Rzekli mu: "My też z tobą pójdziemy". Wyszli i wsiedli do łodzi. Tej jednak nocy niczego nie złowili. Gdy już było rano, stanął Jezus na plaży. Uczniowie jednak nie rozpoznali, że to jest Jezus. Jezus zawołał do nich: "Dzieci, czy macie coś do zjedzenia?" Odpowiedzieli Mu: "Nie". On im rzekł: "Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie". Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nawet wyciągnąć jej nie mogli (J 21,1-7)
Uczniowie są zagubieni po śmierci Mistrza. Nie tak sobie to wszystko wyobrażali. Nie tak to miało być. Cóż teraz robić? Pierwsza myśl rodząca się w człowieku to by powrócić do tego, co dawniej. Zapomnieć jak najszybciej o ostatnim czasie, uznać go za piękny, aczkolwiek niezrealizowany do końca sen. Porzucić go i zacząć żyć od nowa, w tym co było przed tym wszystkim. Dlatego uczniowie – rybacy, chcą wrócić do rybołówstwa. Szymon Piotr nie szuka relaksu mówiąc o łowieniu. Szuka zapomnienia. Podobnie i inni uczniowie „wsiedli z nim do (tej) łodzi” rezygnacji i swoistego zobojętnienia.
Zazwyczaj ryby łowiono w nocy, Piotr i reszta znali akwen i jego tajemnice, ale pomimo tego nic nie złowili. Ta noc jest nocą utraty ich marzeń, nadziei i w jakimś sensie wiary. Rybacy nie zapomnieli bynajmniej wyuczonego zawodu. Po prostu – ta ucieczka nie przyniosła owoców. Uciekając się do wymazania z pamięci tego, co kiedyś było (jakichś zranień, niespełnionych oczekiwań, itd.) człowiek może postradać zmysły. Na pewno nie przynosi to żadnych owoców.
Owoce, i to w nadmiarze, pojawiają się, gdy jesteśmy w stanie rozpoznać w naszej często poranionej historii życia, obecność Pana. I to Tego, który powstał z martwych! Następuje to, gdy stajemy się uważnie słuchający Jego słowa. Wypełniający je nawet wtedy, kiedy nie do samego końca je rozumiemy. Potrzeba zaufania, trudu, by uwierzyć i zarzucić sieć naszego życie w miejscu wskazanym przez Jezusa. Może to być czeluść naszego grzechu, przepastna głębina niezagojonych ran. Trzeba zaufać, by coś uległo zmianie. A Jezus jest w stanie przecież przemienić w nas wszystko.
Uczniowie są zagubieni po śmierci Mistrza. Nie tak sobie to wszystko wyobrażali. Nie tak to miało być. Cóż teraz robić? Pierwsza myśl rodząca się w człowieku to by powrócić do tego, co dawniej. Zapomnieć jak najszybciej o ostatnim czasie, uznać go za piękny, aczkolwiek niezrealizowany do końca sen. Porzucić go i zacząć żyć od nowa, w tym co było przed tym wszystkim. Dlatego uczniowie – rybacy, chcą wrócić do rybołówstwa. Szymon Piotr nie szuka relaksu mówiąc o łowieniu. Szuka zapomnienia. Podobnie i inni uczniowie „wsiedli z nim do (tej) łodzi” rezygnacji i swoistego zobojętnienia.
Zazwyczaj ryby łowiono w nocy, Piotr i reszta znali akwen i jego tajemnice, ale pomimo tego nic nie złowili. Ta noc jest nocą utraty ich marzeń, nadziei i w jakimś sensie wiary. Rybacy nie zapomnieli bynajmniej wyuczonego zawodu. Po prostu – ta ucieczka nie przyniosła owoców. Uciekając się do wymazania z pamięci tego, co kiedyś było (jakichś zranień, niespełnionych oczekiwań, itd.) człowiek może postradać zmysły. Na pewno nie przynosi to żadnych owoców.
Owoce, i to w nadmiarze, pojawiają się, gdy jesteśmy w stanie rozpoznać w naszej często poranionej historii życia, obecność Pana. I to Tego, który powstał z martwych! Następuje to, gdy stajemy się uważnie słuchający Jego słowa. Wypełniający je nawet wtedy, kiedy nie do samego końca je rozumiemy. Potrzeba zaufania, trudu, by uwierzyć i zarzucić sieć naszego życie w miejscu wskazanym przez Jezusa. Może to być czeluść naszego grzechu, przepastna głębina niezagojonych ran. Trzeba zaufać, by coś uległo zmianie. A Jezus jest w stanie przecież przemienić w nas wszystko.
5 komentarzy:
Piotr i inni uczniowie zagubieni po śmierci swojego Nauczyciela chcą wrócic do dawnego życia .Wróciła troska o ich własne sprawy . Bez Nauczyciela nie potrafia nic złowic .Czują się sfrustrowani , rozdrażnieni , kiedy wiele wysiłków w tym kierunku idzie na marne . Podobnie jest z nami .Próbujemy wiele razy podjąc wysiłek i trud i nic nam się nie udaje.W swym zniechęcniu , rozdrażnieniu przestajemy mysleć racjonalnie .Ponosimy porażki , ale one też są nam potrzebne . Potrzeba zmagania się z niepowodzeniem , czasem poczucie opuszczenia i samotności aby poczuć bliskość Jego .Nie widzimy Go , ale wierzymy ,że jest , że jest w nas a my w Nim .Miłego weekendu życzę wszystkim a szcególnie autorowi tego Bloga .Anna
Chcialoby się zaufac.. Chcialoby by się ryb nalapac, ale czy mi się tylko zdaje czy faktycznie siec dziurawa??
Dobrego dnia zycze
Kasia
Piotr i inni uczniowie na pewno byli zagubieni po śmierci Mistrza. Trudno im się dziwić. Chcieli wrócić do dawnych zajęć. Zacząć od początku. Myślę jednak, że taki powrót jest niemożliwy. Po spotkaniu Boga nic już nie jest takie samo. Można w przypływie buntu próbować zapomnieć, ale tak na prawdę to nie może się udać. „Ślady” Boga pozostaną w nas na zawsze. I wtedy można w ślepo zarzucić sieci. Nawet dziurawe :)
pozdrawiam :)
Marta
Nawet dziurawe...
Podoba mi się taka odpowiedz :))
Teraz przeczytałam Martuś Twój komentarz i bardzo mi się podoba . To tak jak piszę dzisiaj o chwilowej utracie ufności ....a tak naprawdę to ona jest gdzies w nas i zawsze powraca . Bo przecież tak jak piszesz ,kiedy spotkalismy Boga w naszym zyciu , to pozostanie w nas na zawsze .Anna
Prześlij komentarz