sobota, 11 grudnia 2010

Kuzyni i kumple

     Uczniowie zapytali Go mówiąc: "Dlaczego uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz"? On w odpowiedzi rzekł: "Eliasz już idzie i wszystko ustanowi od nowa. Tak, zapewniam was: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go, lecz co chcieli, zrobili z nim. Tak również Syn Człowieczy będzie umęczony przez nich". Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu (Mt 17,10-13)


     Eliasz, prorok jak ogień, i Jan Chrzciciel, prorok zapowiadający bliskie przyjście Mesjasza. Dwa pierwowzory kultowych w swoich czasach postaci biblijnych. Jednakże przewyższające je bezpośredniością oraz bliskością wobec centralnego faktu historii zbawienia człowieka przez Boga. Eliasz, prorok żyjący dziewięć wieków przed narodzinami Chrystusa jest pierwowzorem Jana Chrzciciela. Natomiast sam Chrystus ma swój pierwowzór w królu Dawidzie, z którego rodu się wywodzi. 
     Pierwsze spotkanie Jana i Jezusa miało charakter bardzo intymny i rodzinny zarazem. Byli bowiem jeszcze w łonach swoich spokrewnionych matek. Mniej więcej rówieśnicy wspólnych zabaw na podwórku. Jan starszy o sześć miesięcy. Ich życia splotły się razem. A na koniec zostali zamordowani przez tych samych wrogów radykalizmu ich życia i nauczania. 
     Co ich jeszcze łączy?... Na pewno całkowita harmonia i zgodność w ogłaszaniu przyjścia zbawienia na świat. Każdy z nich zna swoje miejsce w Bożym planie zbawienia. 

     Poznanie i uznanie swojego miejsca w planach Boga ma dla nas zasadnicze znaczenie, abyśmy byli szczęśliwi. Pomimo ewentualnych trudności z tym związanych. Można próbować samemu ustawiać swoje życie. Ale można też zaufać Ojcu i dać się prowadzić. To znaczy: żyć w harmonii z sobą oraz innymi ludźmi. To głosić swoim życiem wiarę w jedynego Boga Jahwe, jak to czynił prorok Eliasz i Jan Chrzciciel. I co potwierdził Chrystus, będąc jednym z Ojcem.



Brak komentarzy: