A najpierw, przed tym wszystkim, użyją przeciw wam swojej siły i prześladować będą. Wydawać was będą zgromadzeniom i strażom, doprowadzać przed królów i namiestników z powodu mojego imienia. Stanie się to dla was okazją, aby dać świadectwo. Połóżcie to sobie dobrze w swoich sercach, żeby się zawczasu nie przygotowywać do obrony. Ja bowiem dam wam takie słowo i mądrość, jakim wszyscy wasi przeciwnicy nie będą zdolni się przeciwstawić ani im zaprzeczyć. Wydawani będziecie nawet przez [swoich] rodziców, i braci, i krewnych, i przyjaciół i do śmierci doprowadzą niektórych z was. Będziecie znienawidzeni przez wszystkich z powodu mojego imienia. Lecz nawet włos wam z głowy nie spadnie. Przez swoje wytrwanie zapewnijcie sobie życie (Łk 21,12-19)
Wiara często była i jest nadal motywującym czynnikiem dla prześladowań. I to mających różne oblicze. Niekoniecznie musi być to krwawe prześladowanie, można bowiem przeładować kogoś psychicznie czy też duchowo. U podłoża leży jednak zawsze nienawiść, fanatyzm, zaślepienie. Co więc czynić w obliczu prześladowań?
Nie własną siłą człowiek zwycięża. Pomimo, że Jezus zapowiada prześladowania, jednocześnie obiecuje swoją obecność jako pomocną w przeżyciu trudnego czasu próby. Ten czas nie musi być traumą. Może być okazją do dania świadectwa wierze. Poza tym, kto żyje blisko Pana, nie spadnie mu włos z głowy.
Wytrwanie w nauce Jezusa oraz Jego bliskości zapewnia życie. Wytrwanie – to stałość oraz wierność przyjętym wcześniej założeniom. Wierność wobec osoby to konsekwencja zaufania komuś. Chrystus zapewnia idących drogą wiary w Mesjasza asystencję swojego słowa i mądrości.
Dla chrześcijan musi być ona większa aniżeli strach. Nie tyle chodzi, by bronić religii, lecz by ochronić wiarę w sobie. Momenty próby są dobrą weryfikacją, ile jej w nas jest.
3 komentarze:
Kiedyś zastanawiałam się głęboko nad tym, jak sama bym się zachowała, co czuła, gdybym żyła w miejscu, gdzie prześladuje się chrześcijan? Tak łatwo głośno wołać i demonstrować swą wiarę , gdy nic za nie grozi! Oczywiście, nie chodzi mi o to, że nagle w obliczu prześladowań i groźby utraty życia zmieniłabym wyznanie i wyparła się Jezusa, ale dotarło do mnie , co czują tysiące a może i miliony współbraci w wierze mieszkających np. w Indiach czy w Afryce....Przecież prześladowania trwają do dziś, tyle że nie w Europie. Bo czyjeś złe słowo czy drwina nie mogą być porównywane do zagrożenia życia.
Zapewne skala prześladowań jest zakresowo duża. Utrata życia to nie drwina ze strony jakiegoś człowieka. Dlatego Jezus, wiedząc o skali trudności świadectwa, daje nam swoją obecność. Cóż bez Niego zdołamy uczynić? A to, jak w ostateczności się zachowamy wobec prześladowania, zalezy po części od naszego wcześniejszego traktowania wiary. Dzięki i pozdrawiam!
Jak zachowamy się w obliczu zagrożenia przede wszystkim zależy od naszej bloskości z Jezusem..
Pozdrawiam...
Prześlij komentarz