Ja jestem szlachetnym krzewem winnym, a mój Ojciec jest gospodarzem. Jeśli jakakolwiek gałązka we mnie nie wydaje owocu, usuwa ją, a każdą, która owoc wydaje, oczyszcza, aby jeszcze obficiej owocowała. Wy już jesteście czyści dzięki nauce, którą wam przekazałem. Wytrwajcie we mnie, jak ja w was. Jak gałązka sama z siebie nie może wydać owocu, chyba że trwać będzie w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy gałązkami. Gdy ktoś trwać będzie we mnie, a ja w nim, taki wyda owoc obfity, bo beze mnie nie jesteście zdolni niczego uczynić (J 15,1-5)
Chrystus w Ewangelii przedstawia się wieloma imionami: jako Światłość świata, Chleb żywy, Pasterz i Brama owiec. Ale też jako krzew winny. Nie byle jaki, bo szlachetny – tzn. dobry, przynoszący owoc, prawdziwy. Dlatego też szczepione na nim gałązki muszą nabyć owej szlachetności winnego drzewa, inaczej – dla dobra całości – zostaną usunięte.
Jesteśmy dzikimi gałązkami (grzesznikami), lecz możemy zyskać szlachetność (skłanianie się ku dobru) będąc w jedności ze źródłem szlachetności, czyli z Chrystusem. Gdy w Nim będziemy trwali, wydamy owoc obfity: owoc dobra, miłości i wiary. Bez Niego nie jesteśmy zdolni niczego uczynić.
Do szlachetności przysposabia nas nauka Jezusowa; Jego zbawcze Słowo. Wytrwać w wierności Słowu, delektować się Nim, wcielać w życie... To wszystko sprawia, iż powoli dojrzewamy, owocujemy i stajemy się dla innych strawnymi.
W życiu chrześcijańskim (i nie tylko!) chodzi przecież o to, by być dla innych strawnymi, a nie zgniłymi produktami drzewa, których nikt nie skosztuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz