wtorek, 8 listopada 2011

Bezużyteczni, ale konieczni



Jeśli ktoś z was ma sługę, który orze albo pasie bydło, to czy kiedy on przyjdzie z pola, powie mu: "Zostaw wszystko i siadaj tu zaraz do stołu"? Czy raczej nie powie mu: "Przygotuj mi coś do jedzenia. Przebierz się i obsługuj mnie, aż się najem i napiję, a potem ty zjesz i napijesz się?" Czy winien jest słudze wdzięczność za to, że wykonał rozkazy? Tak i wy mówcie, gdy wykonacie wszystkie dane wam nakazy: "Jesteśmy sługami bezużytecznymi. Wykonaliśmy to, co było do wykonania jako nasz obowiązek"" (Łk 17,7-10)


Służba jest wpisana w miłość. Nie stanowi celu samego w sobie, lecz ukierunkowana jest zawsze w stronę innego człowieka. Dla chrześcijan miłość służebna jest codziennym programem życia. Bo jej praktyka upodabnia nas do Nauczyciela. To nasz obowiązek uczniowski: nie może być uczeń nad mistrza. Wpatrując się w obraz Chrystusa obmywającego nogi uczniom, przyklękającego przed misterium człowieka, pokornie pochylającego się z miłości do niego, mamy czynić podobnie.

Taka miłość jest obca światu, który w miłości szuka jedynie siebie, zaspokojenia swoich pragnień. Więc wielu będzie dziwić się postawie chrześcijan, nie rozumiejąc miłości służebnej i pokornej. Dla wierzących to jednak nieodzowny fundament budowania świętości. Stąd owo przekonanie, iż sługami nieużytecznymi jesteśmy.

Mając świadomość swojej małości, mamy równocześnie świadomość wielkości Boga, który jest sprawcą działania w nas. Wszak jest Miłością: wierną, służebną, pokorną, i do samego końca.


103 komentarze:

Anonimowy pisze...

""Zostaw wszystko i siadaj tu zaraz do stołu" - Jezus tak własnie tak mówi do nas :)

dobrego dnia dla wszystkich :)
Marta

Anonimowy pisze...

nie rozumiem. przemyślę sobie jeszcze

dobrego dnia

Kasia

Anonimowy pisze...

Marto, nie wiem, czy Jezus by tak powiedział...chcielibyśmy może być zwolnieni wtedy z wszystkich obowiązków sługi i poczuć się na równi z Bogiem...
Pozdrawiam serdecznie
Ania

Anonimowy pisze...

Wydaje mi się, że Marcie chodziło o coś innego. Marta raczej miała na myśli, że On wszystkich zaprasza do siebie. Mamy zostawić nasze sprawy Jemu, nie martwić się bo On jest z nami. Mamy Mu zawierzyć i być z Nim. On nas kocha i chce byśmy z Nim byli.
W każdym razie ja tak wpis Marty zrozumiałam.
Kasia

Anonimowy pisze...

A ja myślę, że Marcie chodziło o stół Eucharystii, :)
Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

A może masz i rację Aniu.

Jednym słowem.. Marta nas zaintrygowała :))

Kasia

Ela pisze...

Siadać do stołu chyba własnie oznacza ze musimy potrafic zostawic wszystko inne by kochać bez reszty.A moze i ja cos zle kojarzę?

Anonimowy pisze...

Miałam dziewczynki na myśli stół Eucharystii i Słowa Bożego:) a to oznacza też to o czym wspomina Kasia :) to takie moje pierwsze poranne skojarzenia :)

pozdrawiam :)
Marta

Anonimowy pisze...

@Kasia
znasz mnie i zgadujesz moje myśli :)
Marta

Ela pisze...

A ja mam dzis dzien w ktorym wszystko co robie i mysle wydaje mi sie ze jest do....Madrzy jestescie to sie domyslicie.

Anonimowy pisze...

Do poprawy Elu?
Kazdy dzien jest inny i kazdy dzien niesie w sobie cos cennego. Wystarczy to dostrzec.
Wiem, że to bardzo trudne, ale moze sprobuj Elu.

Ela pisze...

E tam ,e tam .mam dzis doła .Ot co:(ale dzięki dzięki piękne

Ela pisze...

A do poprawy nie ale do dupy

Anonimowy pisze...

@ Ela,
jesteś dzisiaj piątą osobą, która informuje mnie, że ma doła. Czy to jakaś epidemia??? Czy to jesienne doły??
A jeśli dzień masz do dupy.. no to nie jest źle. Gorzej gdyby i tam nie pasował.
Gdy mi bardzo źle, staram się dostrzec to co jeszcze jest tego warte. To działa na zasadzie "czy szklanka jest w połowie pusta czy pełna?". Zależy od ciebie jak na to spojrzysz.
Poza tym spójrz na konstrukcję swojego zdania... i dostosuje się do niej... tobie się Elu WYDAJE.... a "wydawać" się nie oznacza, że tak jest w istocie.
Zanim zaczniesz marudzić.. odpowiedź sobie na kilka pytań: czy... mam dwie ręce i nogi? czy mam gdzie mieszkać? czy mam co jeść? czy mam cudowne dzieci? czy jestem zdrowa? czy coś mnie boli? czy mam w pobliżu bliskie mi osoby? czy za kimś albo za czymś tęsknię?
Elu, ja rozumiem, że zdarzają się gorsze dni. Ale czasem my te gorsze dni sami takimi tworzymy. Weź to pod uwagę :)))

życzę poprawy nastroju

Kasia

Anonimowy pisze...

Jakoś dzisiejsze Słowo do mnie nie dociera. „Sługa bezużyteczny”… czyli jaki? Czyli po co ??

„Taka miłość jest obca światu, który w miłości szuka jedynie siebie, zaspokojenia swoich pragnień. Więc wielu będzie dziwić się postawie chrześcijan, nie rozumiejąc miłości służebnej i pokornej.”

Ojjj. A mi się coś zdaje, że świat doskonale rozumie miłość służebną i pokorną. Rozumie i nawet wie jak ją wykorzystać.

@Marta,
Cieszę się, że cię zrozumiałam.

Pozdrawiam wszystkich
Kasia

Ela pisze...

a wiesz ze to nawet do dupy nie jest.I tylko ze względu na szacunek tego miejsca nie rzuce tu siarczystym mięchem!!!I tak dupa i tak dupa jakby nie patrzec a chyba największa ze mnie.Nie marudzę ale stwierdzam fakty.Do wieczora:)

Anonimowy pisze...

owszem.. to nie jest dobre miejsce na takie formułowanie słów.

do wieczora

Kasia

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

a czemu to tak życie w DUPĘ daje? w sumie od nas zależy wiele, czy na klatę, czy na dupę razy przyjmujemy. ja wolę na klatę, godniej jakoś choć nie znaczy, że mniej boleśnie. No, i z Nim - a jeśli On za mną, któż i cóż przeciwko mnie?!

Pozdrawiam, życząc lepszych chwil! z Bogiem!!!

Ela pisze...

:)Klate to ja juz mam tak poobijana ze tylko dupa została:))A prawda jest taka ze jak masz miekkie serce to dupeczke musisz miec nie od parady....!
Czasami do innych nie dociera ze i ja sobie z pewnymi sprawami zwyczajnie nie radzę.Usmiecham się ,rzadko chodze naburmuszona to mi niby zycie płynie jak wisła do gdanska.A dupa wcale tak nie jest.Czy ja muszę rozbeczec się zeby dostrzegli ze mi mi moze byc cięzko.Uff ot zycie własnie...

Anonimowy pisze...

Elu,
A to już obwiniaj samą siebie. Ja zawsze chciałam być samodzielna to i tak mam. Czyżbyś stworzyła wokoło siebie sztuczny obraz?? Rodzina nie zna ciebie jako prawdziwej Eli ?? Co na to mąż? A dzieci?? Ejże Elu…ale jak to ???
Kasia

Ela pisze...

Kasiu męza takiego jak ja mam to mozna tylko pozazdroscic.Na ręcach nie raz mnie nosi.To wśaniały człowiek! Ale nie zawsze moze przy mnie byc.a dzieci do nich tez nie mam o co się przyczepic.dobrze sa wychowani.to nie w tym tkwi problem ale we mnie.a radzic sobie radze bo zadna gapa ze mnie nie jest.ale czasami brakuje mi zwyczajnie sił .tak to jest jak masz drzwi otwarte.sprawy innych zbyt mocno daja mi popalic a siły mam jak kazdy człowiek.

Anonimowy pisze...

"Czy ja muszę rozbeczec się zeby dostrzegli ze mi mi moze byc cięzko" .. to kto ma to dostrzec??? Ci co wchodzą przez otwarte drzwi ?? Nie bierz na siebie za dużo, bo możesz niechcący innym krzywdę zrobić.

Wspaniale, że masz rodzinę i wsparcie. A siły? Każdemu z nas ich czasem brakuje. Czasem wydaje nam się, że damy radę lecz sytuacja nas przerasta. Lecz jeśli masz wsparcie w Nim i w rodzinie.. to nie masz się o co martwić. Gorzej gdy pozostajesz w tym sama.

Kasia

Ela pisze...

Jesli juz to sobie krzywdę robie nikomu innemu!zreszta niepotrzebnie sie tu o tym odzywalam

Anonimowy pisze...

Wprost przeciwnie Elu. Bardzo dobrze, że poruszyłaś ten temat. To był dla mnie impuls do przemyślenia pewnej kwestii.

Ela, ale ty mnie źle zrozumiałaś. Biorąc na siebie sprawy innych, dajesz innym ludziom nadzieję. A co będzie jak sił zabraknie? Nie mówię, że robisz komuś krzywdę, ale podkreślam, że może to się stać jeśli weźmiesz na siebie za dużo. I wcale nie będzie to zależało tylko do ciebie i twojej wytrzymałości.
Czasem chcemy pomóc, a efekt odnosimy odwrotny. Trzeba umieć pomagać.

Kasia

Anonimowy pisze...

No własnie, trzeba umieć pomagać. Czasem zbytnim zaangażowaniem się w pomaganie komuś zabijamy w nim własną inwencję twórczą.
Marta

Ela pisze...

Kasiu gdybym wiedziała ze zle to robię to dawno bym sobie odpusciła.Efekty są bardzo dobre ale siły ktore mnie to kosztują to one tyle kosztuja ze bywam zwyczajnie bez sił.a nie przestane tego robic mimo wszystko.No taka jestem i się nie zmienie.

Anonimowy pisze...

No to Elu nie ma się co żalić.
Marta

Anonimowy pisze...

Kurczę.. a ja odniosłam wrażenie na początku, że życie ci dokopało..

Dobrze, że pomagasz innym. Ale podkreślam.... to moje zdanie. Ja nie jestem zwolennikiem pomagania na siłę. Wychodzę z założenia, że lepiej dać komuś wędkę niż rybę. Choć bywają sytuacje kiedy i rybę trzeba komuś dać.

Kasia

Anonimowy pisze...

o to mi własnie Kasiu chodziło. Czasem zbytnim pomaganiem szkodzimy, bo powodujemy, że ktoś się do tego przyzwyczaja i sam nie czuje potrzeby pracowania. Dzieci otaczane w szkole zbytnią opieką zaczynają to w pewnym momencie perfidnie wykorzystywać. I tak na prawdę pomoc staje się szkodzeniem.Oczywiście są wyjątki od tego.
Marta

Anonimowy pisze...

Otóż to Marto. Sama jestem często świadkiem pomocy na siłę. Efekt inny od zamierzonego. Naprawdę pomagać trzeba umieć. I chylę czoła przed tymi, którzy potrafią to robić.

Kasia

Anonimowy pisze...

otóż to Kasiu :)
Marta

Ela pisze...

No własnie o to chodzi ze nie mozna sie nawet pozalic.to jest własnie TO.bo jak mozna powiedziec komu kolwiek ze cięzko.NIKOMU.to jest to!

Anonimowy pisze...

Czytam dzisiejsze wpisy i jestem poruszona jakoś.

Elu, sama ostatnio przeżywałam (i właściwie jeszcze przeżywam) trudne chwile i doświadczenia. Czasami sobie nie radziłam z wszystkim i ze sobą samą. I przyznam, że dzięki tym trudnościom uświadomiłam sobie pewne ważne rzeczy w moim życiu, których wcześniej nie widziałam. Zobaczyłam, że Bóg nie był zawsze na pierwszym miejscu w moim życiu (chociaż wydawało mi się, że jest).
To doświadczenie, że życie daje po dupie było mi potrzebne. Bo skierowało mnie bardziej na Boga. Teraz rozpoczęłam pierwszy tydzień takich dziesięciotygodniowych rekolekcji - seminarium Odnowy w Duchu Świętym, mających na celu pogłębienie relacji z Bogiem. Bardzo mi to potrzebne (chociaż już przeżywałam kiedyś podobne rekolekcje) bo czuję, że coś straciłam w mojej drodze.

Przyznam też, że ten blog był i jest dla mnie bardzo ważny. To, że możemy dzielić się Słowem na codzień!

Także trudności mogą być dobre w naszym życiu...

Elu, całuję Cię mocno i ściskam, i obiecuję modlitwę!

Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

No ale czemu ty chcesz się żalić??? Że pomagasz innym i nie masz siły tego robić ?

Anonimowy pisze...

Podobnie jak anonimowy nie bardzo Elu rozumiem o co Ci chodzi. Żalisz się czy chwalisz, że pomagasz? przepraszam, że pisze tak prosto z mostu, ale nie rozumiem Cię :(

Marta

Anonimowy pisze...

Elu kochana, można Jemu powiedzieć, że jest ciężko. Bóg Cię kocha i rozumie, i jest blisko Ciebie.

Ja czasem chciałabym odnaleźć zrozumienie u drugiego człowieka ale z różnych powodów często nie jestem zrozumiana (jak chyba każdy). Ale On zawsze rozumie i pragnie naszego szczęścia. To nie są tylko puste słowa.

Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

mnie tu nasuwa sie to, co napisałam rano:
"Zostaw wszystko i siadaj tu zaraz do stołu" - On Cię Elu rozumie, na pewno :)

Głowa do góry :)
Marta

Ela pisze...

Własnie własnie chwale sie i to jak cholera !!!!!!Zrozumienie wiecie co to jest?mam wrazrnie ze zupełnie nie!!!
A za modlitwe serdecznie dziekuje i to bardzo

Ela pisze...

No tez ze wczesniej nikt nie zauwazył ze mi o pohwałe chodzi!!co za ciemna masa!!

Anonimowy pisze...

teraz to już zupełnie nie rozumiem :(
Marta

Ela pisze...

pisze w innym obcym jezyku?

Anonimowy pisze...

chcesz w końcu pochwały czy nie? Mnie na pochwałach nie zależy. Pochwali mnie ktoś dobrze, nie - to nie tragedia. Mam ludzi, którzy mnie rozumieją, rozumie mnie Bóg, a więc się nie żalę.
Marta

wszystkiego dobrego Elu i biegnę na aerobik :)

Anonimowy pisze...

Wczoraj pisząc o dobrych uczynkach napisałam o tym, że robiąc je jesteśmy jak małe dzieci (a potem czasem jeszcze jesteśmy do tego dumni z siebie). Pisząc to zdanie, w pierwszej chwili chciałam je sformułować inaczej i użyć właśnie słów "słudzy bezużyteczni". Bo postawa sługi bezużytecznego to postawa, w której zdajemy sobie sprawę, że nie możemy czuć się dumni z naszych dobrych uczynków. To jest postawa kształtująca intencje dobrych czynów (o czym pisaliśmy).

Myślę, że dzisiejsze Słowo jest kontynuacją naszej rozmowy o dobrych uczynkach.

A może również bardzo powiązane z tym co pisze Ela, o zmęczeniu swoimi codziennymi obowiązkami... Bo przecież sługa wracający z pola jest bardzo zmęczony, a jeszcze ma usługiwać swojemu panu...

Na początku dzisiejszej rozmowy Marta napisała, że Jezus nam mówi "zostaw wszystko i siadaj tu zaraz do stołu" - w kontekście Eucharystii. I słusznie.

Ale właściwie dzisiejsze Słowo mówi coś odwrotnego (w innym kontekście oczywiście). Sługa pracował wiele godzin w polu, wraca zmęczony do domu i cóż? Czy Pan mu powie siadaj do stołu? Nie. Raczej każe sobie usługiwać i dopiero potem sługa będzie mógł zjeść sam.
Mamy nasze obowiązki, codzienny trud i znój.

Tylko jest jedno pytanie. Po co to robię? Dla kogo? Jaki jest sens tego wszystkiego?

Dzisiaj zastanawiałam się jeszcze nad tym Słowem o Marcie i Marii, o tym, że Maria wybrała najlepszą cząstkę siedząc u stóp Jezusa. I uświadomiłam sobie, że w ostatnich latach byłam Martą ale marzyłam o byciu Marią. I przez to nie byłam ani dobrą Martą bo wykonywałam prace domowe bez serca, ani dobrą Marią. Otóż chciałabym być Martą, która wykonuje swoje prace domowe z miłością (bez żalu i pretensji na przykład) ale Martą, która potrafi być Marią, ma czas i pragnienie by usiąść u stóp Mistrza.

Ania Karczemska

Ela pisze...

Marta myslisz ze pisze to wszystko zebyscie wy czy ktos inny chwalił?no musze powiedziec choc robie to niechetnie.A stuknijcie wy sie w głowy!!!!Czy pisze co konkretnie robię? czy pisze ile czasu mnie to kosztuje i pracy i pieniedzy/Nie!!!Czy oczekujac pochwały nie napisałabym tego wszystkiego ze szczegołami?Tak.Czy nikomu z was nie jest poprostu ciezko ?jest!!Czy mowie niewyraznie?NIE!!Oczekuje zrozumienia!!!!Niczego więcej.Kapisz jeden z drugim w koncu?Bo mam wrazenie ze Nie!!

Ela pisze...

A i ja dzis rano po przeczytaniu słowa pomyslałam o mari i Marcie.Tak było

Anonimowy pisze...

Elu, trudno o zrozumienie o jakim piszesz przez internet bo nie znamy się osobiście, nie możemy spojrzeć sobie w oczy, uśmiechnąć się do siebie albo popłakać razem.
W każdym razie gdybym była obok Ciebie teraz to bym Cię przytuliła.
Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

Widzisz Elu, Duch Święty kieruje naszą blogową wspólnotką i daje nam myśleć o podobnych rzeczach. Niesamowite, że razem myślałyśmy o Marcie i Marii!
Ania Karczemska

Ela pisze...

Bo to tak własnie jest sama przygarniasz przytulasz i ani w głowie nikomu nie zaswieci ze takiego przytulenia samemu nam potrzeba.Nie o pochwałę przeciez chodzi.

Anonimowy pisze...

Elu, też tak czuję i tak potrzebuję. Rozumiem Cię.
Ania Karczemska

Ela pisze...

:)No w koncu ktos...Dziękuję

Anonimowy pisze...

Czasem też się dopominam, żeby ktoś mnie przytulił. Może dopomnij się zamiast cierpieć w milczeniu, po prostu powiedz komuś obok, że jest Ci źle. :)
Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

Wiem, że nam powiedziałaś ale to coś innego jednak.
Ania Karczemska

Ela pisze...

a myslisz ze ktos uwierzy?Nie uwierzy.Bo mi zycie miodem i mlekiem płynie.

Anonimowy pisze...

Nie wiem Elu czy ktoś uwierzy. Relacje z innymi nie są łatwe. Ale powiem szczerze, że w kontaktach z najbliższymi staram się być prawdziwa, nie zakładać masek.

Czasem zrozumienia nie znajduję, a czasem znajduję. Niedobrze jest jednak pokładać nadzieję i sens życia jedynie w ludzkich relacjach (chociaż należy je budować i być blisko innych). Ale najważniejsze, żeby się oprzeć na Bogu. Bóg Cię zawsze zrozumie i przytuli bo jesteś Jego kochanym dzieckiem.

Ania Karczemska

Ela pisze...

A powiem wam jaka to ja dzis walnęłam gafe...
Przybiegła znajoma ktora mieszka kilka domów dalej i mowi ela choc szybko bo moja tesciowa wpadła do piwnicy!!Lecę z nią a ze oni maja taki stary jeszcze dom w ktorym do piwnicy wchodzi sie z pokoju lub kuchni.Patrze a kobieta stoi po łydki w wodzie w tej piwnicy choruje na alzheimera.Nie wiem dlaczego ale taki mnie smiech ogarnął ze az wstyd sie przyznac.Bo to było załosne ale naprawde wyglądało smiesznie:))Kobieta ubrana w tak dziwaczny sposob.nałozyła na siebie poprostu co było pod reka i jak umiała no ale komicznie to wyglądało jak nic.Synowa jej bez ducha prawie bo gdy ja tam zobaczyła myslała ze zawału dostanie.Pozrywała w tej piwnicy rury i woda sie lała!!!Kiedy ja z tej piwnicy wyciągnelismy zadzwoniłam po lekarza zeby ja obejzał bo potłukła sie jak nic ale ja pzez ten cały czas miałam wciaz smiech na twarzy no nie mogłam sie opanowac!!!Wszystko dobrze się skonczyło!!Ale co wspomne to się smieje.No guła jestem ale co mam zrobic jak to nieziemsko smiesznie wyglądało?

Anonimowy pisze...

Elu, fajnie, że to opowiedziałaś. :)
Kochana jesteś!
Ania Karczemska

Ela pisze...

Ta znajoma nie ma z ta tesciówką łatwego zycia bo kazdy wie co znaczy ta choroba ale czasami się usmiejemy po pachy i nie wcale z tej kobiety ale z tych smiesznych przedziwnych sytuacji ktore czasami potrafia zwalic z nog.Czasami człowiek płacze z bezsilnosci ale i smiac się z tego mozna.
Aniu dobre dziewcze jestes ale juz mnie tak nie kochaj bo to mnie zwyczajnie krępuje.No widzisz czy mi ktos dogodzi?To bardzo miłe i jak nic łechta serducho ale raz wystarczy.No taki to ja dziwak jestem!

Ela pisze...

Aniu a te rekolekcje masz u siebie na miejscu?

Anonimowy pisze...

Tak Elu, ja te rekolekcje przeżywam w grupie Odnowy w Duchu Świętym w sąsiadującej parafii w Łodzi. Trwają one 10 tygodni (chociaż ich czas w różnych grupach może być różny, od 7 do 10 tygodni chyba), codziennie należy poświęcić na nie co najmniej pół godziny osobistej modlitwy. Każdy tydzień ma jakiś swój temat, dostajesz też teksty do przeczytania i teksty z Biblii do przemodlenia. W tym czasie są też dwa specjalne momenty: modlitwa o uzdrowienie oraz modlitwa o napełnienie Duchem Świętym. No i na cotygodniowych spotkaniach modlitewnych są też spotkania w małych grupach gdzie dzielimy się tym jak przeżywamy te rekolekcje.
Moim zdaniem warto coś takiego przeżyć bo te rekolekcje pogłębiają relację z Bogiem, pogłębiają osobistą modlitwę. No i dają życiu smak.
Ale oczywiście nie jest to jedyna droga w Kościele. :)

Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

Ela, powiem tak. Internet nie zastąpi realnych kontaktów z ludźmi. To jest tak jak Ania napisała. Nie znamy się osobiście i nic o sobie tak na prawdę nie wiemy. Nie wiem w jakim jesteś wieku, jakie masz doświadczenia życiowe, a w zrozumieniu kogoś to jest bardzo ważne. Napiszę Ci, że Cie rozumiem i to będą tylko słowa, bo nic dla Ciebie nie mogę zrobić. Z prostej przyczyny, że Cie nie znam. Nie zrozum nie źle. Nic do Ciebie nie mam, ale po prostu nigdy się publicznie nie żalę. W sumie to w ogóle się nie żalę. Tak na prawdę to nic o mnie nie wiesz i nie wiesz czy mnie czasem tez nie jest ciężko. A jest. Uwierz mi. I też czasem nie mam siły.
Marta

Anonimowy pisze...

Wiecie..jak tam czytam dzisiejszego bloga, to aż łapię się za głowę. Ile w nas agresji i niezrozumienia. Kurcze.. czy nie można powiedzieć wprost? Czy nie można powiedzieć,… słuchajcie pomagam innym ale jestem tym zmęczona i nie mam siły. Tak trudno??
Ale chyba widać trudno. Bo lepiej pokrzyczeć i lepiej wpaść w lekką agresję i pożalić się, że nie można się pożalić. Prościej coś namieszać, czegoś nie dopowiedzieć i mieć żal do innych.
Elu…
Napisałaś sama, że wszystko jest dzisiaj do dupy. Jak to można odebrać? Że jest ci z jakiegoś powodu smutno lub źle. Człowiek stara się wczuć w sytuację drugiej osoby i dostaje ostrą reprymendę.
Podkreślam jeszcze raz. Jestem uczulona na punkcie pomocy, bo często się z nią stykam i jest ona nie tyle nie udolna co wręcz robi krzywdę. Pomagać trzeba umieć, bo można zranić innych nie chcący. A to cholernie boli.
Po drugie Elu.. jeśli pomagam komuś i jest mi z tym ciężko to moja natura jest taka, że siedzę wówczas cicho. Nie żalę się, bo mogę mieć żal jedynie do siebie, że albo wzięłam za dużo na siebie, albo pomaga nieudolnie.
Jeśli mi życie dokopało.. to owszem czasem się żalę, ale nie uważam że jest to powód aby ktoś kto mnie nie zrozumiał miał się stuknąć w głowę. Tak dorosła osoba się nie zachowuje. Są jakieś granice. Ktoś kto wychodzi do drugiej osoby z sercem dostaje po łapach.
I osobiście nie życzę sobie żeby na mnie miał ktoś podnosić głos i odzywał się takim tonem. Możesz sobie Elu myśleć o mnie co chcesz, ale jeździć po sobie nie dam.

Pozdrawiam
Kasia

Ela pisze...

No z tym żaleniem tak jakos wyszło w sumie całkiem niechcący.to prawda ze takie internetowe rozmowy spotkania to nie to samo co na żywca ale potrafią jak nic pomagac.a zalic w realu i ja nie lubię się nikomu bo chyba sa przyzwyczajeni ze tego nie robie.ale wynika to z tego bo uważam ze kazdy ma dosc swojego po co jeszcze innym dokładac mojego.jednak czasami pękasz zwyczajnie.Aniu takie rekolekcje to fajna sprawa u mnie tego nie ma.a za moje krzyki przepraszam -)ale dzis az się prosiliscie zebym to robiła.juz dobrze juz wszystko dobrze.

Ela pisze...

Kasia zebys wiedziała ze sobie pomysle !

Anonimowy pisze...

@Ela
"...ale dzis az się prosiliscie zebym to robiła" :(

podobnie jak Kasia muszę przyznać, że ton Twojej wypowiedzi mi się nie podoba. Wg mnie to nie bardzo wiesz słonko o co Ci chodzi. Plączesz się i miotasz. Nic mi niby do tego, ale z fajnego rozważania, dla mnie bardzo pozytywnego w swoim wyrazie fragmentu Ewangelii, wyszło biadolenie o niezrozumieniu Eli. Szkoda :(
Jestem nastawiona bardzo pokojowo, ale wiedz, że Twoje "juz dobrze juz wszystko dobrze" nie każdemu wystarczy. Nie za bardzo liczysz się z uczuciami innych blogowiczów. Cały dzień poświęcony został Twoim żalom, na które wirtualnie i tak nie poradzimy.

Marta

Anonimowy pisze...

Właśnie, że nie jest dobrze Elu.
O nic się nie prosiłam. Czy pomyślałaś Elu jak ktoś z drugiej strony może się poczuć?? Dla ciebie..sprawa jest zamknięta. Przecież nic się nie stało.. prawda?? Ktoś się zatroszczył,,ja pokrzyczałam .. przecież miałam prawo.. przecież pękłam...

No właśnie.. i to nasuwa mi pewne myśli i rozważania..

MOŻE PODKREŚLĘ, ŻE NIE CHODZI MI O DZISIEJSZĄ SYTUACJĘ !!! PROSZĘ NIE BRAĆ TEGO DO SIEBIE.

gdzie leży granica? Czemu się wciąż usprawiedliwiamy??? Czemu.. to MY mamy do czegoś prawo.. a inni nie ??? Jak to jest w tym naszym życiu?? Powiem sobie, że miałam prawo... i już ??

Kasia

Anonimowy pisze...

Wiesz Elu, jest też możliwość przeżywania takich rekolekcji samemu w domu i dwukrotnego przyjazdu do wspólnoty, ośrodek odnowy w Łodzi przy kościele ojców jezuitów coś takiego organizuje, przyjeżdżają ludzie z całej Polski, przy czym jedno seminarium się kończy to zaczyna się drugie, właściwie w sposób niemalże ciągły organizują. Warto wiedzieć.

http://odnowa.jezuici.pl/index.php?page=seminarium

Przy czym łódzka odnowa łączy to seminarium odnowy z duchowością ignacjańską, ja właśnie takie rekolekcje przeżywam teraz.

A tu jeszcze piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=A3pA-A4iGQE&feature=related

Ania Karczemska

Ela pisze...

No baaaardzo przepraszam ze tyle miejsca zajęłam .Naprawdę przepraszam.Macie moje komentarze z głowy.

Anonimowy pisze...

No tak.. teraz pora się obrazić. Podziwiam twoje nastawienie do innych.
Cholera.. tyle piszemy pięknych słów.. a to tylko słowa..słowa...słowa... słowa.... i nic więcej.
W co wierzyć??? W wasze słowa??? To jakiś absurd.
Najpierw tyle słów o miłości do bliźniego... a potem? Nawrzucać komuś, zranić go i się obrazić.
Tacy są katolicy??? Piszą o pokorze..a potem obrażając innych.. czują się pokrzywdzeni???
To jest ta miłość o której tyle się tu pisało????
Fałsz, zakłamanie, pisanie dla pisania.

katolicyzm to słowa... Nie biorę w tym udziału. Iluzja i fałsz.

Kasia

Ela pisze...

To nie obrazanie się.nie myl pojęc!!!!!a czy fałsz ?odpowiadaj za siebie!!!!

Ela pisze...

a to co ty robisz to miłosc do blizniego? no nto chrzanie taka miłosc

Anonimowy pisze...

Kasiu, trzeba pamiętać, że słabi jesteśmy. Często nie dorastam do słów, które piszę ale chciałabym. Przecież chyba to wiesz...
Ania Karczemska

Ela pisze...

najpierw uwierz w to co sama piszesz wtedy dopiero wierz innym.Ty potrafisz filozofowac bo to lubisz .i rob to.ale nie waz sie oceniac wiary w Boga innych!!!!!

Ela pisze...

Kasiu nie masz do tego prawa.Rozumiesz?!

Anonimowy pisze...

Elu,
Twoje wypowiedzi zraniły innych. Ale masz to gdzieś. I niech tak więc pozostanie skoro ci z tym dobrze.

Aniu,
Mi chodzi o to, że najpierw pięknie piszemy jacy my wspaniali jesteśmy, by za chwilę zranić innego i przejść nad tym do porządku dziennego. To nie jest słabość. To jest zafałszowanie rzeczywistości. Owszem jesteśmy słabi.. ale chyba nie aż tak ślepi ??

Kasia

Anonimowy pisze...

Ela,
Nie wyznaczaj mi granic, których ty sama nie przestrzegasz.

Kasia

Ela pisze...

co ty kurcze wiesz?co ty mozesz wiedziec co ja czuje w sercu ?Bogiem jestes?Zastanow sie dziewczyno co ty mowisz.!!!

Anonimowy pisze...

Ela,
uważaj na słowa.
Kasia

Ela pisze...

granice a ty wiesz co one znaczą?

Ela pisze...

nie bede z toba wogole rozmawiac.

Anonimowy pisze...

Może za słabo napisałam Kasiu. To jest nasza grzeszność. Jestem niestety podłym grzesznikiem i sobie to muszę uświadomić. Chcę być dobra ale czynię zło. To jest moja rzeczywistość. Gdyby tak nie było Jezus by nie musiał nas zbawiać. A że tak jest to jest ciągle w moim życiu to spięcie... :( I w życiu każdego człowieka niestety. Tutaj siebie nie rozumiemy dobrze bo się najczęściej nie znamy osobiście, dlatego lepiej mniej dyskutować i mniej oceniać wypowiedzi innych a bardziej dzielić się Słowem. :)
Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

Zastanowiłaś się Elu choć przez chwilę.. jak poczuła się osoba..która ma się stuknąć w głowę ???
Zastanowiłaś się choć przez chwilę, że ktoś mógł się poczuć urażony??
Pomyślałaś chwilę o osobie, która czyta twoje słowa pełne złości??

Kasia

Anonimowy pisze...

Przestańcie się kłócić Kobity! Zluzujcie. :)
Ania Karczemska

Anonimowy pisze...

Ania,
I ja to rozumiem. Nie rozumiem zaś jednego. Nie rozumiem nieuzasadnionej agresji. I obok niej spokojnie nie przejdę. Przykro mi, ale taka już jestem

Kasia

Ela pisze...

We mnie nie ma złosci ale gniew.znowu mylisz pojecia.

Anonimowy pisze...

Ela , teraz to przegięłaś :(
To Ty chyba nie rozumiesz co inni czują, nakrzyczałaś, nawstawiałaś wykrzykników. Nie chce być agresywna i niemiła, ale jesteś niestabilna emocjonalnie. Raz kobieta radosna jak szczygiełek, a raz nie wiadomo jak do Ciebie się odezwać. Plączesz się, mieszasz, sama nie wiesz czego chcesz. Nikt Ci w tym nie przeszkadza. Uszanuj tez więc innych.
Marta
Marta

Ela pisze...

no jeszcze głupia jestem niezrownowazona.teraz zadowoleni?To pięknie i dumni mozecie byc z siebie jak ...

Anonimowy pisze...

zawsze jest mi przykro w takich sytuacjach. Nie dam się sprowokować. A w rozmowie z Tobą Elu trzeba po prostu uważać. I tyle :)Powstrzymam sie od dalszych komentarzy.
Dobranoc wszystkim :)
Marta

Anonimowy pisze...

dziękuję.

dobranoc

Kasia

Anonimowy pisze...

Elu, napij się może herbatki z melisy na dobranoc :)
Marta

Ela pisze...

Przeprosilam a jak trzeba całowania po rekach no przykro mi ale ńde mnie tego nie dostaniecie.

Ela pisze...

Marta na wzajem)

Anonimowy pisze...

Miałam już nic nie pisać Elu, ale powiem Ci jeszcze jedno. Zepsułaś coś pięknego, coś co dopiero kiełkowało. Nie dałaś temu szansy dorosnąć. Nawet nie wiesz co zrobiłaś, bo jesteś zapatrzona w siebie. Jesteś egoistką. Jeśli ten blog ma być świadectwem wiary, to takie dyskusje nim nie są. Nie mnie to oceniać, ale nie jesteś szczera w tym co robisz i mówisz :(
Nawet nie wiesz co zepsułaś :(
Marta

Anonimowy pisze...

