Jezus powiedział do swoich uczniów:
"Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz
ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom,
powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a
odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan
domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By
niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do
wszystkich mówię: Czuwajcie!" (Mk 13,33-37)
W tym
krótkim fragmencie ewangelicznym aż trzy razy pojawia się apel – wezwanie: „Czuwajcie!”
Świadczy to o ważnej roli tego wezwania w przesłaniu. Można powiedzieć nawet,
że to słowo stanowi jego centrum.
Grecki
termin ἀγρυπνέω (agrypneo) oznacza w
dosłownym sensie: cierpieć na bezsenność, nie móc spać, nie spać. Nie chodzi
tutaj o nie spaniu ze względu na udręki sumienia, lecz na świadomej i wytrwałej
walce ze snem. To zawsze jest męczące, przynosi czasem niewyobrażalny trud z
samym sobą. Taki trud można podjąć tylko wtedy, kiedy widzi się jego sens. Kiedy
patrzy się na cel czekania.
W tym
kontekście dla każdego wierzącego czas oczekiwania na przyjście Pana, czas
adwentu, nabiera szczególnego znaczenia. Oczekujemy bowiem przyjścia Zbawiciela.
Nieznajomość dokładnego czasu nadejścia jeszcze bardziej zaprasza nas do
nieustannego oczekiwania. Zwłaszcza, że Jego przyjście jest bliskie i pewne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz