sobota, 18 lutego 2012

W namiocie


Sześć dni później wziął Jezus z sobą Piotra, Jakuba i Jana i wyprowadził ich samych osobno na wysoką górę. Tam zmienił się wobec nich. Jego odzienie stało się błyszczące i tak białe, jak żaden na ziemi wytwórca płótna wybielić nie potrafi. Ukazał się im Eliasz i Mojżesz, rozmawiający z Jezusem. Piotr, odzywając się, rzekł do Jezusa: "Rabbi, dobrze, że my tu jesteśmy i możemy tu postawić trzy namioty: dla Ciebie jeden, dla Mojżesza jeden i dla Eliasza jeden". Bo on nawet nie wiedział, z czym ma się odezwać, gdyż byli przerażeni (Mk 9,2-6)

Przemiana. Może być ku bieli albo ku czerni. Ku dobru lub ku złu. Chrystus wskazuje, iż kontakt z Bogiem prowadzi do przyobleczenia się w największe Dobro: Boga. To On jest blaskiem, białością, niezwykłym światłem oświecającym wierzących.
W takim świetle chce się przebywać zawsze! Piotr Apostoł pragnie zakotwiczyć się na górze objawienia, która stała się jego miejscem spotkania z Dawcą wieczności. To światło daje taką radość, iż człowiek może postradać zmysły (Piotr nie wie, co mówi!) a nawet się przerazić. Coś, co nowe i nieznane, przerastające nasze rozumienia, przeraża.
Ale mimo owego przerażenia, pasjonuje i pociąga do siebie.
Piotr uparcie chce postawić namioty na górze, by w nich zamieszkać. Chrześcijanin to człowiek, który swoje mieszkanie ma jedynie w Chrystusie – Tym, który będąc Bogiem rozbił pośród nas namiot swojego człowieczeństwa. Byśmy nigdy już nie byli bezdomnymi sierotami na zimnych szczytach tego świata.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Każdy ma swoje przemyślenia i swoje prywatne spotkania z Nim. Piotr nie bardzo chciał się zgodzić ze swoim Nauczycielem, gdy ten zaczął mu opowiadać o swojej śmierci jak i zmartwychwstaniu. Nie mieściło się to ani w jego rozumie ani w sercu. Nie rozumiał nadchodzących zdarzeń. Zdarzenie na górze miało potwierdzić Jego boskość. Ale czy tylko? Może On szukał potwierdzenia słuszności swoich działań u Ojca? Może spotkanie z Eliaszem i Mojżeszem miało być potwierdzeniem, że prawdziwe nasze życie zaczyna się dopiero po śmierci? Dla mnie najbardziej znamienny jest jednak wers 7 , który tutaj został pominięty, kiedy to sam Bóg mówi „To jest mój Syn umiłowany. Jego słuchajcie”. Słowa skierowane do Piotra i pozostałych Apostołów, wskazujące na wiarę w każde Słowo Jego, nawet gdy wewnętrznie nam się to nie podoba.
Każdy z nas wchodzi na górę na spotkanie z Nim. Czy też tracimy rozum? Nie wiem. Osobiście boję się takiego spotkania na górze. Z opowiadań wiem, że takie spotkanie jest radosne i pełne miłości. Mnie jednak wciąż przeraża (podobnie jak Piotra), to że to spotkanie trwa jedynie w określonym czasie. Potem trzeba nam zejść na dół i wpasować się w codzienność. Nie jestem na takie spotkanie gotowa. Poza tym bałabym się usłyszeć od samego Boga, że mam wierzyć w Niego ale i wierzyć Jemu. Bo czy wierze Jemu? A może jak Piotr.. wciąż…. mam inne plany… i wiem lepiej… czego mi potrzeba?? Tyle, że Piotr zrozumiał.... a ja ? czy ja pojmę to kiedyś ??
Dobrej soboty
Kasia

Anonimowy pisze...

Kasia, takim spotkaniem "na górze" z Bogiem są np. rekolekcje ignacjańskie (myślę, że o nich wspominasz). To piękne doświadczenie, ale uwierz mi, że w pewnym momencie chce wracać do codzienności. Góra Tabor jest chwilą, piękną, ale tylko chwilą. I wiesz co ciekawe? Napełniła mnie ona energia do życia w dolinie. Nie wiem, czy mam rację. Piszę tylko o swoich odczuciach.

miłego dnia :)

Marta

Anonimowy pisze...

Marta,
Dobrze myślisz. Rekolekcje ignacjańskie mam na myśli przede wszystkim. Ale również mam na myśli opowiadania Ani K.
Cieszę się, że takie chwile napełniają ciebie energią. Mnie raczej rozbijają. To jak przejście z głębokiej ciszy w sam środek miejskiego ruchu, gdzie ludzie i tramwaje wprost na ciebie pędzą. Wiesz zresztą o czym mówię. :)

miłego dnia

Kasia

Anonimowy pisze...

Wiem o czym mówisz Kasiu :) ale zapewniam Cie, że wewnętrzna cisza pozostaje. Otaczający nas zewsząd hałas nie zabija jej :)
Marta

Anonimowy pisze...

Ładnie to Marto ujęłaś... aż chciało by się w to wierzyć :)

Kasia

Anonimowy pisze...

Wiesz Kasiu, że nie lubię bujać w obłokach. Piszę to co czuję. Wiem, że to jest subiektywne, ale dla mnie to szczera prawda. Cisza jest w nas :)))

Marta