Bezpośrednio po wyjściu z synagogi udali się do domu Szymona i Andrzeja, a z nimi Jakub i Jan. Teściowa Piotra leżała w gorączce. Zaraz Mu o niej powiedzieli. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę. Gorączka opuściła ją, a ona im usługiwała.
Siła modlitwy. Tej w synagodze i tej w ustronnym miejscu. Ona rodzi siłę do działania w imię Boga. Bez kontaktu z Bogiem nie stać nas na dawanie świadectwa Jego miłości i zatroskania o człowieka. Modlitwa jest tarczą obronną przeciwko demonom (złu), które nieustannie chcą nami zawładnąć. Tradycja żydowska wprost pojmuje demona jako upadłego anioła.
Uzdrowienie Jezusa jest całościowe: nie tylko leczy ciało i dolegliwości fizyczne ludzi, lecz także sferę psychiczną oraz duchowe słabości. To właśnie te choroby najbardziej ciążą człowiekowi, raniąc jego serce, duszę, wnętrze. Któż z nas jest od nich wolny?
Nic dziwnego, że całe miasto zebrało się u drzwi domu rodziny Piotra, w którym przebywał Jezus. A nawet później „wszyscy Go szukali”. Chrystus nie otwiera jednak żadnej przychodni czy szpitala, nie związuje się z konkretnym miejscem. Pokazuje, że Jego misja ma wymiar uniwersalny.
Dlatego przechodzi tuż obok nas, chcąc uzdrawiać z naszych dolegliwości. Lecz wpierw nawołuje do przyjęcia Ewangelii. Słowo otwiera drogę do nawrócenia i uzdrowienia tego, co w nas jeszcze chore.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz