Po przyjściu do swojego rodzinnego miasta nauczał ich w synagodze, że aż dziwili się i mówili: "Skąd Mu ta mądrość i moce!? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego matka nie nazywa się Maryja, a Jego bracia - Jakub, i Józef, i Szymon, i Juda? I czy nie ma u nas wszystkich Jego sióstr? Skąd więc w Nim to wszystko!?" I czuli się Nim zgorszeni. A Jezus powiedział do nich: "Nigdzie nie lekceważą proroka, jak tylko w jego ojczyźnie i domu". I z powodu ich niedowiarstwa niewiele tam cudów uczynił (Mt 13,54-58)
Wydawane na podstawie własnych obserwacji twierdzenie, że zna się kogoś, może być i często jest mylne oraz krzywdzące. Fakt, że jest ktoś tuż obok nas, ociera się o nas każdego dnia, nie musi być dowodem potwierdzającym naszą dogłębną znajomość tej osoby. Znam ludzi, którzy będąc obok siebie każdego dnia, nie znają się wcale. Znam małżeństwa, które przeżywszy ze sobą kilkadziesiąt lat, tak naprawdę nie znają się nawzajem.
Mieszkańcy rodzinnego miasta Jezusa są nawet zgorszeni faktem, iż może okazać się kimś zupełnie innym niż ich wyobrażenia i pozornie prawdziwe doświadczenie osoby Chrystusa. Nie jest to nic nowego: tak reagowano również na starotestamentowych proroków. Byli niepożądanymi gośćmi, którzy zawsze sprowadzali potencjalne kłopoty.
Niewiara blokuje możliwość zaistnienia jakiegokolwiek cudu. Nie ogranicza boskiej interwencji oraz mocy Syna Bożego, lecz ogranicza Jego mesjańską misję. To nie Bóg przestaje wierzyć w człowieka. To człowiek przestaje wierzyć w Boga. Z powodu tego niedowiarstwa dostrzegamy tak mało cudów, które zachodzą przed naszymi oczyma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz