sobota, 19 listopada 2011

Tam i tu



Podeszli też jacyś spośród saduceuszy, którzy zaprzeczają zmartwychwstaniu, i postawili Mu takie pytanie: "Nauczycielu, Mojżesz napisał nam tak: "Jeśli umrze czyjś brat, mając żonę, i był on bezdzietny, niech tę żonę weźmie jego brat i wzbudzi potomstwo swojemu bratu". Otóż było siedmiu braci. Pierwszy, gdy wziął żonę, umarł bezdzietny. Drugi i trzeci ją pojął, i jednakowo siedmiu nie zostawiło potomstwa i umarło. Na końcu zmarła także ta kobieta. Po zmartwychwstaniu zatem którego z nich żoną będzie ta kobieta? Przecież siedmiu miało ją za żonę". Na to Jezus im odpowiedział: "Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą, ci natomiast, którzy zostaną uznani za godnych dostąpienia udziału w tamtym świecie i w zmartwychwstaniu, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą. Bo przecież już umrzeć nie mogą, lecz są równi aniołom. Jeśli są synami zmartwychwstania, są synami Boga. A to, że umarli zmartwychwstają, nawet i Mojżesz ujawnił przy krzaku, gdy mówi: Pan, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba. Nie jest Bogiem umarłych, lecz żyjących. Przy Nim bowiem wszyscy żyją" (Łk 20,27-38)


Saduceusze bądź z ciekawości, bądź z chęci postawienia w kłopotliwej sytuacji Jezusa, pytają Go o jedno z praw lewiratu, które chcąc zapewnić opiekę społeczną wdowom (kobiety nie mogły wykonywać pracy zarobkowej) zmuszało brata zmarłego do poślubienia szwagierki (zob. Pwt 25,5-10). To właśnie prawo wpisują jako obowiązujące w przyszłym świecie. Wystawiają Jezusa na próbę, gdyż nie wierzą w zmartwychwstanie i odrzucają wszelki mistycyzm.

Chrystus kolejny raz mówi, że Jego Królestwo jest nie z tego świata. I jako takie, kieruje się zupełnie innymi prawami niż ludzie tutaj, na ziemi. Choć przecież na ziemi bierze swój początek. Jednak przyszłe życie będzie inne niźli to tutaj. To królestwo duchowe, więc nie sposób oddzielić od niego element mistyczny.

Jezus wskazuje, że zamiast pytać o szczegółowe opisy życia wiecznego (którego umysł ludzki i tak nie jest w stanie pojąć), trzeba skupić się i pytać o sprawę zasadniczą: o zmartwychwstanie. Tutaj też potrzebna jest wiara. To ona rodzi w nas życie oraz zmartwychwstanie. Pozwala przylgnąć do naszego Pana, który sam jest Zmartwychwstaniem i Życiem (zob. J 11,25n)


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bóg jest i żyje. Uczestniczy w naszej codzienności. Przygotowaliśmy np. śniadanie i to wszystko co znalazło się na naszym stole jest darem Boga. Rano wstając to bez Bożej pomocy nie postawilibyśmy nogi na podłodze, ręki nie podnieślibyśmy z kanapką do ust. Cały świat by już nie istniał, gdyby Bóg nie podtrzymywał go w swej mocy. On jest tu i teraz. To ja Jemu mówię co potrzebuję i z czym sobie nie radzę, o tym co miłego się wydarzyło. Najpierw Jemu dziękuję za to co otrzymuję. Właściwie to On jest dla mnie wszystkim.
Uwielbiajmy Pana, naszego Boga.
Nika

Anonimowy pisze...

Tam i tu…. Tu i tam. Realność tego zdania wpisała się mocno w dzień tak zatytułowany. Każdy z ans przenosi schematy z tego świata w świat przyszły. A jak jest tam? Tego się tu na ziemi nie dowiemy. Myślę, że w szczegóły nie ma co się wdawać. Każdy z nas ma swoje wyobrażenie.
Wiara.. to ona nas może uratować.. Zamienić.. credo w fides…
Kasia