Jesteśmy bezużytecznymi sługami i wszystko co mamy otrzymaliśmy od Boga. Winniśmy czynić tak jak Jezus, który po to przyszedł na świat, aby służyć innym. Nie my mamy oceniać zachowania, postawy innych, lecz czytać, rozważać Słowo Boże a następnie starać się wprowadzać je w czyn.
Za mało się modlicie, powiedziałby o. Pio. Módlcie się, módlcie...
Nika

Anonimowy pisze...

@Ela
I taka niby subtelna jesteś. Z grzeczności nie chciałaś użyć słowa do DUPY, a potem subtelność się skończyła :( I wiesz co? nie wierze, że szczerze się modlisz. Modlitwa nie rodzi takiej agresji.
zepsułaś coś tak pięknego :(
Marta

Ela pisze...

Marta nie wzbudzaj we mnie poczucia winy.a popsułam? Sama w tym rączek nie maczałam.miałam swietną pomoc i w tym zalązku tez jakby nie patrzec.ja na tym blogu dobrze sie czułam ale mi nie wolno miec paskudnego doła.no kazdemu wolno tylko nie mnie.Nie będę tu sie wypowiadac ma temat słowa bo nie mam zamiaru sie przymilac i paluszek prosto trzymac a prze de wszystkim nikt nie będzie mi zarzucal ze robię z gęby dupe! Nie ja tez mam swńj honor i zasady.

Anonimowy pisze...

Elu Ty nic nie rozumiesz :( Jesteś albo bardzo młoda, albo sfrustrowana. Jeśli ten blog jest rozważaniem Słowa Bożego, to niech takim pozostanie. Z tego co wiem to nikt tu swoich żalów nie wylewał, więc nie pisz, że każdy miał do tego prawo, a wiec i Ty też. Stałaś się wulgarna i to mi się nie podoba. Zupełnie nie wiesz o czym piszę, bo nie o dzisiejszej atmosferze na blogu. Masz jakieś kompleksy. "... bo nie mam zamiaru sie przymilac i paluszek prosto trzymać". czy Ty w ogóle wiesz co mówisz? Komu niby się przymilam np ja? Piszę tak jak czuję. Nie musisz tego czytać. Nie jestem teologiem,a poza tym Ewangelie maja przemawiać wprost do naszych serc. I Ty myślisz, że to jest przymilanie się? Komu? księdzu Tomaszowi, o którego się ciągle dopytujesz? Gdybym się chciała przymilać czy podlizywać znalazłabym sobie realną wspólnotę. To nie jest takie trudne. zastanów się nad zamieszaniem jakie wokół siebie robisz.
Dobranoc :)
Marta

Anonimowy pisze...

"Mając świadomość swojej małości, mamy równocześnie świadomość wielkości Boga, który jest sprawcą działania w nas. Wszak jest Miłością: wierną, służebną, pokorną, i do samego końca."

Ela pisze...

Marta po co ty wogole dyskutujesz z kims tak prostackim jak ja.to mija się z celem.a tematy tu poruszane to nic innego jak to ze co ludzkie nie jest obce.A sympatie do księdza mam bo to on załozył ten blog dla dobra i nauki wszystkich.bo jesli o wiek chodzi to pewnie jak bym się szybko postarała to on pewnie mogłby byc moim synem.No to SZCZĘSC BOZE.

Anonimowy pisze...

Masz kobieto kompleksy :(
I wiesz co: to szczęść Boże brzmi bardzo nieszczerze :(
Marta

Ela pisze...

A widzisz było szczere.więc nie ma semsu zebym tu pisała a koppleksy chyba nie sa obce nikomu

TOMASZ J. CHLEBOWSKI pisze...

Ojjj, nieco z tematem dzisiejszym się rozminęliśmy. Zbyt osobiste wycieczki, nie wiem czy w dobrą stronę. Nie oceniajmy się wzajemnie. Owszem, czasami trzeba powiedzieć prawdę odnośnie człowieka - ale to czyni Słowo. I ku dobru zmierza to. ten blog to miejsce spotkania ze Słowem, i między nami też. W Nim. A jeśli w Nim, to w duchu ewangelicznym.
Jutro nowy dzień. Może warto zaczekać ze słowami niektórymi, by za dużo nie rzec dzisiaj,,,

Gramy w tej samej drużynie.
Życzę spokojnej nocy, i módlmy się jedni za drugich!

Anonimowy pisze...

szczerze? nie mam kompleksów:) znam swoje ograniczenia i wady, zaakcentowałam je i jestem szczęśliwa. Staram się je zwalczać, ale nie spędzają mi snu z powiek. Bóg kocha mnie taką jaka jestem. Wystarczy, że mam dobrą wolę.
Marta

Anonimowy pisze...

@ks.Tomasz
zaczęło się "zgodnie z planem", a potem poszło faktycznie z złą stronę. I czasem mam wątpliwości czy to aby jedna drużyna :(

Marta