czwartek, 3 listopada 2011

Owcze plemię



Przychodzili do Niego wszyscy poborcy opłat i grzesznicy, aby Go słuchać. Szemrali na to faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: "On przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Wtedy opowiedział im taką przypowieść: "Czy jeśli ktoś z was ma sto owiec i jedną z nich zgubi, nie zostawi na pustyni dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie pójdzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A kiedy znajdzie, bierze z radością na swoje ramiona i po powrocie do domu zwołuje przyjaciół i sąsiadów, mówiąc im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem tę swoją zgubioną owcę". Zapewniam was, że taka radość będzie w niebie z powodu jednego grzesznika, gdy się nawraca, i to bardziej niż z powodu dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie czują potrzeby nawrócenia (Łk 15,1-7)


Grzesznicy i wszyscy (!) poborcy opłat słuchają. Faryzeusze i uczeni w Piśmie szemrają. Dwie postawy wobec słów Jezusa. Kto nie słucha, jest zamknięty w swoich przekonaniach – nie dopuszcza do siebie żadnego głosu. Nawet samego Boga. Wewnętrzna otwartość na innych ludzi sprawia, iż stajemy się też otwarci na Boga. Dlatego faryzeusze, gardząc błądzącymi ludźmi, pogardzali jednocześnie Bogiem.

Chrystus wskazuje na siebie jako na Pasterza owiec. On jest Tym, który wychodzi na poszukiwanie człowieka. W Jego oczach każdy jest jedyny, niepowtarzalny, ukochany. W miłości nie kalkuluje się zysków i strat. Miłość Jezusa obejmuje każdego z osobna. Normalnym jest, że zawsze pragnie się dobra dla ukochanej osoby. Grzech jest rzeczywistością odbierającą człowiekowi szczęście. Dlatego Chrystus wzywa do nawrócenia; zmiany kierunku drogi życia, wartościowania. Znając ludzkie serca wie, co dla nas najlepsze. I kiedy człowiek zdecyduje się zawierzyć Jemu swoje życie, raduje się niebo. Bo otworzyło swoje podwoje przed kimś od zawsze oczekiwanym.


4 komentarze:

Ela pisze...

Czasami celowo siadam w kosciele na przeciw obrazu Pana Jezusa z owieczką.Wtedy mam wrazenie ze tą ktorej szukał i odnalazzł jestm ja....
Sciskam was mocnoooo

Anonimowy pisze...

Obym jak najczęściej odczuwała potrzebę nawrócenia. :)

AniaS.

Anonimowy pisze...

Zagubioną owcę Jezusa znalazłam w ubiegłym tygodniu w internecie. Ochrzczony, ale nie chciał należeć do Kościoła. Wypisał się. A jednak czegoś szukał na katolickim blogu. W ubiegły czwartek podczas Eucharystii - myśl, bym modliła się za niego. W piątek cały dzień modliłam się w jego intencji i pościłam o chlebie i wodzie. Tak sobie pomyślałam, że to tylko jeden dzień mojego życia, który ofiarowuję Bogu w intencji nawrócenia tej Jego zagubionej owcy. Może on z tych łask nie skorzystać i nie nawróci się. Jednak moja ofiara nie będzie zmarnowana i łaski te otrzyma inny człowiek.
Nika

Anonimowy pisze...

I w nas są owe dwie postawy. On jest stały w uczuciach do nas… my zaś jak ta trzcina falująca…i niestety.. czasem się złamiemy…lecz tylko On wie.. że nawet po złamaniu..dalej trzciną pozostajemy.
Dobrego wieczoru…
U mnie licznik wybił..928..waciane nóżki… lecz serce wciąż pika… a myśli kołują nad słowami
Jutro Pan piątek.. w sukmanę żółtą odziany.. z metką.. made in weekend…
Pozdrawiam
Kasia