Kiedy Jezus przeprawił się z
powrotem łodzią na drugi brzeg, zebrał się przy Nim wielki tłum. Zatrzymał się
nad jeziorem. Przybył tam do Niego jeden z przełożonych synagogi, imieniem
Jair. Gdy Go zobaczył, padł Mu do stóp i żarliwie Go prosił mówiąc: "Moja
córeczka umiera. Przyjdź i połóż na nią ręce, aby uszła śmierci i żyła". Poszedł
z nim. Towarzyszył Mu wielki tłum i pchał się na Niego ze wszystkich stron. […]
przyszli z [domu] owego przełożonego synagogi i powiedzieli: "Twoja córka
umarła. Po co jeszcze trudzisz Nauczyciela?" Jakby nie słysząc przekazanej
wiadomości, Jezus powiedział do przełożonego synagogi: "Nie bój się,
bylebyś wierzył". Nie pozwolił nikomu towarzyszyć sobie, z wyjątkiem
Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakuba. Weszli do domu przełożonego synagogi.
Usłyszał tam wrzawę, płacz ludzi i wielkie lamentowanie. Po dojściu do nich
powiedział: "Po co zawodzicie i płaczecie? To dziecko nie umarło, lecz
śpi". Wyśmiewali Go za to, a On usunął wszystkich, a potem zabrał z sobą
ojca tego dziecka, matkę i tamtych [trzech] i wszedł tam, gdzie znajdowało się
dziecko. Wziął dziecko za rękę i powiedział do niej: "Talitha kum",
to znaczy "Dziewczynko, nakazuję ci, wstań". Zaraz dziewczynka wstała
i chodziła. Miała już bowiem dwanaście lat. Na to obecni osłupieli w wielkim
zdumieniu. A On stanowczo im nakazał, że nikt o tym nie ma się dowiedzieć.
Polecił też dać jej jeść (Mk 5,21-23.35-43)
Wiara innych może ocalić nasze życie. Dlatego potrzebujemy
wspólnoty obok siebie, która wesprze nas w chwilach trudu (kiedy wydaje się, że
umieramy; wchodzimy w ciemność) swoją obecnością orz modlitwą. Bo zbawienie
dokonane przez Jezusa dokonuje się wewnątrz wspólnoty wierzących. Chrystus zbawia
we wspólnocie i przez wspólnotę. Jair jest ojcem małej wspólnoty rodzinnej,
wstawia się za ukochaną córką u Nauczyciela. Wierzy, że może On pomóc. Nawet w
tak beznadziejnej sytuacji, która spotkała jego rodzinę. Wierzy, że Jezus jest
Panem życia. Był przełożonym synagogi, stąd Jairowi trudniej było zaufać
nieznanemu Nauczycielowi: bardziej wierzył w tradycję, przepisy prawne, własne
bogactwo i własną sprawiedliwość. W decydującym momencie okazuje się, że to
wszystko niewiele znaczy wobec konania jego córeczki. Boi się o nią, jak każdy
kochający ojciec.
Zaufanie Jaira
było tak wielkie, że nawet wieść o śmierci córki, drwiny z Jezusa, nie są w
stanie zniszczyć wiary.
Dla Jezusa nie ma rzeczy niemożliwych. W to właśnie
uwierzył przełożony synagogi. Śmierć to zwykły sen, a przebudzenie następuje
zaraz po nakazie. Dziewczynka wstaje. Budzi się do życia. Zaczyna iść (znowu
być w drodze) a Mistrz poleca ją nakarmić (co przywodzi na myśl również
Eucharystię). Czyli: zostaje przywrócona wspólnocie, tej rodzinnej, ale też tej
osób wierzących.
By konserwować w sobie życie, trzeba po wyjściu ze
śmierci (grzechu) coraz bardziej zakorzeniać się we wspólnocie Kościoła,
karmiąc się Chlebem ze stołu Pańskiego. Z wiarą Jaira. A wtedy nasze
pielgrzymowanie będzie jedynie przygotowaniem się do snu. Po przebudzeniu
wejdziemy do prawdziwego życia.
2 komentarze:
piękne
dziękuję :)Piękny nasz Bóg i Jego przesłanie. Nic, tylko się cieszyć Jego słowem.
Prześlij komentarz