czwartek, 30 grudnia 2010

Oko prorokini


        Była tam też prorokini Anna, córka Fanuela, z pokolenia Asera. Posunęła się już w latach. Kiedyś, od swojego panieństwa, żyła ze swoim mężem przez siedem lat. Potem, aż do osiemdziesiątego czwartego roku, była wdową. Nie odstępowała od świątyni, lecz każdego dnia i każdej nocy służyła Bogu poszcząc i modląc się. Ona również o tej właśnie godzinie przyszła i wysławiała Boga. Mówiła o tym [Dzieciątku] wszystkim oczekującym wyzwolenia Jeruzalem (Łk 2,36-38)

 

Staruszka Anna pochodziła z rodu kapłańskiego. W chrześcijańskiej tradycji etiopskiej i gnostyckiej Fanuel (Uriel) to imię jednego z archaniołów. Można powiedzieć więc, że Annę w czasie rozpoznawania Mesjasza wspierały siły anielskie. Lecz tekst Łukaszowy podkreśla, iż była córką świątynnego kapłana „patrzącego w twarz Boga” (Fanuela). Miała więc solidną podstawę do tego, by trwać nieustannie przy świątyni. Całe swoje życie oddała Bogu: troski (stratę męża, swoją tragiczną sytuację społeczną wdowy), czas (modlitwy), ciało (posty). Więcej: ona tym wszystkim wysławiała Boga! Bo można chwalić Boga swoim cierpieniem oraz oddaniem, czyli rezygnacją ze swoich dążeń. 

Taka postawa rodzi poznanie Mesjasza. Bo On sam każdym swoim oddechem oddawał chwałę Ojcu. Kto żyje w całkowitym oddaniu Bogu, staje się podobnym do Chrystusa. Tylko taki człowiek może nazwać siebie „chrześcijaninem”.


1 komentarz:

Baranka pisze...

Człowieku, czuję, że Cię rozumiem. Też tak uważam:
<>