czwartek, 26 kwietnia 2012

Okruchy pełni życia



Nikt nie jest zdolny przyjść do mnie, jeśli go nie przyciągnie Ojciec, który mnie posłał; ja wskrzeszę go w dniu ostatnim. U Proroków jest napisane: "I wszyscy zostaną pouczeni przez Boga". Ktokolwiek usłyszał od Ojca i przyjął naukę, przychodzi do mnie. Nie znaczy to, że ktokolwiek zobaczył Ojca poza Tym, który jest od Boga - On Ojca zobaczył. O tak, zapewniam was: kto wierzy, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia. Wasi ojcowie mannę jedli na pustyni, a poumierali; tutaj jest chleb, który z nieba zstępuje, aby nikt, kto z niego spożywa, nie umarł. Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił. Jeśli ktoś będzie z tego chleba spożywał, na wieki żyć będzie. Chlebem, który ja dam, jest moje ciało na życie świata" (J 6,44-51)

Chrystus jest spersonifikowanym wołaniem zatroskanego, kochającego Ojca do człowieka. Wezwaniem do życia. Bez jedzenia nie da się długo żyć. Podobnie rzecz ma się z życiem duchowym człowieka. Bez duchowego pożywienia następuje umieranie. Tym, który stał się naszym pożywieniem jest sam Chrystus: Jego nauczanie, kontakt z Nim, i wreszcie Jego żywe Ciało dane na pokarm za wielu; za życie świata.
Manna była pokarmem Izraelitów przemierzających pustynię. Zarazem to zapowiedź innego chleba. Tego, którym stał się sam Bóg. To już nie tylko znak obecności i prowadzenia Jahwe, lecz sam Bóg w żywym ciele swojego Syna. Trudne do pojęcia, niemożliwe do zrozumienia. Co jednak nie wyklucza możliwości przyjęcia tej prawdy. Przyjmując ją i karmiąc się Eucharystią, nie umrzemy. Przyjmujemy bowiem ciało Boga, który jest Bogiem życia. 

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Tak sobie teraz pomyślałam jak bardzo Jezus dba o nasze odczucia i jak bardzo chce, żeby Go przyjmować w Eucharystii. Jest dla nas Chlebem, dosłownie chlebem. Jego Ciało jest pod postacią opłatka. Wyobraźmy sobie, że mamy spożyć autentyczne ciało, tkankę mięśniową. Taką jak na fotografii z Lanciano, którą Tomasz zamieścił. Nie wiem czy byłoby to możliwe. Jezus o tym wiedział.
Marta

Anonimowy pisze...

Eucharystia czyli dziękczynienie. W myśli żydowskiej krew miała ogromne znaczenie, gdyż symbolizowała życie. Chleb stanowi zaś podstawowy pokarm dla każdego z nas. W sensie duchowym takim chlebem jest On.
W dzisiejszym fragmencie mamy tu w stylu wręcz midraszowym (żydowski komentarz lub wykład Pisma polegający między innymi na odczytywaniu danego tekstu w świetle innych fragmentów) przeciwstawienie starej i nowej manny. Tą nową manną jest On sam. Czyż to nie jest podkreślenie Jego człowieczeństwa ??? Warto zauważyć też, że Nauczyciel zaznacza, że tylko bliski związek z Ojcem pozwoli rozpoznać Nauczyciela ale też ten kto nie pozna Nauczyciela nie zna też Ojca.

Eucharystia jest dla nas przyjmowaniem Jego życia do wnętrza naszego serca. To daje nam siłę i wytrwałość w dążeniu do Niego. Ale czy tak jest w rzeczywistości? Czy ofiarowane nam Jego ciało i krew stanowiące jakby naturalny pokarm naszego nowego życia jest dla nas wartością czy tylko symbolem? Czy wierzymy w zbawczą i karmiącą moc Jego ciała?
Eucharystia,.. naszym umysłem tego nie pojmiemy, ale może serce i dusza pozwoli wierzyć? Ja osobiście nie chcę w swoim życiu swojego prywatnego cudu jak w Lanciano … nie chcę dowodu … chcę po prostu uwierzyć.
Dobrego dnia życzę
Kasia

Anonimowy pisze...

Z ciekawostek. U synoptyków we fragmentach gdzie mowa jest o „ciele” Nauczyciela synoptycy używają słowa „soma” [σωμα ] co oznacza ciało. U Jana zaś występuje słowo „sarks” [σαρξ]– co oznacza między innymi mięso. Taki zabieg służy podkreśleniu jak ważne jest dla nas przyjmowanie Eucharystii, bo przecież już w Księdze Wyjścia mięso i krew baranka paschalnego odgrywały wręcz kluczową rolę. To również podkreślenie Jego człowieczeństwa oraz tego że Jego ciało jest dla nas pokarmem prawdziwym (w sensie duchowym).
Brak u Ewangelisty Jana opisu Wieczerzy Pańskiej…. takiej jak u synoptyków... Ciekawe czemu? Są na to pewne wyjaśnienia.
Kasia

Marta pisze...

"Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił.Jeśli ktoś będzie z tego chleba spożywał, na wieki żyć będzie." - tak więc Bogiem życia. Jakże nie mamy żyć, kiedy w Komunii, spożywając Jego Ciało, stajemy się z Nim - jedno.

Anonimowy pisze...

Ale to ma miejsce tylko w sytuacji gdy spożywanie Eucharystii staje się naszym aktem wiary. Sam fakt spożywania nie przynosi owoców i nie prowadzi do życia wiecznego.

Kasia

Marta pisze...

Oczywiście - nie umieściłam tego stwierdzenia, mając nadzieję, że nasza wiara jest właśnie tak żywa...

Anonimowy pisze...

Lubimy się na blogu uzupełniać. Każdy ma cenne refleksje. Ja nie zawsze wszystko „rozumiem”.
Pozdrawiam życząc udanego wieczoru
Kasia