środa, 8 grudnia 2010

Strach ma wielkie oczy


        Kiedy wszedł do niej [archanioł Gabriel], powiedział: "Raduj się, obdarzona łaską, Pan z tobą". Ona zmieszała się na tę wypowiedź i zastanawiała się, skąd takie pozdrowienie. Wtedy rzekł jej anioł: "Nie bój się, Maryjo, bo zyskałaś łaskę u Boga. Oto poczniesz w swoim łonie i urodzisz Syna. Nazwiesz Go imieniem Jezus (Łk 1,28-31)


Bywa, że można się wystraszyć przyjścia Boga. A nawet już samego Jego wysłannika, anioła Gabriela. W zetknięciu się ze sprawami przerastającymi umysł ludzki, prócz zadziwienia pojawia się cień lęku. Spotkanie z zalewającym ogromem miłości Boga paradoksalnie może wywołać strach. Nikt nie oglądał Boga twarzą w twarz. Dlatego w historii zbawienia przychodził, np. pod postacią krzewu płonącego (dla Mojżesza) czy słupa ognia w nocy (dla Izraelitów błądzących po pustyni). Zetknięcie pyłu, jakim jest człowiek, z wszechpotężnym Stwórcą ogarniającym wszechświat jest po prostu niemożliwe.

Lecz Bóg znalazł sposób, by bezpośrednio zbliżyć się do każdego człowieka. Zwiastowanie jest tego pierwszym krokiem, a dokonało się (i dokonuje!) w osobie Jezusa.

Maryja, prosta dziewczyna z Nazaretu, nie rozumiała zbyt wiele z przesłania, które obwieścił Jej archanioł. Mimo to, Jej wola przylgnęła do woli Stwórcy. Spowodowała to nie tylko łaska Boża, lecz Jej pokorna wiara. Wiara, która mówi: „Nie rozumiem... ale jestem Ciebie pewien!”

Jeżeli potrafimy jak Maryja, zaufać do końca Bogu, pośród niezrozumienia Jego planów, w rezultacie wypełni się wobec nas miłosny zamiar Ojca. I w naszym sercu narodzi się Zbawiciel.


1 komentarz:

krysia pisze...

Nie jest to łatwe ale owoc zaufania Bogu ma najwspanialszy smak jaki tylko możemy tu, na tej ziemi skosztować...